Oświadczam, że w dniu dzisiejszym podjąłem decyzję o ograniczeniu współpracy z portalem Legion św. Ekspedyta. Oznacza to, że rezygnuję ze wszystkich sprawowanych funkcji i obowiązków, a także /od dnia dzisiejszego/ nie biorę odpowiedzialności za treść i formę zamieszczanych na portalu materiałów.
Dziękując wszystkim Blogerom, Czytelnikom i Komentatorom za wspólny czas, życzę wytrwałości w spełnianiu marzeń, osiąganiu pozytywnych celów.
Z Bogiem
Cz.L.
CL, Bóg zapłać za Twój trud i czas poświęcony na prowadzenie portalu w ostatnim czasie, dobór komentarzy do codziennego Słowa Bożego, za szereg kapitalnych autorskich wpisów, za merytoryczny głos w polemikach, za rozsądne działania, gdy blogerom brakło rozsądku. Uważam, że byłeś dotąd najlepszym redaktorem w historii tego portalu. Niech następca spróbuje być jeszcze lepszy :-)
Z Panem Bogiem!
„FECI, QUOD POTUI, FACIANT MELIORA POTENTES” – „Zrobiłem, co należało, inni niech zrobią lepiej” (rzymski napis na grobie Stanisława Lema).
Może Czarna Limuzyna zechce nam podać przyczyny tej nagłej i niewątpliwie zaskakującej, w świetle coraz lepszych wyników portalu, decyzji? Co takiego się wydarzyło, że nie może lub nie chce dalej wspierać Legionu, skoro dotąd wykonywał bardzo dobrą robotę? Śmiem prorokować niczym Kasandra, że bez wsparcia redaktora Cz.L. całe przedsięwzięcie i trud jego, blogerów oraz czytelników takich jak ja, którzy poświęcali wiele czasu i energii by portal wypromować pójdzie na marne. Jako przeciwniczka wszelkiego marnotrawstwa zgłaszam swój stanowczy sprzeciw wobec tej decyzji.
Starałem się robić to jak najlepiej.
Wiem, że pani udostępniała nasze wpisy, a także Słowo Boże, za co serdecznie dziękuje.
Lepiej niż Czarna Limuzyna to nikt tu niczego nie zrobi, gdyż – z całym szacunkiem dla Legionistów, jako skromna obserwatorka nie zauważyłam aby ktokolwiek angażował się w równym stopniu w rozwój tego portalu. Niejednokrotnie w duchu ubolewałam nad faktem, że Czarna Limuzyna był praktycznie osamotniony w kwestii promowania niezwykle istotnych kwestii politycznych i społecznych. Dzięki niemu można tu było znaleźć tematy niewygodne dla mediów oraz innych portali blogowych, które jednakowoż mają kolosalne znaczenie dla naszej rzeczywistości.
Dziękuję bardzo Czarnej Limuzynie za to, że w tym miejscu dzielił się z nami swoją pasją dążenia do prawdy. Mam nadzieję, że znajdzie sposób by robić to dalej, w jakimkolwiek miejscu sieci.
A myślałem, że to będzie ostatni odcinek Klasztoru, a tu pasowałoby ciągnąć temat dalej:))
http://trybeus.blogspot.com/2016/11/klasztor6ostatni.html
No cóż…mogę tylko powiedzieć, że za panowania ojca Czarnego Bentleya był w Klasztorze porządek, ale niestety wpływ szarej eminencji w tymże Klasztorze może każdego zmęczyć:)))
Czarna Limuzyno, dziękuję za tą posługę, jeśli tak to można nzawać…pozdr
Wielka szkoda :(
Niestety, redagowanie wymaga pracy i czasu. A nie ma już chyba innych zaufanych osób, które gotowe byłyby się tak poświęcić dla Legionu jak CzarnaLimuzyna.
Dziękuję Ci z całego serca za Twój dotychczasowy trud CL.
Dziękuję z serca za wszystko.
Życzę szczęścia i Bożej opieki tam gdzie się wybiera, no i
S T A N O W C Z O P R O T E S T U J Ę !!!!!!!!!!!!!
jeśli protestowanie przeciwko takim faktom ma sens.
Dziękuję Wszystkim za słowa uznania. Gwoli wyjaśnienia powiem tyle, że były 3 zasadnicze przyczyny, w tym jedna w pewnym sensie trywialna, ale dla mnie istotna.
Chciałbym podkreślić, że Ekspedyt był również medium narodowym zanim to stało się modne. Aktualnie wciąż płyniemy na fali, i dlatego mam nadzieję, że ten wypracowany przez ostatnie dwa lata kapitał, że potencjał tego miejsca nie zostanie zmarnowany.
Nigdzie się nie wybieram, a obrzydliwą polityką zajmowałem się z patriotycznego obowiązku. Mam zupełnie inne pasje.
Pozdrawiam :-)
CzarnaLimuzyno,
Twoje teksty były i są inspirujące oraz nie dające spokoju w głowie ;-) liczę więc, że wkrótce pojawią się kolejne, a ograniczenie aktywności dotyczyć będzie przede wszystkim funkcji administrowania :-)
Dziękuję za miłą współpracę i zaangażowanie.
Kto będzie nowym zawiadowcą?
Jako, że nie ma na razie kandydata, proszę wszystkich blogerów o udział w redagowaniu “Ekspedyta”.
Duża w sensie pracochłonności, choć nie najważniejsza robota redakcyjna to dodawanie lub poprawianie grafik wprowadzających.
Czasem zdarza się, że ktoś dodaje tekst, który jest godny na umieszczenie w jednym z wyróżnionych obszarów (“Pudło”, “Ważne”, “Polecane”), ale nie dodaje do swojego wpisu tzw. grafiki wprowadzającej, czyli obrazka lub zdjęcia, który widoczny jest na stronie głównej i stanowi rodzaj wizualnej wizytówki wpisu.
Jeśli ktoś ma z tym kłopot, to bardzo chętnie pomogę. Na razie – drogą mailową lub przez google hangouts (legion[kropka]piorunujacy[at]gmail.com), a postaram się także by było to możliwe telefonicznie.
Jeśli chodzi o “politykę redakcyjną” – promowanie czy moderację, to bardzo liczę na pomoc. W tej chwili uprawnienia redaktorskie ma Space oraz niżej podpisany, oczywiście CL także je zachowuje.
Osoby, które chciałyby pomóc są bardzo mile widziane.
Mamy grupę – kohorta_mod@googlegroups.com, na którą można wysyłać sugestie dotyczące promocji wpisów i moderacji.
Osoby, które się zdecydują zostać moderatorami będą również otrzymywać tę korespondencję i wtedy będziemy reagować na sygnały od czytelników na zasadzie “kto pierwszy – ten lepszy”.
A zatem zaprasza pan “wszystkich” blogerów do tworzenia Słowa Bożego? Bardzo dużo ich w istocie panu zostało, w istocie. Ale może się to jakoś uda, jeden wlepi grafikę inny znajdzie artykuł, jeszcze inny komentarz lub motto, będą się komunikować przy pomocy telefonów komórkowych. Czy pan czyta swoje własne słowa, chyba nie, bo trochę to niepoważne, co pan wypisuje. Miałam powstrzymać się od złośliwości w stosunku do pana osoby, ale dłużej już milczeć nie mogę, skoro nie stać pana nawet na zwykłe podziękowanie byłemu redaktorowi za pracę, którą wykonał i którą pan teraz tak lekko sobie waży. Nawet gdyby znalazł pan kogoś z predyspozycjami do redagowania i prowadzenia portalu, to i tak w pewnym momencie przyjdzie pan i popsuje cała jego robotę. Dlaczego? Bo nie szanuje pan blogerów, którzy panu ten portal tworzyli, nie ceni pan ich pracy i dlatego nie nadaje się pan do prowadzenia tego typu przedsięwzięć. Przez pana brak szacunku odchodzą ludzie sensowni. Panu się nie chce zajmować robotą na portalu, nic właściwie pan pozytywnego dla niego nie robi, ale innym pan też tę robotę uniemożliwia. Jak to opisał słusznie Trybeus, nie ma pana nie ma, a jak sie pan juz łaskawie pojawia, to po to by psuć i niszczyć. Z radością przypominającą postawę złośliwego i zazdrosnego bachora wyciąga pan istotne dla konstrukcji budowli elementy, do której tworzenia nie włożył pan nic ze swojej duchowej energii, a jedynie materialną bazę. Budowla się spektakularnie wali i zabawa zaczyna się odnowa. Niech przyjdzie kolejny naiwny, niech pracuje, a jak już się dużo namęczy, przyjdę i mu rozwalę. Straszny z pana perwers i złośliwiec. Strasznie to chrześcijańskie podejście, pełne pychy i zadufania.
Krzyżyk na drogę.
Dziękuję za szczere uwagi. Przemyślę je dogłębnie.
Ale czy może Pani skonkretyzować, w jaki sposób popsułem komuś całą jego robotę?
Szczerość za szczerość:
Z infantylną pewnością siebie feruje Pani wyroki w sprawach, o których ma niezmiernie małe pojęcie.
Proszę spytać CL, jeśli mi Pani nie wierzy.
…tylko patrzeć, kiedy Mateczka Najprzewielebniejsza wróci:))…z braciszkiem Karolkiem rzecz jasna:))
Mam do Ciebie kilka pytań.
Dlaczego nie podziękowałeś za ofiarną i wieloletnią pracę Judycie, zapominając o niej swego czasu w życzeniach? Po jej notce pożegnalnej również. Nie przyłączyłeś się również do podziękowań pod moim adresem. Chyba przyznasz, że jest to znamienne.
Czy zdajesz sobie sprawę, że nasza praca (Judyty, moja, a także tych, którzy odeszli) przynosi wciąż efekty np. w postaci wejść na stronę na nasze stare wpisy, tutaj mam na myśli również Słowo Boże robione przez Judytę.
Czy wiesz, że min. kilku dobrych blogerów przestało pisać i komentować na portalu z powodu circ, a także z Twojego powodu?
Napisałem ponieważ w odpowiedzi do Joanny Serafińskiej powołałeś się na mnie.
Tak się składa, że Twój adwersarz również był zaangażowany w promocję portalu na facebooku , a sądząc po komentarzach nie będzie już tego robić.
Bo nie ja byłem beneficjentem i – mam nadzieję – powodem i adresatem Waszej pracy.
Czy to, co robiłeś na “Ekspedycie” robiłeś dla mnie? Jeśli nie, dlaczego ode mnie oczekujesz podziękowań? A jednak, czy nie dziękowałem Ci co miesiąc?
Czy to Ty pomagałeś mnie, czy ja Tobie? Komu należą się podziękowania od kogo?
Dobrzy blogerzy to nie ci, których pisanie przyciąga wielu czytelników, ale ci, którzy dbają o prawdę. Kto taki odszedł z mojego powodu?
Przywoływania tutaj Circ nie rozumiem. Uważasz, że moim obowiązkiem było zablokowanie jej dostępu zanim poobrażała innych blogerów? Czy sam nie wzbraniałeś się przed jej wyrzuceniem?
Beneficjentem byli czytelnicy, wszyscy którzy odwiedzali portal.
Beneficjentem byłeś również ty, bo bez wielu ludzi zaangażowanych, w tym również piszących nie było tego portalu. Wypada docenić czyjąś pracę i za nią podziękować, w momencie odejścia takiej osoby, szczególnie gdy owa praca była “tytaniczna”. Bardzo mnie dziwi, że tego nie czujesz, nie rozumiesz.
Nasza umowa była przecież związana tylko z moim publikacjami na Legionie, na który sam mnie ściągnąłeś. Od pewnego czasu doszły inne obowiązki, które wykonywałem. Piszesz tak jak byś robił mi wielką łaskę.
Akurat w ostatniej kwestii szwankuje ci pamięć, bo byłem za zbanowaniem dwóch osób, które nagminnie obrażały czytelników.
Na koniec. Marek, lepiej przemyśl sobie rzecz na spokojnie, bo być może nie zdajesz sobie z pewnych rzeczy sprawy. Nie oczekujesz chyba, że będę wymieniał na forum ludzi, którzy odeszli z Twojego powodu? Do prawie wszystkich masz chyba telefony – proponuję zadzwoń lub napisz maila.
Przekroczyłeś granicę. Oczywiście każdemu może się zdarzyć, ale tak jak napisałem przemyśl sprawę. Ciekaw jestem, jakie będziesz mieć refleksje, bo na razie sprawiasz wrażenie, że nie rozumiesz, że w tym momencie również mnie zniechęcasz do publikowania i komentowania na portalu.
Krytykowanie kogoś publicznie, nie jest rzeczą wskazaną, bo osoba krytykowana publicznie fiksuje się. Nie chcę Cię krytykować publicznie, i nie zmuszaj mnie do tego.
Nie, chodziło o funkcję redaktora naczelnego. Z całą pewnością.
Bardzo zdziwiła mnie i zaskoczyła dwuznaczna forma Twojego oświadczenia o ograniczeniu współpracy z “Ekspedytem”. I to, że nie raczyłeś mnie poinformować bezpośrednio, a nie – przez notkę – o innych, niż “prozaiczne” powodach tej decyzji.
Może obaj powinniśmy przemyśleć sprawę.
Co do promocji w wykonaniu pani Serafińskiej patrzysz na liczby, jak politycy – na słupki poparcia. Moim zdaniem wyrządziła ona wielką szkodę Portalowi promując kłamliwą notkę Trybeusa. Lepiej jest stracić tysiąc czytelników, niż propagować nieprawdę.
Tutaj także się mylisz. Przypomnij sobie. Redaktorem naczelnym zostałem później. A propos pani Serafińskiej, to promowała wiele naszych notek. prześcignęliśmy w lajkach np. NISS. Pisanie sobie a muzom, bez odbioru społecznego, taka publicystyka nie ma sensu. Liczą się jakość i ilość.
Mówiąc po ludzku, to nie chce mi się już na ten temat gadać. Porozmawiaj z kimś innym, i nie na forum.
Opinia bardzo surowa, nawet za bardzo, ale z główną Pani myślą muszę się zgodzić, że Asadow zmarnował wysiłek i zniechęcił wiele osób do pracy przy portalu, pisania tutaj, komentowania i promowania tego miejsca. Jestem jedną z nich. Najgorsze, że chyba nie zdaje sobie z tego sprawy.
Tutaj jest błąd. Od początku była mowa o tworzeniu wspólnoty pod nazwą Legion św. Ekspedyta i pracy formacyjnej. Portal był narzędziem komunikacji i propagowania idei katolicko-narodowych w Internecie. Gdy kiedyś przystąpiłem do kohorty technicznej, podejmując się dźwignięcia w górę typografii, szaty graficznej i funkcjonalności portalu, napisałem jasno do Asadowa, że robię to wszystko dla rodzącej się tutaj wspólnoty i Bożej misji, dla jakiej Pan Bóg ją powołał do istnienia. Widać, czas weryfikuje, czy to było Boże dzieło. Z mojej strony nie była to praca dla Asadowa, lecz na rzecz naszego dobra wspólnego i chwały Bożej. Asadow był oczywiście filarem tej wspólnoty i spontanicznym założycielem portalu, a potem w dużej części finansował jego funkcjonowanie (byli też darczyńcy) i od długiego czasu jest jedyną osobą, która utrzymuje go przy życiu od strony technicznej, rozwiązując pojawiające się problemy, więc nie mogę się zgodzić z Pani zarzutem, że nic pozytywnego dla niego nie robi. Robi sporo. Problemem nie jest to, że Asadow nic nie robi dla portalu, lecz że jest głównym hamulcowym w działaniach innych ludzi i realizacji zamierzonej misji.
Nie sądzę, aby jacyś inni blogerzy poświęcali tutaj swój czas stricte dla Asadowa. Albo przychodzą, bo chcą podzielić się swoją myślą w formie notki lub komentarza, albo tylko zapoznać się z atrakcyjnym wpisem, a także promować to miejsce w sieci ku pożytkowi innych, jako kawałek wolnej Polski, Chrystusowej, katolickiej, narodowej, czyli poświęcają czas temu miejscu, innym osobom (legionistom i legionistkom :-), siostrom i braciom :-)) i portalowi, który jest dobrem wspólnym, a nie prywatnym folwarkiem Asadowa. Proszę mnie wyprowadzić z błędu, jeśli się mylę.
Nie sądzę też, aby Judyta, CzarnaLimuzyna, inni redaktorzy i osoby, które bardzo dużo swojego czasu i wysiłku poświęciły budowaniu wspólnoty i portalu, robiły to dla Asadowa. Miałem nie raz wrażenie, że robią to raczej mimo Asadowa. Proszę mnie wyprowadzić z błędu, jeśli się mylę.
Poruszycielu, bardzo dziękuję, za te słowa (choć mocno krytyczne wobec mojej osoby). Uważam, że Twoje wrażenie nie jest w pełni uzasadnione, ale nie znasz wszystkich faktów, dlatego trudno Cię winić za jakieś drobne uchybienia w ocenie sytuacji. Dostrzegam i cenię szczerość, uczciwość i dobrą wolę.
Ja odszedłem na długi czas z Twojego powodu. Potem CL zachęcił mnie do powrotu lecz znowu mnie skutecznie zniechęciłeś swoimi insynuacjami i pomówieniami pod moim adresem. Trybeus napisał wyraźnie w ostatnim Klasztorze, że spakował tobołek i wyniósł się z powodu Twoich działań cenzorskich. Dodam, że nie dotrzymałeś w ten sposób obietnicy, że Redaktorem naczelnym będzie CL, a Ty ograniczysz się do opieki technicznej:
Znam jeszcze inne osoby, które odeszły z Twojego powodu.
Sprzeczności. Jeśli nie jesteś beneficjentem pracy redaktora naczelnego i funkcjonowania portalu, po co na nim siedzisz i go utrzymujesz, a teraz prosisz wszystkich o wspólne redagowanie? Jeśli nic nie otrzymałeś od CL, dlaczego mu dziękowałeś prywatnie, puste podziękowanie za nic? CL pisał teraz o podziękowaniu oficjalnym na zakończenie jego wielomiesięcznej pracy jako redaktora naczelnego. To jest zupełnie coś innego niż wcześniejsze “dziękuję” w prywatnej rozmowie.
Myślę też, że nie możesz się zdecydować, czy portal jest dobrem wspólnym, czy Twoim prywatnym. Gdy mowa jest o zaangażowaniu osób, poświęceniu czasu itp., argumentujesz, że to dla nas wszystkich, a gdy jest mowa o wycinaniu notek i ważnych decyzjach, wtedy okazuje się, że to Twój prywatny portal. Dlaczego? Czy dlatego, że płacisz za utrzymanie serwera?
Ja byłem inicjatorem i wykonawcą tych “działań cenzorskich”, ale nie zrobiłem niczego, czego by nie zaakceptował CL, bo wszystko z nim konsultowałem.
Uważam, że dobrze się stało, bo bloger który świadomie rozpowszechnia nieprawdę nie powinien publikować na portalu społeczności, która chce postępować zgodnie z nauczaniem Chrystusa.
Tak.
Wyobraź sobie, że ktoś zbudował piaskownicę dla dzieci. Czy on jest jej beneficjentem, czy te dzieci? A czy jeśli jedno z nich zacznie wrzucać tam nieczystości, to czy fundator może je próbować powstrzymać, a nawet – w razie potrzeby – wyprosić, czy nie?
Myślisz, że decyzje w sprawach wycinania notek podejmowałem autorytarnie?
Mylisz się. To, że akurat Ty się z tymi decyzjami nie zgadzałeś nie oznacza, że cały świat myślał tak samo. Nie da się dogodzić wszystkim. Jedni chcą się układać z Rosją, inni chcą się od niej wreszcie wyzwolić. Jedni chcą rzetelnych informacji, a inni – poczytnych notek, nawet za cenę umieszczania w nich nieprawdy. To, że moje decyzje nie były zgodne z Twoimi preferencjami nie oznacza, że liczyły się dla mnie wyłącznie moje własne zapatrywania.
Pan Lech Losek-Mucha postuluje wprowadzenie wolności słowa (także Circ uważała, że nie należy moderować i cenzurować blogowiska), a Justyna i Pokutujący Łotr domagali się ciągłego monitorowania ich notek i natychmiastowego wycinania wszelkich polemicznych lub krytycznych komentarzy i blokowania ich autorów.
Jak by nie wybrać – ktoś zawsze będzie niezadowolony.
Domaganie się publicznych podziękowań jest w moim odczuciu poniżej godności.
Jeśli CL jest ich brakiem urażony, to bardzo mi przykro, bo w żadnym wypadku nie chciałem pozbawić Go należnej czci i chwały.
Jego notka mnie zupełnie zaskoczyła i po prostu nie wiedziałem jak na nią zareagować. Jestem mu wdzięczny za pracę, którą tu wkładał – nie dlatego, że jestem właścicielem portalu, bo jest on raczej ciężarem, a nie – inwestycją czy jakimś moim prywatnym dobrem, ale dlatego, że uważam, że robił coś dobrego dla Polski.
Zarówno wypowiadanie jak i oczekiwanie jakichś publicznych wyrazów wdzięczności jest mi całkowicie obce. Albo to geny, albo wychowanie. Albo to, że zapadły mi w serce te słowa:
Widzę, że muszę dokonać kilku doprecyzowań w związku z nieścisłościami, które się pojawiły, a należą one do kategorii drobnych, a także poważniejszych
1. Sprawa Trybeusa (nie mylić ze sprawą Dreyfusa)
@Asadow. Napisałeś: “Ja byłem inicjatorem i wykonawcą tych „działań cenzorskich”, ale nie zrobiłem niczego, czego by nie zaakceptował CL, bo wszystko z nim konsultowałem”.
Owszem konsultowałeś, lecz o tym, że skasowałeś jego notkę dowiedziałem się post factum. Optowałem za przeniesieniem jej z kategorii “polecanych” wyrażając przy tym nadzieję, że Trybeus ją poprawi w akapicie, który zawierał nieprawdziwą informację.
/Dla wyjaśnienia postronnym dodam, że chodziło o to, że roszczenia terytorialne w stosunku Polski zgłaszała grupa banderowców będąca poza aktualnym parlamentem Ukrainy, a autor napisał o ukraińskim parlamencie./
Optowałem za tym, aby dać jeszcze czas autorowi na korektę, lecz ty powiedziałeś, że post jest czytany i nie możesz tego tolerować i skasowałeś wpis w momencie kiedy ja jeszcze czekałem na odpowiedź od Trybeusa. Wysłałem mu maila w tej sprawie. Być może popełniłem błąd, że po tym fakcie machnąłem ręką, a powinienem np. zażądać przywrócenia notki. Myślę, że byś tego nie zrobił. Przypomnij sobie jakie emocje wówczas ci towarzyszyły . W konsekwencji straciliśmy blogera. Przed Twoim skasowaniem jego wpisu rozmawiałem z Tobą kilkukrotnie, usiłując Cię przekonać, żebyśmy poczekali na korektę.
2. Napisałeś: “Domaganie się publicznych podziękowań jest w moim odczuciu poniżej godności.
Jeśli CL jest ich brakiem urażony, to bardzo mi przykro, bo w żadnym wypadku nie chciałem pozbawić Go należnej czci i chwały”.
Możesz mi wierzyć lub nie, ale brak podziękowań z Twojej strony mnie nie uraził. Napisałem o tym w kontekście Judyty, którą pominąłeś kiedyś pod życzeniami, a przede wszystkim widzę, że masz nieustający kłopot ze zrozumieniem, że słowo dziękuję w pewnych sytuacjach jest czymś normalnym, należytym i wskazanym. Składając życzenia innym, Judytę pominąłeś, a po jej powtórnej rezygnacji (pierwszy raz udało mi ją powstrzymać)nie podziękowałeś jej zwyczajowo czy od serca – wszystko jedno. Jest to, jak napisałem, znamienne.
Napisałeś: “Zarówno wypowiadanie jak i oczekiwanie jakichś publicznych wyrazów wdzięczności jest mi całkowicie obce. Albo to geny, albo wychowanie”.
I co tu mam komentować? Chodziło o zwrócenie ci uwagi, że Twoje postępowanie może kogoś urazić, bo ludzie sobie dziękują. W ten sposób wyrażają sobie uznanie, a na bieżąco wsparcie.
To, co robiłem dla portalu, dodatkowo poza umową, (!) robiłem z “serca”, a także z “rozumu”, bo mówiąc wprost bardzo mi zależało. Niestety straty, które poniósł portal są niepowetowane.
Oświadczenie napisałem, żeby poinformować, że “nie biorę odpowiedzialności za treść i formę zamieszczanych na portalu materiałów”. Nie chodzi przecież tylko, że to Ty nagle mnie poinformowałeś, że umowa miedzy nami z obiektywnych przyczyn jest już nieważna, ale również z przyczyn powyższych, o których napisał Poruszyciel.
3. @Poruszyciel. To chyba było prawie dwa lata.
Najgorsze jest to, że jeżeli nie nastąpią zmiany, o których mówiłem w prywatnych rozmowach, nastąpi definitywny koniec portalu Legion św. Ekspedyta.
Nie mogę znaleźć cytatu z Pisma Św., o który mi chodzi, więc posłużę się takim, znalezionym naprędce, sznureczkiem do pociągania: Gdzie jest dziewięciu?
Co uświadomiło mi, że powinienem był się dołączyć do podziękowań dla CL co niniejszym czynię, prosząc jednocześnie o wybaczenie spóźnienia.
Właśnie uświadomiłem sobie że w tych podziękowaniach zapomniałem o Asadowie, któremu też się przecież należy słowo dziękuję za jego wkład, niezależnie od występujących między nim, a współpracownikami napięć.
Zatem kieruję swoje podziękowania również do Asadowa, i wszystkich, którzy są w cieniu, a z wymiany komentarzy wyżej wnioskuję, że w tworzeniu platformy brał udział Poruszyciel, Space, pani Serafińska, Czarny Limuzyna oczywiście, dla nich i dla tych, których nie znam z nick’mienia,
Dziękuję Wam za wasz wkład, za waszą pracę.
Oraz – bez umniejszania roli wyżej wymienionych – także inne osoby.
Judyta, Łotr, DelfInn, Pani Iza Brodacka-Fazmann, GrzegorzZ, Torin, Tfur-Ja, Dyletanci – Sigma, Cyborg, Pani Malarka i Marynarz (przepraszam, nie pamiętam wszystkich nicków), Leoparda, Edward Bolek, a także Circ.
Na pewno pominąłem tutaj kogoś, komu należy się wymienienie z imienia – za co bardzo przepraszam.
Właściwie każdy, kto coś napisał lub skomentował (poza przypadkami pisania nieprawdy) wniósł tutaj coś bardzo cennego.
Panu także należą się wyrazy wdzięczności za poświęcenie czasu na pisanie na “Ekspedycie”.
Oczywiście – myślałem o napisaniu oddzielnego zdania o Elig i przez tę gimnastykę wspominkową w końcu tego nie zrobiłem.
Pani Elig jest w moim przekonaniu jednym z dwojga najlepszych blogerów na Ekspedycie, ponieważ jest niesamowicie rzetelna. Informuje najczęściej o tym, czego jest sama świadkiem, a kiedy pisze jakieś opinie, to nie ma wątpliwości, gdzie leży granica pomiędzy faktami i jej domysłami.
Drugą osobą, której blogowanie cenię – z podobnych powodów – najwyżej jest pan Józef Wieczorek.
Oczywiście, że Markowi należą się podziękowania, bo bez niego portal by nie powstał.
Nie, nie należą się. Nie poświęciłem tego wysiłku i pracy dla wdzięczności blogerów ani czytelników.
Robiłem to, bo uważałem to za dobre i słuszne i jeśli Bogu się to podobało, to żadne słowa pochwały nie mają znaczenia. W przeciwnym przypadku – tym bardziej.
Dziękuję za podziękowania ale szczerze i po prostu uważam, że są niepotrzebne i niezasłużone.
Nie chodzi o to, że nie poświęciłeś mnóstwa wysiłku i pracy, ale o to, że obcy jest ci najwyraźniej jeden z elementarnych odruchów, który zwyczajowo i spontanicznie ludzie ujawniają w różnych sytuacjach i relacjach. Kpiną tego nie przykryjesz. Po prostu zmień się na przyszłość i zapewne już nigdy nikt nie zwróci na to uwagi.
Jeżeli cokolwiek ma się wydarzyć pozytywnego w życiu lub na portalu (jeżeli przetrwa) trzeba wrócić do źródeł, o których każdy z nas teoretycznie wie. Gorzej z realizacją – z wcielaniem tego w życiu. To dotyczy każdego z nas.
Dziękuję za radę. Tylko nie insynuuj proszę, że kpię.
Nie wierzę panu w to podziękowanie, ani ową zapowiedź przemyślenia. Najpierw pan dziękuje, a w kolejnym zdaniu neguje moje słowa. To się nazywa w logice sprzeczność. I takim pan też jest człowiekiem, pełnym sprzeczności, których pan w sobie nie dostrzega.
Pan dobrze wie komu z blogerów pan popsuł robotę, ale nie wie pan tego, że popsuł pan ją także mnie. Bo w przeciwieństwie do pana Wielkiego Administratora, ja poświęcałam nieraz po trzy godziny dziennie na udostępnienie JEDNEGO postu (sic!)z ekspedyta w pejsbukowych grupach dyskusyjnych (bo tyle właśnie czasu zajmuje udostępnienie 1 postu w ok. 140 grupach dyskusyjnych, jednej jedynej osobie, w warunkach pejsbukowych, gdzie non stop wyskakują blokady na niepoprawne słowa klucze, na to, że nadużywasz, jak oni to nazywają, “funkcji udostępniania postów” itp.; gdyby pan nie wiedział, to właśnie na tych męczących zmaganiach polega codzienna promocja portalu). Promowałam ekspedyta z miłości do ojczyzny i prawdy, bezinteresownie, i dlatego że na pejsie ekspedyt miał tak żałosną liczbę polubień, że nawet popularny małolat z liceum ma więcej. To w dużej mierze zasługa mojej roboty (i wcale nie piszę o tym, aby się chwalić, ale po to, aby podać legitymację do tego, bym w sprawie mogła zabrać ważny głos, jako osoba zaangażowana), że teraz ekspedyt ma blisko 850 polubień, że ktokolwiek wie o istnieniu takiego portalu. Portalu przecież wspaniałego i ważnego dla kraju, ze wspaniałymi bezinteresownymi blogerami oddanymi Polsce. Dzięki tej właśnie niewdzięcznej, ale procentującej robocie obcy ludzie zaczynali, powtarzam ZACZYNALI DOPIERO SAMI UDOSTĘPNIAĆ POSTY i cokolwiek komentować pod postami na pejsie. Tylko pan swoim brakiem taktu i wyczucia wobec ludzi godnych szacunku powoduje, że już właściwie nie za wiele tu można udostępnić.Poinformuję pana przy okazji, że wzrost popularności sprawił, że ekspedyt został praktycznie zablokowany na pejsbuku. Wkleja się link, a automatycznie do niego dopisują jakiś kodzik w adresie i ludziom wyskakuje błąd. Do niedawna w takiej sytuacji załączałam dodatkowo link w komentarzu (to wydłuża czas udostępniania dwukrotnie panie Asadow), tymczasem dziś jakaś pani na pejsie napisała pod linkiem w komentarzu, że ten również nie działa, choć kiedy go udostępniałam działał. Podobnie z wyszukiwarką google, gdy chce się wejść na jakiś tekst z ekspedyta zaraz wyskakuje error 404! Ale co pana to obchodzi, ma pan zapewne ważniejsze sprawy na głowie. I rozumiem, że można mieć ważniejsze sprawy(to jest kwestia subiektywnego czucia i jakie kto ma priorytety w życiu), ale ja się pytam, po co panu w takim razie ten portal, skoro jeszcze chwila, a będzie pan jedynym na nim pisującym – raz na rok. Lepiej inwestować pieniądze w co innego, jeśli nie ma pan do tego serca, głowy i czasu. Zapewniam pana, że ani ja, ani ktokolwiek z blogerów kto odszedł z portalu z powodu pana pychy i niechęci do uznania faktu, że nie wszyscy patrioci muszą mieć takie samo zdanie jak pan, a jednak mogą mieć zarazem szczerą chęć dążenia do prawdy, nie są pana i portalu wrogami. To pan jest sam swoim najgorszym wrogiem. Nie widzi pan swoich przyjaciół i źle ich pan traktuje, nie jak przyjaciół, ale jak niewolników. Tymczasem comiesięczne podziękowania to nie wszystko. Stać pana na comiesięczne podziękowanie, na tyle pan jest “zamożny”, ale nie stać pana na dwa ciepłe słowa podziękowania za dobrze wykonaną robotę. Podziękowanie od “brata w wierze”. Nie samym chlebem człowiek żyje panie Asadow. Słyszał pan to kiedyś? Człowiek pracuje i pobiera wynagrodzenie, bo jest mu ono potrzebne by żyć, ale kiedy pracuje w takim miejscu, to nie robi tego jedynie dla comiesięcznych podziękowań, chce czuć się doceniony przez współbraci, potrzebuje czasem usłyszeć, że to co robi jest po prostu właściwe, dobre i potrzebne. Nie ma to ŻĄDNEGO związku z jakimś łaknieniem poklasku dla podsycenia własnego “ego” (jak pan to insynuuje niedocenionym przez pana blogerom), że już użyje tego paskudnego freudowskiego terminu. Człowiek potrzebuje dla zbawienia wspólnoty, bo nie jest alfą i omegą, a pan chyba o tym zapomniał. Bardzo to smutne. Nie piszę tego, aby panu dokopać, piszę z braterskiej miłości bliźniego. Jestem po pana stronie, ale i po stronie tej wspólnoty, którą tworzył ekspedyt, a którą pan rozbija. Nie ten ojciec panie Asadow, kto spłodził, ale ten, kto wychował. Czarna Limuzyna zrobił dużo dobrego dla portalu i niezależnie od comiesięcznego podziękowania należało mu się ostatnie podziękowanie. Może gdyby nie okazał się pan tak ubogi duchem, tak ubogi, że nie stać go na zwykłe ludzkie podziękowanie, Czarna Limuzyna być może by został. Ekspedyt nie stracił by redaktora, a pan przyjaciela. Ale to naprawdę smutne, że nic z tego do pana nie dociera. Piszę, że nie mam właściwie, co udostępniać. Nie dlatego, że nie cenię pracy pani Elig czy pana Wieczorka, bo ich posty również udostępniałam. Piszę tak dlatego, że na dwóch blogerach portalu pan nie zbuduje. Jak dwóch piłkarzy nie tworzy drużyny i nie zagra w meczu. A w sportowym żargonie mawia się przecież, że zwycięskiej drużyny się nie zmienia -szkoda że nie przyswoił pan sobie tej prostej prawdy. Bo choć prawdą jest, że poczytność nie zawsze świadczy o klasie pisarskiej czy o prawdziwości treści (świadczy jednak niezbicie o pewnym zainteresowaniu społecznym i pewnej potrzebie na jaką dana treść odpowiada, o niszy, którą mógłby wypełnić ekspedyt; bo prawdą jest, że pana plan klonowania DoRzeczów Wsieciów Polskich gazetowców i Republik jest kiepski, ta nisza jest już zapełniona i ludzie maja dosć kadzenia pisowcom, łakną rzetelnej nieraz radykalnej krytyki, do której naród Polski ma prawo), to jednak brak poczytności w jakichkolwiek kręgach społecznych w sytuacji, gdy coś jest silnie promowane, jest moim zdaniem niezbitym dowodem miałkości tekstu i być może samego autora. Z resztą znamiennym jest, że niejako wyróżnia pan tylko dwójkę blogerów(panią Elig i pana Wieczorka), a zapomina znowu o pozostałych. Co z Migorem, panem Bez Nazwy, Muchą, Brodacką-F? Czy oni się nie liczą? Znowu okazuje pan brak szacunku i taktu. Z resztą to kłamstwo, że ceni pan pracę pani Elig czy Wieczorka. Gdyby tak było, to ta pierwsza nie musiałaby czekać dwóch dni, aż łaskawie zajmie się pan zatwierdzeniem jej postu i umieszczeniem w widocznym miejscu w czołówce strony. Pani Elig jako jedyna wrzuca posty codziennie, powinien pan o tym wiedzieć i te posty powinny się pojawiać codziennie, codziennie być aktualizowane. Brak słowa Bożego to również karygodne zaniedbanie. Taki z pana katolik, i spływa to po panu jak po kaczce, że Słowo Boże zniknęło z portalu. To już w tym momencie kpina a nie portal i jest to tylko i wyłącznie pana zasługa. Przykro mi, ale tak jest. Prawda czasem boli panie Asadow. Twierdzi pan, że panu na niej jedynie zależy, to niech pan jej spojrzy teraz w oczy.
Nie mam nic przeciwko odmiennym poglądom, chyba, że chodzi o pogląd, że jeśli notka jest poczytna, to nie szkodzi, że zawiera kłamstwa.
Czy Pani wyznaje taką zasadę? Jeśli nie, czemu ma Pani pretensję o skasowanie notki Trybeusa o rzekomych pracach parlamentu Ukrainy nad uznaniem, że Zakerzonie jest okupowane przez Polskę? Przecież to było wierutne kłamstwo. W imię czego Pani to propagowała, kompromitując nasz portal?
Nie powinna Pani się wypowiadać o moich relacjach z Czarną Limuzyną ani innymi osobami, w każdym razie – z pełnym pychy przekonaniem o własnej racji, nie popartym żadną wiedzą, poza tym, co widzi Pani jako wymianę komentarzy na “Ekspedycie”.
Fałszywe świadectwa, fałszywe oskarżenia…
Mimo zapamiętania w swojej krucjacie przeciwko moim rządom na Portalu zareagowała Pani na wpis w sprawie porwanej Julki, której staram się pomóc. Jestem za to bardzo wdzięczny.
Moja opinia jest surowa, ale jak sądzę prawdziwa. Kiedy pisałam, że nic pozytywnego pan Asadow nie robi, miałam na myśli to, że ostatnimi czasy jego działalność destrukcyjna przeważa nad działalnością twórczą. Nie sugerowałam też bynajmniej swoim komentarzem, że blogerzy robią to, co robią dla pana Asadowa. Jedynie zwróciłam uwagę na to, że jego pozycja na portalu wymagałaby pewnego dyplomatycznego i życzliwego podejścia do nich, jako że to od niego głównie zależy, kto będzie na nim pisywał i co.
Ad. NIE BYŁEM BENEFICJENTEM. Był pan beneficjentem. To co robimy w imię Boże jest też czynione zarazem w imię dobra wspólnoty. Ekspedyt to jest wspólne przedsięwzięcie i jeden bloger zawdzięcza drugiemu jego wpisy, zawdzięcza informacje, przemyślenia, komentarze. Bóg przemawia do nas poprzez bliźnich, ich rękami podaje nam rękę. To, że Bogu należy się wdzięczność nie znaczy, że mamy być niewdzięczni wobec braci. Chrześcijańskie caritas, agape czy w końcu miłość po porostu, właśnie na tym polega, że jedno wypływa z drugiego, z miłości Boga miłość bliźnich i nie da się tego rozdzielić, jeśli nie jest pan wdzięczny swoim braciom broni, to jak może pan być szczerze wdzięczny Bogu?. Postawa którą pan prezentuje to taki stereotypowy kalwinizm (prawdziwy jest dużo zacniejszy, niż to się katolikom może wydawać) – brak ludzkich uczuć, który pan prezentuje akurat głównie wobec współziomków z ekspedyta. Niech więc się pan nie zasłania fałszywą pokorą. To całe gadanie, że podziękowania się panu nie należą – to jeden wielki cyrk, TO PRZEKORA, grzech. Gada pan tak tylko po to, aby nie przyznać się przed sobą i bliźnimi do błędu jaki pan popełnia. Broni się pan przed łaską Bożą, którą bliźni panu chcą przekazać. To nie ja wysuwam infantylne oceny panie Asadow, to pan się zachowuje jak uparty bachor, który na złość mamie postanawia odmrozić sobie uszy.
Nos panu rośnie panie Pinokio. Skoro pan nie ma nic przeciwko innym poglądom, czemu sam osobiście wyzywa pan blogerów od ruskich agentów? A takie sytuacje też pamiętam. Co do notki Trybeusa, to nie było w nim żadnego jawnego kłamstwa tylko niedopowiedzenie, które pan tak a nie inaczej zinterpretował i zagotował się jako nieobiektywny fan bratania się się z Ukraińcami.Nie miał pan moralnego prawa kasować wpisu bez konsultacji z autorem i bez zgody ówczesnego redaktora. Zachował się pan beznadziejnie. Wpis Trybeusa był bardzo dobry, tak jak wiele jego wpisów. Trybeus to wartościowy bloger. Nawet jeżeli ubzdurał pan sobie, że z premedytacją jakieś kłamstwa wypisuje, wiedząc o jego licznych bardzo dobrych postach powinien się pan zachować dyplomatycznie i z szacunkiem do jego osoby. To tak, jak gdyby za jedno potknięcie na bieżni dyskwalifikować i przekreślać cały dorobek bardzo zasłużonego i będącego wciąż w dobrej formie sportowca.PS To zabawne, że dalej wypiera się pan tego, co potwierdzili inni blogerzy. A potwierdzili oni, że mam dużo racji w tym, co mówię. Pan jednak odkąd się pojawiłam na portalu zawsze deprecjonował wszystkie moje komentarze. Jak inaczej to wyjaśnić, jeżeli nie swego rodzaju płaskim szowinizmem. To też pan ma wrodzone? Zauważyłam, że zasadniczo kobiet na portalu prawie nie ma, że właściwie nie komentują i powiem panu, że chyba wiem dlaczego (choć nie jestem żadna feministką). Pan prawie nigdy nie komentuje wpisów Elig czy Brodackiej, jakby udawał pan, że ich nie ma, jakby ich przemyślenia były nieważne. Przykro mi o tym mówić, ale to dowód małości ducha. Boi się pan inteligentnych kobiet? Tego, że mogą być od pana bystrzejsze? To poniżej pana godności by odpowiadać na argumenty kobiety? Ma pan ze sobą poważny problem. Lekceważył mnie pan jak gdybym była śmieciem. Otóż oświadczam panu, że są poważne osoby wśród bardzo inteligentnych mężczyzn, które bardzo cenią sobie mój głos i nigdy nie pozwoliłyby sobie w stosunku do mnie na taką bezczelność i lekceważenie z jaką pan mnie od początku traktował, choć niczego panu nie zrobiłam oprócz wyrażenia swojego zdania. Straszny z pana buc, nie potrafi pan być dżentelmenem,którego chce pan zgrywać w rozmowach z własną płcią.
//Co do notki Trybeusa, to nie było w nim żadnego jawnego kłamstwa tylko niedopowiedzenie,//
Nie wiem, nie pamiętam, czy było to kłamstwo, ale na pewno była to nieprawda. Żadne niedopowiedzenie, tylko stwierdzenie nieprawdy.
W ogólności nie zgadzam się z Panią w ocenie Asadowa. Nie postępuje Pani wcale z miłości, mówiąc w ten sposób, nie przemawia przez Panią Duch Święty. Wyraża Pani tylko swoje surowe opinie, ale nie są one zgodne z prawdą. Ja to interpretuję jako wyżywanie się. Nie podoba mi się to bardzo. Jeśli chce Pani kogoś po bratersku, czy po siostrzanemu, upominać, to z pewnością nie tędy droga. Brak tu delikatności właściwej dojrzałym chrześcijańskim kobietom, brak miłosierdzia, brak wreszcie także i taktu.
Marku, ja też się zdziwiłem, że nie podziękowałeś Czarnemu Limuzynie. Właściwie byłem w duchu przekonany, że podziękowałeś mu osobiście telefonicznie, jak tylko się dowiedziałeś. Dziwi mnie też to, że dowiedziałeś się o rezygnacji z notki, a nie właśnie bezpośrednio. To trochę rozczarowujące i stąd może ten Twój odruchowy brak naturalnego odruchu.
Chyba Was Panowie rozumiem, choć nie pochwalam. Coś chyba między Wami iskrzyło, już dłużej, nie było zgody. A jak wiadomo, królestwo skłócone ostać się nie może.
No i po co to kłamstwo? Z odpowiedzi CL wynika, że postąpiłeś wbrew jego woli. Skoro redagujesz treści na portalu wbrew woli redaktora naczelnego, zrzeczenie się tej funkcji na rzecz CL było fikcyjne, było wprowadzeniem CL i innych blogerów w błąd. Trybeus trafnie zatem to opisał, że pozornie nieobecny brat Markus wyskoczył z klasztornej piwnicy i kilofem zmasakrował jego gablotę. To niewątpliwie jest przykład tych działań destrukcyjnych dla portalu i lichej już wspólnoty, o których pisała pani Joanna.
Ty też rozpowszechniasz pełno nieprawdziwych informacji, choćby w tym komentarzu, że wyrzucenie wpisu Trybeusa zrobiłeś po uzyskaniu zgody CL, albo że Trybeus świadomie pisał nieprawdę. Dlaczego zatem nadal publikujesz na tym portalu? ;-) Podwójna moralność? Wymagasz od innych czegoś, czego nie wymagasz od siebie.
W takim razie dokonałeś w głowie nieuprawnionego przywłaszczenia sobie, czegoś co było wspólne, budowane latami przez wiele osób, czegoś co de facto jest dobrem wspólnym Legionu św. Ekspedyta, wspólnoty osób. Jeszcze dwa lata temu pisałeś tak: “Jest to [Ekspedyt] dobro wspólne, którego wartość wspólnie wypracowaliśmy. Uważam, że nie powinien pozostawać własnością jednej osoby…”, więc nawet formalnie chciałeś przepisać portal na wspólnotę, używając do tego np. fundacji, a teraz piszesz, że to Twój prywatny portal. Skoro twierdzisz, że ta wartość została wspólnie wypracowana, jak możesz jednocześnie twierdzić, że jest Twoją prywatną własnością? W tym jest sprzeczność, czyli fałsz, kolejny.
Gdy oddawałeś funkcję redaktora naczelnego w ręce CL, napisałeś także o darczyńcach “Dzięki hojnej pomocy darczyńców (szczegóły opiszę w oddzielnej notce) zostałem wydatnie odciążony z troski o materialny byt „Ekspedyta” – za co bardzo dziękuję.”. Piękne zdanie i piękne wyrażenie wdzięczności (za otrzymane pieniądze). Zatem osób finansujących materialny byt Ekspedyta było wiele. Gdyby ograniczyć problem wyłącznie do mamony (co byłoby absurdem) traktowanie portalu jako prywatny zasób byłoby także nadużyciem, bo olałbyś innych fundatorów, którzy płacili za funkcjonowanie portalu.
Fałszywa alternatywa: fundator, czy dzieci. Beneficjentami są wszyscy, fundator również, nawet jeśli sam nie bawi się w piaskownicy. Ty jesteś akurat fundatorem (sponsorem?), który jest również tym dzieckiem, bawiącym się we wspólnej piaskownicy. Deski na ramę nosiło wiele osób, a piasek przynosili wszyscy. No i powiedz mi teraz, co mają zrobić te dzieci, kiedy główny budowniczy i sponsor wali kupę do wspólnej piaskownicy? Potem wyjaśnia zdegustowanemu towarzystwu, że to jego prywatna piaskownica.
Oczywiście. Pełna zgoda. Dlatego trzeba przede wszystkim starać się zadowolić Pana Boga. Nakładanie na bliźnich ciężarów, których samemu się nie dźwiga, Panu Bogu nie podoba się. O faryzeuszach, którzy tak czynili, mówił, że to groby pobielane, na zewnątrz czyste, a wewnątrz pełne trupich kości. Czy Panu Bogu podoba się głoszenie sprzeczności? Niepodobna, bowiem sprzeczność jest z gruntu fałszem, zaprzeczeniem prawdy, zejściem z właściwej drogi. Albo to wynika z zaćmienia intelektu (na skutek grzechu), albo z celowego i świadomego zwodzenia. Czy podoba się Bogu zawłaszczanie tego, co wspólne? Z pewnością nie.
Bzdura. CL nigdzie nie domagał się podziękowań. Stwierdził tylko, że nie miały miejsca. W oczekiwaniu podziękowań nie ma nic złego, to jest domaganie się sprawiedliwości! Nie rozumiesz podstawowych rzeczy.
Cytat z Ewangelii o jałmużnie jest zupełnie bez sensu w tym kontekście. Nie zaingerujemy w geny, ale możemy naszą naturę cały czas udoskonalać przez kulturę i wzajemne formowanie. Za św. Tomaszem trzeba powiedzieć, że najwyższą cnotą człowieka jest sprawiedliwość, której osiągnięcie wymaga cnoty wdzięczności, a ta jest umiejętnością właściwego reagowania na otrzymane dobro. Wdzięcznością zaprowadzamy sprawiedliwość. Gdy otrzymujemy darmo dobro od innej osoby, a nie jesteśmy za to wdzięczni, czynimy niesprawiedliwość, bo nie dajemy tego, co tej osobie jest należne, grzeszymy niewdzięcznością. W tych dniach ostatnich jest to wielki i powszechny grzech ludzkości wobec Boga, brak wdzięczności za Jego codzienne nieskończone dary. Tak samo wobec rodziców i innych osób. Św. Ignacy Loyola uważał niewdzięczność za największy z grzechów.
:-)))
Przepraszam CL, nawet całe dwa lata! Chyba przez tę moją nieobecność na portalu straciłem poczucie legionowego czasu.
Ależ lawinę wzajemnych podziękowań uruchomiłeś! :-) Nawet zbanowani blogerzy się załapali. Asadowowi i wszystkim w cieniu też oczywiście należy się wdzięczność za całe dobro, jakie od niego i innych otrzymujemy, tylko taka małą uwaga: oświadczenie napisał CL i notka dotyczy zakończenia jego pracy, jaką wykonywał w roli redaktora naczelnego, więc to jest miejsce i czas na podziękowania dla CL.
Dokonania obu blogerów są naprawdę imponujące, przy czym oboje traktują Ekspedyta jako dodatkowe miejsce, gdzie umieszczają kopie swoich wpisów ze swoich macierzystych portali. Wygląda tak, jakbyś preferował używanie Ekspedyta jako miejsca backupu dla blogerów z innych portali. Wrzucą notkę i znikają, nie pyskują, nie wdają się w niepotrzebne dyskusje, jak my pod tą notką ;-) Mam tylko obawy, że gdyby portal wypełnić samymi takimi idealnymi blogerami, Ekspedyt sporo by stracił, nie oferowałby unikatowych treści, emocjonujących i czasami pouczających dyskusji, a relacje wspólnotowe byłyby śladowe, jeśli jakiekolwiek.
Dla mnie najlepszym blogerem na Ekspedycie jest obecnie CzarnaLimuzyna. Jego dokonania w ostatnich dwóch latach też są imponujące. Bez pani Elig mogę sobie Ekspedyta wyobrazić, ale bez CL ciężko.
Jakbym czytał swoje myśli. O mało co też bym tę sprzeczność skomentował. Tych sprzeczności przed kilku laty u Asadowa nie było lub ich nie widziałem. Albo jakieś nieuporządkowanie wkradło się do jego duszy, albo większy porządek do mojej.
Dobrze napisane. Nie zrozumiałem jednak i proszę o wyjaśnienie, co znaczy, że prawdziwy kalwinizm jest zacniejszy niż katolikom może się wydawać.
To prawda, ale dyskusja szybko skręciła na temat metod kierowniczych Asadowa, a uwagę, że “oczekiwanie jakichś publicznych wyrazów wdzięczności jest mi całkowicie obce” można wobec jego wkładu w portal rozumieć dwuznacznie, czyż nie? I to nawet mimo to, iż sam się wzdraga przed napisaniem podziękowań dla CL.
Skąd wiesz, że to ja kłamię?
Być może nie doczytałeś, dlatego powtórzę, z większą precyzją: 10 maja 2017 roku Marek wypowiedział mi nagle umowę. Jest to sprawa pomiędzy nami, i nie powinna być omawiana na forum. Być może jeszcze wyrażę moją opinię na ten temat w osobistym kontakcie z Markiem. Nie trudną do przewidzenia konsekwencją było moje ograniczenie aktywności na portalu, tym bardziej, że w zasadniczej części nie wynikała ona z w.w. ustaleń, czyli zakres mojej pracy wykraczał w dużym stopniu poza pierwotne ustalenia.
Redaktor naczelny nie jest tytułem honorowym, lecz funkcją, która wiąże się z obowiązkami. Dodatkowo byłem praktycznie jedynym czynnym adminem na portalu bez waszej pomocy tj. Twojego i Marka. Wiem, że macie mało czasu. Ja natomiast miałem tej sytuacji po dziurki w nosie. Swego czasu wysłałem wam maila na którego nie doczekałem się odpowiedzi.
W odniesieniu do tego, co napisałeś J.Serafińskiej: widzę, że komentujesz “z doskoku” i być może to również wpływa na Twoją małą spostrzegawczość. Nie zauważyłeś niczego istotnego w jej komentarzach?
1.Informacja o niedziałających linkach
2.Brak pozycjonowania wpisów cenionej Elig. Zrobiłem to przed chwilą i dodałem grafikę. Zajęło mi to niecałe 5 min. To chyba niewiele. Dowcip polega na tym, że prawie zawsze musiałem to robić sam, bez waszej pomocy, a skumulowanie wszystkich 5 min. wynosiło w sumie kilka godzin na dobę.
Robienie jednego Słowa Bożego, zajmowało np. Judycie ok 2 godz. To nie polega na prostym kopiuj/wklej. Podobnie było z niektórymi notkami redakcyjnymi, które wymagały sprawdzenia źródeł i przesłuchania wykładu. Niektóre wpisy redakcyjne były robione w ciągu 10 min, inne ponad godz.,a nawet dłużej.
Miło, że zauważyłeś dwukrotnie (Słowo i n.red.) dobrą ich jakość, i wyraziłeś swoje uznanie w komentarzach. To potwierdza, że cel jakościowy został osiągnięty.
Ogólnie, ale konkretnie: mam serdecznie dosyć. Mam także dosyć tego wiecznego krygowania się i chowania głowy w piasek, także w odniesieniu do tego, co dzieje się w Watykanie i niestety, coraz częściej, w polskim kościele. Katolicyzm jest solą polskiej duszy. Każda inna domieszka lub inne proporcje ważone na lewacką modłę zatruwają ludzkiego ducha.
Na koniec: Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
16 A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
Tak, byłem bardzo zaskoczony. Mówiłem osobiście CL o mojej trudnej sytuacji i zdziwiło mnie, że nie dał mi wcześniej znać o swoich planach.
Przez cały czas współpracy miał głównie pretensje o brak aktywności, a przecież właśnie dlatego poprosiłem go o bycie redaktorem naczelnym, że nie mogłem “Ekspedytowi” poświęcać już swojego czasu w potrzebnym wymiarze.
Dlatego kiedy zobaczyłem tę notkę, nie czułem wdzięczności za wielką i świetną robotę, którą CL dzielnie wykonywał, ale rozgoryczenie i zdziwienie.
O innych zarzutach CL dowiedziałem się tutaj, pod tą notką.
Każdy czasem potrzebuje braterskiego napomnienia, ale pierwsza powinna być rozmowa w cztery oczy. Jestem przekonany, że to nie Duch Święty popycha ludzi do tego, by jako pierwszy krok w napominaniu stosować publiczne łajanie.
Nagle, czyli w ciągu ok. 20 miesięcy, bo tyle czasu temu powiedziałem Ci, że mogę mieć problem z wywiązaniem się z moich zobowiązań.
Przy tym to “wypowiedzenie” nie wiązało się z żadnym ograniczeniem Twoich uprawnień na Portalu.
Jeżeli będziesz twierdził, że to, co napisałem jest nieprawdą, to są następujące możliwości
1. Nie pamiętasz. Tej wersji nie wykluczam, ponieważ już się przekonałem, ze nie pamiętając naszych ustaleń sprzed ponad 2 lat, twierdzisz coś innego okraszając to wyrażeniem “z całą pewnością“.
2. Świadomie kłamiesz
Prosiłem Ciebie, żeby poczekać na korektę. Napisałem pod wpisem Trybeusa konkretny komentarz, a także wysłałem do niego maila.
Spróbuj odpowiedzieć na dwa proste pytania:
1. Pamiętasz jak zadzwoniłeś do mnie mówiąc, że to już nieaktualne, bo skasowałeś notkę?
2. Pytanie drugie jest o wiele bardziej istotne. Czy jakbym poprosił Cię o przywrócenie skasowanego wpisu, to uczyniłbyś to?
Przecież napisałem, że nie chcę Cię publicznie krytykować
Napisałem również to w mailu, dwa dni temu
Napisałem również w komentarzu, że nie chcę publicznie rozmawiać, napisałem tak ponieważ mam już dosyć tej Wstęgi Möbiusa.
Miej odwagę zmierzyć się z tym, co napisali Poruszyciel i Joanna Serafińska, bo na razie widzę, że jest prawie całkowita negacja z Twojej strony i sprzeczności. Sam prowokujesz pisząc do Poruszyciela: “Skąd wiesz, że to ja kłamię?”.
Komentuję z doskoku, jednak przeczytałem wszystko pod tą notką. Nie znajduję z piątką dzieci czasu na prawie nic więcej. Mógłbym jeszcze ograniczyć kontakty ze starymi przyjaciółmi, po godzinie raz-dwa razy w tygodniu, ale nie uważam, żeby to było dobre.
Nie mam do Ciebie żalu, że odchodzisz. Martwiłem się cały czas, że wszystko spada na Ciebie. Męczyło mnie to, ale nie mogłem pomóc. Moje obowiązki stanu są na pierwszym miejscu. Czytałem Twojego maila, w którym mówiłeś, że portal wymaga wspólnej pracy i promocji. Nie wiedziałem, jak na to odpowiedzieć. Nie mam konta na FB, nie mam czasu na media społecznościowe, nie mam czasu na politykę, ledwie znajduję czas na krótką modlitwę, z domowymi obowiązkami jestem nieco w plecy. Nie chciałem, żeby to było jedyną treścią mojej odpowiedzi. Zamilkłem. Przykro mi, że nie znalazłeś u mnie chociaż słów wsparcia. To mój błąd.
Co do p. Joanny, nie odnoszę się do innych treści, bo nie mam czasu. Nie neguję żadnego dobra, które jej zawdzięczamy. Uważam jednak, że krzywdzi ona mojego bliźniego i poczułem obowiązek zwrócić jej na to uwagę.
Tak jak mówisz, praca redakcyjna wymaga 5 minut przynajmniej kilkanaście razy dziennie. Nie wystarczy też jedna notka. Trzeba każdą przeczytać, żeby wiedzieć, jak pozycjonować, szukanie, dobór, przygotowanie grafiki to także wysiłek, który może zabrać kilkanaście minut. To jest zadanie dla redaktora z pełnym etatem. A przynajmniej na pół etatu.
Przygotowanie komentarza, takiego jak ten to pewnie 15-30 minut.
Samo przygotowanie porządnej notki to praca na godzinę, dwie, trzy lub nawet parę dni, jeśli temat jest ważny i trzeba zrobić badanie, własne dochodzenie. I nikt za to nie płaci.
Jeśli nikt za to dodatkowo nie wynagradza nawet dobrym słowem, to nawet i święty będzie miał tego serdecznie dość, tak jak Ty. Poza tym pewnie też należy patrzyć na owoce. Czy portal rośnie, czy ludzi, wartościowych treści i odsłon przybywa? Jeśli nie, to traci się nadzieję na to, że ma to jakikolwiek sens. Wszystko to rozumiem. Czasem warto zająć się czymś innym, co jest bardziej pożyteczne, owoce bezpośrednio widoczne, sens oczywisty.
Co do Kościoła i Watykanu, uważam, że dobrze jest mówić o nazwiskach i konkretach, wskazywać problemy. Co do niektórych osób mamy jednak podzielone opinie. Przykładowo ja nie jestem wcale przekonany, że “wyeliminowanie” ks. Jacka Międlara było tylko błędem samej hierarchii. Poza tym należy zachowywać miarę. W Kościele jest więcej dobra niż zła, a nawet tu najczęściej wskazuje się na to, co interpretujemy jako wypaczenia Ewangelii. Przykładowo ostatnio mieliśmy rocznicę konsekracji św. wybudowanej jako wotum wdzięczności za Jana Pawła II. Piękną homilię wygłosił biskup Józef Zawitkowski, w której niejednokrotnie odnosił się z wdzięcznością do o. Rydzyka. Ale tu się rzadko mówi o tym, co dobrego daje Rodzina Radia Maryja. Ba, link do Radia Maryja został wyeliminowany, a pozostał link do Polonia Christiana.
To czy dzieło jest Boże czy ludzkie, czy się ludzie trzymają Chrystusa, czy nie, okazuje się po jakimś czasie. Człowiek często jest za mały, żeby to ocenić. Ale widzę tu w dyskusjach wiele podejść wzajemnych, w których Duch Święty nie kieruje naszymi słowami, tylko nasze słabości. Może bywa/ło tu też czasem paru celowych szkodników, aby nas dzielić…
Dziękuję za fragment z Objawienia, ale powiedz proszę, w jaki sposób Ty uważasz, że odnosi się on do mnie?
Nie pamiętam chronologii naszych rozmów w tej sprawie co do sekundy, ale na pewno było tak, że ja też wysłałem do Trybeusa e-maila i doczekałem się odpowiedzi, która brzmiała odmownie (prosiłem o sprostowanie nieprawdy). Powiedziałem Ci po fakcie, że skasowałem jego notkę i dlaczego, i usłyszałem od Ciebie: “no tak” (jak sam napisałeś “machnąłem ręką”). Odebrałem to jako aprobatę i uważam, że zasadnie.
Dlatego napisałem, że nie zrobiłem w tej sprawie niczego, czego byś nie zaakceptował. Czy posłuchałbym, gdybyś powiedział, że się nie zgadzasz? Nie wiem, ale tego nie powiedziałeś.
Drodzy czytelnicy i uczestnicy dyskusji.
Wybaczcie mi wszelkie uchybienia i przykrości, jakich ode mnie (choć zapewniam – bez mojej intencji) doznaliście.
Mam w tej chwili dużo ważniejsze sprawy na głowie (ze sprawą uprowadzonego dziecka na czele) niż ta dyskusja, dlatego na tym wpisie mój udział w niej muszę zakończyć.
Niech Pokój Pański będzie z Wami.
Jeszcze tylko jedno sprostowanie: nie chciałem tu zasugerować, że CL skłamał, tylko chciałem skłonić Poruszyciela, aby zrozumiał, że kiedy dwie osoby – jego zdaniem – mówią różne rzeczy, to nie należy na podstawie swoich resentymentów uznawać automatycznie jednej z nich za kłamcę, a już na pewno – publicznie oskarżać.
Poruszycielu, swoim oszczerstwem sprawiłeś mi wielką przykrość. Trochę więcej pokory i cierpliwości w dążeniu do prawdy!
Miłość nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
Jeśli Cię kiedykolwiek uraziłem, to przepraszam.
Następny portal z którego uchodzic czas i czytać też czas przestać. Juz z Niepoprawnych uszedłem komentując tam często od 10-ciu lat, za przyczyna desantu rusofili z Neonu np. Trybeusa, ktory moze sobie udawac narodowca a jest tylko rusofilem.
Pax vobiscum
@Space
Użyłem tego fragmentu, ponieważ uważam, że lepiej wykrzyczeć prawdę w gorących emocjach, niż ją zagubić cyzelując słówka. To odnosiło się nie tylko do Ciebie, ale do nas wszystkich.To mój ostatni komentarz w tej dyskusji.
Może się też okazać, że wykrzykujemy wskutek wzburzenia kłamstwo i czynić zło zamiast dobra, a starannie dobierając słowa przekazujemy prawdę i dobro lepiej… Skąd wiadomo, że czyjś gniew jest Boży? Tymczasem „Gniew bowiem męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej” (Jk 1,20). Nasz Papież nigdy nie krzyczał ale i nie cyzelował. Mówił prawdę i czynił dobro, pokój można nieść tylko w pokoju. Uważam, że to nieładnie tak kończyć dyskusję, gdy zwraca się uwagę ale nie daje szansy na poprawę: dlatego zadzwonię do Ciebie w wolnej chwili, by się dowiedzieć, gdzie “cyzelowałem słówka”.
Po raz kolejny przekonałem się jak ważna jest precyzja, której zabrakło w moim komentarzu. Nadrobię to teraz, wyjaśniając o co mi chodziło.
1. “To mój ostatni komentarz w tej dyskusji.”. Chodziło mi o dyskusję z “wątkiem Asadowa”.
2. Używając wyrażenia cyzelowanie słówek miałem na myśli krygowanie się, zagubienie prawdy w trakcie przesadnej troski o samopoczucie adresata naszych wypowiedzi. Oczywiście, powinniśmy wypowiadać się w takiej formie, aby nie obrażać adwersarza. Najgorszą rzeczą jest milczenie w sytuacji kiedy powinniśmy zająć stanowisko, lub zacząć działać.
Piszesz często o Duchu Świętym. Na pewno wiesz, że jednym z grzechów przeciwko Duchowi Świętemu jest: Sprzeciwiać się uznanej prawdzie chrześcijańskiej. To w kontekście artykułu Kilijanka, wobec którego miałeś mieszane uczucia. Autor przecież nie bez powodu cytował:
A także:
W świetle powyższego twierdzę, że wynikający z modernistycznej maniery postulat “nieobrażania” heretyków i grzeszników,(czytaj: niemówienia im prawdy) jest głoszony przez ludzi ,którzy z różnych powodów boją się stanąć do konfrontacji z kłamstwem, często również go nie rozpoznając. Wykorzystują to uczniowie profesora Diabelskiego, których celem jest rozwodnienie, wykoślawienie, odwracanie uwagi od istoty sprawy, skoncentrowanie jej na sprawach drugorzędnych lub nieistotnych.
W nawiązaniu jeszcze do artykułu- zgadzam się z autorem, że prof. Guz nikogo nie obrażał.
A teraz nie “cyzelując”: uważam, że papież Franciszek często głosi Chrystusową Prawdę. Niestety zdarza się również, że głosi w sprawach społeczno- politycznych “diabelską prawdę”, a konkretnie wypowiada poglądy sprzeczne z historycznymi faktami, sprzeczne z logiką i zdrowym rozsądkiem, wychodząc na przeciw szatańskim planom zniszczenia Europy, współbrzmiąc z narracją wilków w owczej skórze. Także w sprawach doktrynalnych jego niejednoznaczne poglądy budzą zgorszenie. Rzuca się w oczy brak precyzji rodzący wątpliwości. Znasz sprawę listu 4 kardynałów?
To tylko wierzchołek góry lodowej. Jeżeli nie dostrzegasz tych spraw, nie znasz wielu podobnych faktów, to nie zrozumiesz ludzi, którzy piszą podobne artykuły jak Karol Kilijanek.
3. Napisałeś:
Może się też okazać, że wykrzykujemy wskutek wzburzenia kłamstwo i czynić zło zamiast dobra, a starannie dobierając słowa przekazujemy prawdę i dobro lepiej… Skąd wiadomo, że czyjś gniew jest Boży?
Oczywiście masz rację /na poziomie ogólnym/, bo tak również bardzo często bywa. “Skąd wiadomo, że czyjś gniew jest Boży?”. Gniew Jana Pawła II, który strofował pewnego księdza- teologa wyzwolenia podczas wizyty w A.Płd., był Boży. JPII rzadko krzyczał, ale zdarzało mu się. Są sprawy o których nie powinniśmy milczeć, mówić i pisać zgodnie z zasadą tak, tak, nie , nie.
Miałam na myśli tradycyjną wykładnię kalwinizmu, która zasadniczo, nie licząc nieracjonalnej niechęci do pięknych, bogato zdobionych świątyń i głupoty polegającej na odejściu od tradycyjnej formy kapłaństwa jest jak najbardziej zgodna ze Słowem Bożym, a moim zdaniem ma tę przewagę nad katolicyzmem, że nie owija tak w bawełnę z kwestią wolnej woli i predestynacji. Choć niektórzy powiedzieliby, że dobrze iż owija, bo ludzie głupi i i tak nic nie rozumieją, nawet gdy się im tłumaczy. Katolicy na ogół tego nie wiedzą, bo ani Kalwina, ani Jonathana Edwardsa, o którym próbuję coś teraz pisać nie znają, jako protestanckich chrześcijan wyklętych. W pewnym sensie mogę zrozumieć czemu KK ich blokuje, ale uważam, że jest to błąd, bo do Augustyna i Jansenistów im blisko i potrafią o pewnych sprawach pisać lepiej niż obecni księża katoliccy.
Nie chciałeś, ale dokładnie to sugerowałeś swoją wypowiedzią. Teraz sugerujesz, że CL to niewłaściwie zrozumiał. CL prawidłowo odczytał Twoją wypowiedź, bo w pytaniu nie podważasz faktu kłamstwa, lecz osobę, która się go dopuściła, że to nie Ty, więc pozostaje tylko CL. Być może chciałeś napisać coś zupełnie innego, np. nawet coś o wczorajszej pogodzie, ale napisałeś dokładnie to, co każdy widzi. Skoro ta publiczna sugestia, że CL skłamał okazała się pomówieniem, powinieneś go za to przeprosić, zamiast sugerować, że CL źle zrozumiał. W ten dyskretny sposób przerzucasz winę za swój błąd na CL, fałszując obraz tego, co miało miejsce.
Twierdzisz, że chciałeś tym pytaniem skłonić mnie do myślenia i zrozumienia czegoś, ale robisz to niestety w swoim stylu, wciskając mi dziecko w brzuch, aby mi z tego dziecka uczynić zarzut. Tym dzieckiem jest niby moje stwierdzanie kłamstwa na podstawie resentymentów. Mam wg Ciebie zrozumieć, że tak się nie robi, tylko, że ja nie orzekam o kłamstwie na podstawie jakichś resentymentów, lecz na podstawie faktów, o których mnie informujesz Ty i CL: kto chciał skasować wpis Trybeusa, a kto nie chciał tego robić, kto tego dokonał. Nawet w sprawie, co do której piszesz “a już na pewno” jesteś także w błędzie. Twoje działania dotyczyły publicznego bloga Trybeusa, ta rozmowa jest publiczna, kłamstwo jest publiczne, więc obnażenie kłamstwa i obrona prawdy powinna być publiczna.
Ciekawe, czy kiedy w Wyborczej napiszą nieprawdę, czy wtedy idziesz szepnąć autorowi artykułu w cztery oczy, że skłamał. Nie sądzę. Po prostu twierdzisz publicznie w notce lub komentarzu, że Wyborcza manipuluje, gdy to odkryjesz. Nie stosuj wobec siebie ponownie innych zasad niż wobec bliźnich. W tym publicznym zarzucie kłamstwa w tej sytuacji nie ma nic złego, pod warunkiem, że potrafisz tego dowieźć, a sobie tego nie zmyśliłeś. Na wszelki wypadek dodam, że szkoda wyrządzona publicznym kłamstwem, np. pomówieniem, powinna być naprawiona publicznie, a nie w cztery oczy.
Skoro twierdzisz, że masz same czyste intencje, zobacz proszę, jak wbrew swoim intencjom manipulujesz faktami:
Ty byłeś inicjatorem i wykonawcą skasowania notki (Twoje słowa) wbrew woli CL. CL nie chciał kasować, odwodził Cię od tego. Skasowałeś tę notkę bez jego zgody i postawiłeś CL przed faktem dokonanym (słowa Twoje i CL). Zatem kłamliwe jest Twoje twierdzenie, że nie zrobiłeś niczego bez akceptacji CL. Zarzucając mi potem oszczerstwo brniesz tylko dalej w obłudę, zaciągając coraz większą winę. Twoja przykrość sprawia mi jeszcze większą przykrość, więc proszę nie sprawiaj mi przykrości swoimi przykrymi uczuciami, a mówiąc wprost, nie zasłaniaj prawdy swoją wrażliwą uczuciowością. Prawda bywa bolesna i przykra, lecz jest oczyszczająca, gdy ktoś błądzi. Przed nami godzina Damaszku, która wywoła przerażenie milionów ludzi, a będzie wielką Bożą Łaską, ukazania prawdy o nich samych, ważniejszą niż ich dobre samopoczucie. Nie broń się zatem przed prawdą zasłaniając swoimi uczuciami, lecz przyjmij ją jako łaskę, możliwość powrotu ze złej drogi, być może jakichś chaszczy na krakowskich ścieżkach, może prymatu uczuciowości nad rozumem. Pani Joanna w tych słowach pisze do Ciebie ostro, lecz prawdziwie:
Taki twardy upór w błędzie i wicie się jak piskorz to diabelska sprawka.
Pan kpi czy o drogę pyta, a jak mam pana złajać osobiście, skoro nie mam z panem osobistego kontaktu. Mam się z panem umówić na rozmowę w kawiarni?
Odezwał się ten, co zna osobiście Ducha Świętego. Z kimś takim nie ma co polemizować, posłaniec Boga. Ojciec Bocheński, znany polski logik i filozof pisał kiedyś: Kiedy mówisz do Boga, to się nazywa modlitwa; gdy Bóg mówi do ciebie, to się nazywa schizofrenia.
Tak się zabawnie składa panie Space, że to pan Asadow nieustannie krzywdzi bliźnich swoim brakiem taktu i wdzięczności za ich pracę. A pana i jego wykręty służące unikaniu konfrontacji z faktami na temat niewłaściwego postępowania was obu (bo nie wiele pan jest od Asadowa lepszy, z tego co pana pamiętam), z Ducha Świętego na pewno nie płyną, ale raczej z tego powodu, że uleciał w siną dal.
Tanio chcesz się wykpić. Wyobraź sobie, że ja podziękuję Tobie tymi słowami “Jeśli kiedykolwiek od Ciebie coś otrzymałem, to dziękuję”. Ile są warte takie podziękowania? Raczej nic. Tyle też są warte takie przeprosiny.
1. “jeśli…to przepraszam” – czyli warunkowe. To powiedz mi, czy warunek został spełniony i czy doszło w ogóle do tych przeprosin?
2. “kiedykolwiek” – czyli twierdzisz, że nie wiesz, czy kiedykolwiek zaszła taka okoliczność, która wymagałaby przeprosin: dwa dni temu, miesiąc, może 7 lat temu na NE.
3. “uraziłem” – czyli warunkiem przeprosin są moje uczucia, a nie Twoje błędy, czyny i zaniedbania.
Proszę wyobraź sobie ponownie, że kogoś okłamałeś (hipotetycznie) tak dobrze, że niczego się ta osoba nie domyśla. Żadnego powodu do przeprosin chyba nie znajdziesz skoro ta osoba nie poczuła się urażona kłamstwem. Gdy się dowie, będzie jej przykro. Czy wtedy dopiero pojawi się powód do przeprosin? Teraz wyobraź sobie, że łapiesz złodzieja na gorącym uczynku i jest mu strasznie przykro, że dał się złapać. Czy powinieneś go przeprosić, że sprawiłeś mu tym przykrość? Przepraszać należy za swoje konkretne błędy i grzechy, których żałujesz, a nie wywołanie jakichś abstrakcyjnych uczuć, “jeśli kiedykolwiek”, bo mogłeś zrobić coś bardzo dobrego, czemu towarzyszyła przykrość.
Może się też okazać, że wykrzykujemy prawdę i czynimy dobro, a cyzelując miłe słówka zabijamy prawdę i dobro, które z niej płynie… Może się okazać, że ślepej kurze trafi się ziarno, albo dobry strzelec nie trafi do tarczy…
Możemy sobie gdybać o całym spektrum możliwości, ale po co? Lepiej nazwij rzeczy po imieniu, gdzie, kto krzyczy, kto jest wzburzony, czy głosi prawdę, czy kłamie. Ja nikogo wzburzonego i krzyczącego tutaj nie widzę.
Ja do nich należę. O tym Edwardsie nie wiem właściwie nic. O Kalwinie niewiele więcej. Tak się jednak akurat składa, że w tym miesiącu byłem na pielgrzymce do miejsca męczeńskiej śmierci naszego patrona św. Andrzeja Boboli w Janowie Poleskim. To są rejony, gdzie kiedyś rządzili Radziwiłłowie, którzy przeszli na kalwinizm z powodu swoich partykularnych interesów i jadąc na tym kalwinizmie wyrządzili Polsce wielkie szkody. Po owocach ich poznajemy i to, czym był kalwinizm. Dopiero potomek Mikołaj Krzysztof Radziwiłł (pseudonim Sierotka) nawrócił się na katolicyzm i jako wotum wdzięczności wybudował przepiękny kościół w Nieświeżu. Mamy tam dosyć kuriozalną sytuację, gdzie obok wspaniałego kościoła katolickiego stoi wielki pomnik propagatora kalwinizmu – Szymona Budnego (powiedzmy, że wschodniego Lutra), który mieszkał na dworze Mikołaja Radziwiłła Czarnego.
Proszę dać znać, gdy tekst o Edwardsie będzie gotowy.
Przypomina mi to zastanawianie się, czy więcej Lutra było kiedyś w kalwinistach czy dzisiaj jest w modernistach ;-). “Obecni księża katoliccy” to ryzykowne uogólnienie, fałszujące obraz, bo dzisiaj Kościół jest mocno niejednorodny. Mamy w nim herezje i mamy prawdę. Na skutek liberalizmu i modernizmu, albo tzw. protestantyzacji Kościoła katolickiego, to zróżnicowanie nauczania Kościoła w różnych państwach, a nawet miastach i parafiach szybko się pogłębia. W jednym miejscu coś jest dozwolone, a w innym zakazane.
…ja sobie nie przypominam, aby odpisywał ci na e-maila, tym bardziej odmownego:)) kituj dalej Asadow…kituj, kituj:))
…albo inaczej, masz pozwolenie ode mnie na publikacje tego “e-maila odmownego”…ciekawym jest co teraz wymyślisz:))napisz go i podpisz “trybeus”:)))
miałem kiedyś przebłysk żeś facet wiarygodny…no cóż, był to tylko przebłysk…a potem zrodził się cykl Klasztoru:))…
Rzeczywiście, pomyliłem się. Nie odpisałeś mi mailem, tylko w komentarzu pod notką.
Istotna jest jej treść, a nie medium.
Skoro masz lepszą ode mnie pamięć, to może sam zacytujesz, co odpowiedziałeś na moją prośbę o sprostowanie?
jeszcze tylko nie wiemy pod którą?:)))bo twojej też nie widzę:))
…no to nie pozostaje nic innego, tylko przywrócić tekst, aby każdy sobie zobaczył jakie jest moje zdanie na ten temat…dużo kolego rozprawiasz w tej materii, ale rzetelność jest ci obca…
generalnie załapałem dosyć szybko szanowny kolego, żeś wyczulony na tematykę banderowską…poglądowo bliżej ci jednak do Sakiewicza i jego łże bandy, niż do rzetelności na jaką się powołujesz…
Rozumiem, ponieważ nie chcę publikować fałszywych informacji szkalujących Ukraińców, więc jestem krypto-banderowcem.
Gratuluję logiki i spostrzegawczości drogi Sherlocku.
Taka argumentacja jest tyle samo warta, co nazywanie rusofilami tych, którzy zauważają problem banderyzmu.
…i okazuje się, że wcale tak nie było, mimo pewności Asadowa. Ile warta jest taka pewność? Tyle samo, kiedy pisze do CL “z całą pewnością”, a CL twierdzi, że było inaczej. Asadow pragnie, aby na portalu społeczności kierującej się Chrystusem publikować tylko prawdę, więc powinien być Tobie wdzięczny, Trybeusie, nawet “z całą pewnością” jest wdzięczny, że dzięki Twojej interwencji prawda wyszła na jaw.
Trybeus odpowiedział na maila w komentarzu? Próbuję to sobie wyobrazić i myślę, że aby czytelnicy zrozumieli ten komentarz to chyba musiał zacytować w nim Twojego maila, bo skąd czytelnik by wiedział, na co Trybeus odpowiada. Czy ten komentarz jest opublikowany na portalu, czy go skasowałeś?
To jest szopka.
Dodam tylko, że odpowiedź Trybeusa i jej treść nie ma żadnego znaczenia i wpływu na fakt, że kasując notkę postąpiłeś wbrew woli redaktora naczelnego.
Znowu manipulacja metodą wciskania dziecka w brzuch, którą przed chwilą do mnie stosowałeś. Wciskasz w usta Trybeusa tezę jakoby uznawał Ciebie za krypto-banderowca, podczas gdy w jego wypowiedzi nic takiego nie znajdziesz. Wymyślasz sobie, że ta teza jest jego wnioskiem z Twoich szlachetnych intencji. Następnie robisz Trybeusowi zarzut braku logiki, choć teza i relacja wnioskowania jest Twoim wymysłem.
… o czym raczył mnie poinformować dopiero pod tą notką, co sam zresztą przyznał. Tak, postąpiłem niezgodnie z jego wolą, ale pisząc mój komentarz tutaj nie zdawałem sobie z tego sprawy, dlatego Twój zarzut, że kłamałem jest oszczerstwem.
Asadow:
Zatem CL nie powiedział: “w porządku, kasujemy”, ale usłyszał po fakcie że notka jest skasowana.
Ta wymiana komentarzy do niczego nie doprowadzi, jedyne co pozostaje to machnąć ręką wobec niemożności zmiany stanu, co Asadow odbierze jako aprobatę linii programowej i uważał będzie, że zasadnie.
Nie uczestniczył Pan w rozmowie pomiędzy mną i CL, więc te cierpkie uwagi są trochę nie na miejscu. CL napisał, ze machnął ręką, podczas gdy ja pamiętam, że powiedział na moją argumentację “no tak”. Nie twierdzę z tego powodu, że jest kłamcą. Nieporozumienia pomiędzy ludźmi się zdarzają. CL chciał czekać na zmianę stanowiska Trybeusa, może też chciał czekać na zmianę mojej decyzji. Czasem lepiej jest twardo powiedzieć “nie zgadzam się” albo podzielić wątpliwościami. Nic takiego ze strony CL nie nastąpiło.
“Linią programową” naszego portalu jest poszukiwanie prawdy i odrzucanie kłamstwa i czyjakolwiek aprobata lub dezaprobata tej zasady jest poza moim zainteresowaniem.
zgadza się:))wychodzi na jaw, ale polemika z Asadowem to jak niekończąca się opowieść:))
btw…kilka słów ode mnie…dostałem mejla i od Asadowa i od CzL…nie odpowiedziałem na żaden, choć żałuję, bo akurat CzL poważam i mogłem mu odpisać…natomiast skoro Asadow deklarując się, że oddaje w pełni stery Legionu to jednak tej deklaracji nie wypełnił (jeśli już miało by dojść do wymiany mejli to między mną a CzL)…więc była to ewidentnie ściema dla ludu, różnica między mejlem od Asa, a CzL to pięć godzin …nie odpisałem na mejla od Asadowa, bo stwierdziłem, ze nie będę się kopał z koniem (zakamuflowanym),…jest gdzie pisać, Legion nie jest aż takim liczącym się medium, żeby się na siłę upierać…wchodziłem natomiast dalej bez logowania, aby czytać świetne posty CzL, oraz Izy Brodackiej…
…szkoda, że to tak poszło…co do mojego tekstu, no cóż, ja jestem o tym przekonany, ze każdy post się sam obroni, nie trzeba wycinać, bo pomimo, iż nawet mogło w nim być coś, co nie jest do końca sprawdzone, to jednak w komentarzach pod postem (co sobie bardzo cenie)wszystko się zawsze wyjaśnia, lub dopowiada…post ma czasem też dać do myślenia, dać impuls do poszukiwań dalszych informacji w tym gąszczu różnych manipulacji mediów głównego ścieku…w zasadzie świetna robota CzL pod tym skasowanym postem, bo dzięki niemu jednak wyjaśniło się, że Ukraińcy jednak cały czas myślą o Zakierzoniu …kiedy roszczenie trafi do wierchownej rady, to pewnie kwestia czasu…tak się nie robi, aby coś wyciąć i upierać się że autor miał niecne zamiary…wszystko wychodzi w komentarzach i dyskusja się rozpoczęła…trudno ale fakt, że wyszło na jaw, że Asadow nie ma dobrej woli i mataczy w sprawach oczywistych (odmowne mejle)…a skoro ktoś jest nierzetelny małych sprawach, to i większych tym bardziej…pozdrawiam
Tak, nie uczestniczyłem, w tych rozmowach i nie wiem wszystkiego,
Z tego co Pan pisze, CL nie miał możliwości powiedzenia “nie zgadzam się” bo został poinformowany o zaistniałym fakcie, On chciał czekać, Pan nie chciał, Pan skasował, On uznał, że dalsza dyskusja nie ma sensu (“no tak” i “machnięcie ręką” rozumiem jako synonimy)(takie jest moje rozumienie). Nie twierdzę, że Pan twierdzi, że CL jest kłamcą, Nie chodziło mi jednak o samą sprawę Trybeusa, ale o przykład pokazujący, że dalsza dyskusja nie na sensu, bo kiedy wszyscy padną ze zmęczenia, dadzą sobie spokój, machną ręką, to Pan uzna to za aprobatę i będzie pewien swej słuszności.
Co doi linii programowej, CL napisał:
Czyliż z tego nie wynika, że jest jednak jakaś linia programowa, jakaś prawda bardziej lub mniej ekpedytowalna? (i nie jest to z mojej strony ocenianie, ale stwierdzenie faktu) Również nie jestem tego pewien, gdyż nie uczestniczyłem w bezpośrednich rozmowach, wnioskuję jedynie z dostępnych mi komentarzy.
Ale, jak napisałem wyżej, machnąłem na to ręką.
A propos dyskutowanej sprawy napiszę wyraźnie. Kilka razy rozmawiałem przez telefon w sprawie rzeczonej notki i za każdym razem optowałem za pozostawieniem notki, i ewentualnym przeniesieniem jej z “polecanych”.
1. To ja pierwszy napisałem w komentarzu (chyba niejednym), o nieprawdzie w akapicie informującym, że to parlament ukraiński będzie procedował bądź deliberował nad roszczeniami terytorialnymi w stosunku do Polski. Ten postulat był sformułowany przez ludzi związanych z partią Swoboda, która utraciła miejsce w parlamencie w ostatnich wyborach.
2. Byłem przeciwny wyciąganiu jakichkolwiek konsekwencji w stosunku do autora – Trybeusa, w tym skasowaniu jego notki.
3. Skasowanie notki mnie zaskoczyło, a słysząc przedtem kilkukrotne kategoryczne stwierdzenie właściciela portalu– Marka, że nie pozwoli, aby na portalu było propagowane kłamstwo i uprawiana propaganda putinowska, w stylu “nie pozwolę na to”, to w momencie otrzymania takiej informacji, przyjąłem ten fakt do wiadomości, mając przekonanie, że mój sprzeciw nic nie da.
Przy okazji tego tematu dopowiem, że dwóch rzeczy nie lubię nie tak samo : złudzeń prorosyjskich i złudzeń proukraińskich. Dzisiejszą politykę wschodnią PiS prowadzoną w stosunku do np. Ukrainy, Litwy uważam za przejaw skrajnej głupoty lub podporządkowania się narzuconej z zewnątrz “mądrości etapu”.
Na koniec: wiem, że nieraz ludzie piszą nieprawdę bez świadomej intencji, piszą, bo tak im się wydaje, piszą, bo tak pamiętają. Trudność w rozpoznaniu tego nie zwalnia nas z trudu dociekania prawdy – jak było i jak jest – aż do skutku.
Nie. Odczytałem postawę CL jako aprobującą, ale teraz wiem, że się myliłem.
Pisząc, że nie zrobiłem niczego, czego CL by nie zaaprobował byłem w błędzie – jak okazało się w trakcie tej dyskusji. Co nie znaczy, że kłamałem. Jestem omylny ale nie niereformowalny, jeśli moje przekonanie co do czegoś oparte jest na błędzie, wbrew temu, co Pan raczy sugerować (jeśli dobrze rozumiem).
Moim zdaniem CL ma tu raczej na myśli różnice naszych podejść, uwidaczniające się w komentarzach niż jakieś moje wpływanie na to, co może być, a co nie może być na “Ekspedycie” publikowane.
Uważam, że jako katolików obowiązuje nas szczególna odpowiedzialność za słowa, kiedy bierzemy się do krytykowania działań i słów Biskupa Rzymu oraz innych duszpasterzy.
Co nie znaczy, że pragnę zamykać usta osobom, które czują się w obowiązku ogłosić publicznie swoje zarzuty, zastrzeżenia lub wątpliwości. Uważam, że mam jednak prawo polemizować z tymi wypowiedziami tam, gdzie to uważam za słuszne.
Nigdy nie zarzucałem Panu kłamstwa.
Nie, nie jest Pan niereformowalny, ale jest to niezwykle trudne. Proszę spojrzeć, ile czasu zajęło Panu przyznanie się do błędu.
I nie tyle jest to trudna reformowalność, ale interpretacja faktów do własnej tezy.
Przykładem jest “no tak” – które Pan uznał za akceptację, ja natomiast, (a CL to potwierdził), za rezygnację, (CL: “przyjąłem ten fakt do wiadomości, mając przekonanie, że mój sprzeciw nic nie da.”)
To nie jest ani dobre miejsce ani sposób na takie wiwisekcje więc dalej tego nie będę ciągnął.
Ale zabrał Pan głos w dyskusji, w której o zarzut kłamstwa chodziło. Może Pan to przeoczył. Nie mam pretensji, trudno jest czasem rozłożyć na czynniki pierwsze takie polemiki. Do tego każdy może zwracać uwagę na inny pod-wątek sporu. Mnie z oczywistych względów mocno dotknął zarzut kłamstwa, czyli świadomego mówienia nieprawdy.
Ja nie polemizowałem z tym, co napisał CL, ale z zarzutem kłamstwa, który postawił Poruszyciel.
Popieram i dziękuję.
Nie, zabrałem głos w dyskusji w której o dalszy kierunek, w którym portal podąży chodziło.
No widzi Pan. Ja tej dyskusji nie byłem w najmniejszym stopniu świadomy.
Jak tylko czas pozwoli, poruszę ten temat w oddzielnej notce.
Tak na szybko mogę tylko powiedzieć, że pozostaje w mocy Regulamin (http://www.ekspedyt.org/regulamin/), przy czym chciałbym wyrzucić z niego punkt 3.
Proszę o powstrzymanie się od komentowania na temat “Quo vadis, Ekspedyt?” w tym wątku.
Ew. wnioski, sugestie zażalenia proszę wpisywać pod:
Dlatego należy otwarcie mówić, co się myśli: tak – tak, nie – nie.
Wyrażanie sprzeciwu przez powiedzenie “no tak” jest wybitnie nieczytelne.
Koncyliacyjność, która nie jest wyrazem miłości i umiłowania pokoju, a jedynie “świętego spokoju” nie przynosi dobrych owoców.
Zgadzam się. Mój błąd polegał na tym, że po kilku “nie” powiedziałem: “no…tak” Powinienem mówić “nie” do samego końca, a to prawdopodobnie by oznaczało wcześniejszy koniec naszej współpracy.
Daj w takim razie przykład stasowania się do w.w. zasady. Dawaj go, za każdym razem, bo ja akurat staram się to robić pomimo błędów i nie rozwadniaj kwestii, bo mówiąc szczerze będzie bardzo źle, gdy się wreszcie wkurzę. (Straciłem cierpliwość).
Akurat jesteś osobą, która, jak na razie, ma wyraźny kłopot z jednoznacznym i konkretnym wypowiadaniem się w pewnych kwestiach, a także ze świadomością poruszanych w komentarzach spraw.
Będę się starać. Nie z powodu Twoich nieprzystojnych gróźb, ale dlatego, że tak uczy nas Jezus Chrystus.
Niech pokój Pański będzie z Tobą.
Straszne groźby. Po prostu się wkurzyłem. Ile można wałkować jeden i ten sam temat? Lepiej przejść do wątków istotniejszych, ale już, niestety, bez mojego udziału.
Dobrej Nocy.
Asadow, czy Ty jesteś zdrowy na umyśle? Rozmawialiście z CL kilka razy telefonicznie i był za każdym razem przeciwny kasowaniu notki Trybeusa, a Ty ją skasowałeś wbrew jego woli i bezczelnie teraz twierdzisz, że nie zdawałeś sobie sprawy, że CL jest przeciwny. To jest zwyczajnie niemożliwe. Albo łżesz jak pies, albo jesteś tuman do kwadratu, który nie rozumie polskiej mowy i nie powinien mieć do czynienia z moderowaniem czegokolwiek. Ponieważ jednak jesteś inteligentny i dałeś wielokrotnie dowody wyrafinowanej znajomości polskiego języka w mowie i piśmie, uważam, że mamy do czynienia z pierwszym przypadkiem, tj. oszukujesz bałamutnie samego siebie i nas w tej sprawie.
Nie wiem, ile dokładnie to jest kilka, ale schemat rozmowy wyglądał tak:
Asadow, próbujesz chyba wystrugać z nas idiotów.
Tak sobie myślę, że padło już wystarczająco dużo mocnych słów i wystarczy. Wydaje mi się, że Markowi rzeczywiście mogło coś się wydawać, a to oznacza, że pisząc o tej sprawie, nie kłamał świadomie. Jakaś część winy, w pewnym sensie, spoczywa na mnie (w samej końcówce), bo nie wyraziłem się jednoznacznie np. w formie wyrażenia werbalnej dezaprobaty (post factum).
W poprzednim komentarzu wkurzyłem się, ponieważ uważam, że akurat ta uwaga pod moim adresem była wybitnie nie na miejscu, tym bardziej, że tą dewizą staram się kierować odkąd sięgam pamięcią, i pamiętam, że zazwyczaj nie znajdywałem sojuszników w świecie wirtualnym i realnym.
Historia akurat ostatnio bardzo przyśpieszyła, tak że tematów ważkich jest aż za nadto. Niech to będzie nowym kontekstem do ostrej dyskusji.
Tak, już wystarczy. Takie powiedzenie mi się przypomniało, chyba na miejscu, że Pan Bóg czasami spuszcza psa z łańcucha, żeby naprostować człowieka. Jeśli człowiek obrywa baty za swoje winy, to nie jest krzywda (jak to widzi Space ws Asadowa), lecz sprawiedliwość. Za swoje niewątpliwe zasługi i ofiarność Asadow powinien zostać wynagrodzony, a za krętactwa wybatożony.
Pozostaje nadal szereg nierozwiązanych problemów i sprzeczności, zgłoszonych wyżej w komentarzach, w tym problem Twojego odejścia z funkcji redaktora naczelnego i co dalej z Ekspedytem. W związku z Twoim odejściem na portalu pojawił się większy ruch, więc można by postulować, żeby przynajmniej raz w miesiącu jakiś dobry redaktor naczelny odszedł ;-) Jednak na poważnie to myślę, że ta ostra dyskusja rozpoczęta przez panią Joannę, wynika z troski o to, żeby ten portal zupełnie nie padł i nie został zmarnowany wysiłek i czas wielu osób, które go tworzyły i promowały. Pani Joanna napisała to wprost w pierwszym komentarzu, że bez Twojego prowadzenia ten wysiłek się zmarnuje. Ja się z nią zgadzam, bo obecnie nikt lepiej od Ciebie tego nie poprowadzi. Dlatego, moim zdaniem, musiałbyś przemyśleć, w jakich okolicznościach i na jakich warunkach zgodziłbyś się ponownie podjąć tego trudnego zadania prowadzenia portalu jako redaktor naczelny. Nie tracę jeszcze nadziei, że to jest możliwe. Oczywiście, nie możesz sam wykonywać całej roboty, więc zainteresowane osoby powinny się jakoś włączyć do pomocy.
Nie należy Kalwina sprowadzać do Lutra. Na lutrze się nie znam, ale przecież wiadomo, że różnił się od Kalwina, skoro utworzyli różne wspólnoty. Protestantyzm okazał się niewydolny na dłuższą metę, jest to fakt z którym nie można polemizować, już w czasach Edwardsa (połowa XVIII wieku) wszystko spektakularnie się waliło, sam Edwards pisał o nieprawości protestantów. Pytanie brzmi czy stało się tak to dlatego, że ludzie nie są w stanie swoją mierną inteligencją pojąć, że predestynacja nie jest sprzeczna z wolną wolą czy może z tego powodu, z którego ja nie lubię protestantyzmu w ogóle – odejście od dawnej instytucji Kościoła i tradycyjnego kapłaństwa. Może nawet jedno i drugie miało tu znaczący wpływ. Kalwin mówił to, co św Augustyn, że Bóg z góry wie kto potępiony, kto zbawiony i że ludzie są obdarzeni albo złą albo dobrą wolą i że zbawienie zależy tylko i wyłącznie od łaski, która jest darmowa i nie płynie z uczynków. Po śmierci Augustyna zwyciężył jego oponent Pelagiusz, który twierdził, że można zbawić się samemu, zwyciężył częściowo, bo Kościół zatrzymał się na stanowisku semipelagiańskim. Jest za predestynacja a nawet przeciw. Jest to zabieg pedagogiczny dla ludzi, którzy w inny sposób nie są w stanie pojąć jak to możliwe, że Bóg zbawia wybranych i potępia wybranych, a mimo to czyni to słusznie, sprawiedliwie i człowiek nie jest marionetką w Jego “rękach”. Rozumiem to podejście KK, ale dla kogoś myślącego logicznie, takie owijanie w bawełnę jest nie do przyjęcia, bo jest zakłamaniem. Z drugiej jednak strony, tak jak powiedziałam, rozumiem, że fizyk kwantowy również dokonuje takich zakłamań objaśniając różne zjawiska laikom. KK mówi do laików, którzy i tak nic nie rozumieją z tego, jak chrześcijaństwo filozoficznie wygląda, więc muszą stosować uproszczenia. Uproszczenia są zakłamaniem, ale tylko tak laik może choćby liznąć głównej idei, której nigdy nie ogarnie, bo nie ma do tego predyspozycji.
Tekst o Edwardsie już jakiś powstał. Dwa się już, czy może raczej dopiero, w pewnym czasopiśmie ukazały. Jeden o wolnej woli, drugi o grzechu pierworodnym. Toczą się prace nad prawdziwą cnotą w ujęciu Edwardsa.
A propos niejednorodności Kościoła, oczywiście zdaję sobie sprawę z jego niejednorodności. Kiedy uogólniam mam na myśli dominującą tendencję, reprezentowaną przez niejakiego Franciszka i świtę, która go wybrała. Tak czy inaczej konserwatywne chrześcijaństwo opiera się dziś głównie na Tomaszu. Augustyna natomiast kastruje się z tego, co u niego najlepsze, z rozważań o predestynacji, grzechu pierworodnym i wolnej woli. Co więcej cichcem wyzywa się go od okrutnych świętych, a na forum publicznym przemilcza jego niewygodne myśli. Co zacniejsi, ale niedokształceni lub mało inteligentni krytycy czy wręcz przeciwnicy Augustyna często też zapominają, że neoaugustynizm to lewackie popłuczyny wykoślawiające jego myśl i przypisują mu winę za protestanckie herezje.
A już miałam się nad panem pochylić i zlitować, kiedy posadził pan kolejnego smrodliwego kwiatka. “Ja tej dyskusji nie byłem w ogóle świadomy”. Tak, wiem panie Asadow, że boi się pan inteligentnych kobiet i stosuje pan wyparcie za każdym razem,gdy takowa stara się pana wciągnąć do polemiki, a to wszystko po to, aby nie wyszło na jaw pana inne parcie, mianowicie ZA parcie intelektualne. Mocne jest to zaparcie skoro nie zauważył pan ani intencji z jaką pisałam ani moich uwag, wątpliwości i postulatów. Nie mam zamiaru pisać raz jeszcze o tym samym pod kolejnym postem, tu zaczęłam tę dyskusje i tu ja będę kończyć. Otóż EKSPEDYT jest W DALSZYM CIĄGU BANOWANY PRZEZ PEJSA (o czym jestem przekonana, że jest to sprawka tamtejszych cenzorów, bo dzieją się naprawdę dziwne rzeczy), sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że nie mogę już nawet linku na ścianie udostępnić, bo się udostępnić nie chce w żadnej z kalekich form, w których przez ostatnie bodaj dwa czy trzy tygodnie udawało sie cokolwiek udostępnić. Ot, niby się wczytuje, a po chwili znowu pali się “guzik” udostępnij. Przypadkowo odkryłam, że post się udostępnia jeśli wykasuje się z niego cały link. Dzięki temu udało mi się udostępnić tekst pana Wieczorka w kilkudziesięciu grupach(kiedy pan Wielki Administrator, nie mylić z Wielkim Inkwizytorem, nie zrobił do tej pory zupełnie nic w tej kwestii). Ale proszę się nie obawiać, to ostatni post z Ekspedyta, na którego udostępnianie marnowałam swój cenny czas, a pana zdaniem WYRZĄDZAŁAM TYM SAMYM STRASZNĄ KRZYWDĘ PORTALOWI. Widzę, że pan jest zasadniczo ZADOWOLONY Z OSIĄGNIĘTEGO EFEKTU I Z SIEBIE, ŻE POZBYWA SIĘ PAN NIEWYGODNYCH I NIEPOKORNYCH ludzi. Nareszcie nikt nic nie będzie udostępniał, prawie nikt nie będzie czytał, ludzie zapomną o portalu i będzie tak jak przedtem: spokój i git, i o to panu przecież chodzi, tak czy nie? Tak więc gratuluję spełnienia marzeń.
Droga Pani Joanno,
Zmieniłem serwer http z Apache na Nginx, ponieważ ten pierwszy powodował częste problemy z dostępnością stron. Niestety Nginx nie pozwala (w każdym razie nie znalazłem sposobu, aby to zrobić) na zachowanie struktury linków, która była poprzednio ustawiona na serwerze. Dlatego stare linki nie działają. Nowe linki działają bez problemu, także na FB.
Serwis ten używa skryptów, które po wpisaniu linka próbują utworzyć sensownie wyglądający wipis, niestety nie bardzo im to wychodzi. Będę jeszcze nad tym pracować i jeśli uda mi się znaleźć ustawienia czy metodę łatwego i skutecznego wklejania linków z ekspedyt.org na facebooku, to opublikuję instrukcję.
Pozdrawiam serdecznie,
Marek Kulczycki
Nie mam pojęcia, czy o to chodzi, i czy to zadziała, ale może to być jakiś początek:
https://serverfault.com/questions/710165/equivalent-of-htaccess-in-nginx
albo to:
http://www.anilcetin.com/convert-apache-htaccess-to-nginx/
Wielkie dzięki, ale już tego próbowałem.
Myślę, że wprowadzanie kolejnych zmian powiększy zamieszanie.
Google indeksuje strony co jakiś czas, więc wszystkie wyniki kwerend na ekspedyt.org zaczną działać (o ile już nie zostały poprawione).
Stare linki na FB i innych stronach się nie naprawią, ale moim zdaniem jest to akceptowalną ceną za stabilność portalu i szybkość otwierania się stron.
FaceBook jest serwisem wybitnie nastawionym na “bieżączkę”: sięganie do starszych wpisów jest tam bardzo niewygodne – praktycznie bezużyteczne.