W czerwcu 2011, dwa miesiące po serii wybuchów w elektrowni atomowej w Fukushimie gawędziłam sobie ze znajomym z UJ. Rozmowa zeszła na Fukushimę i powiedziałam, że substancje radioaktywne wciąż wydobywają się z ruin elektrowni w wielkich ilościach. Znajomy bardzo się zdziwił i oświadczył, iż myślał, że dawno jest już po problemie.
Podobnie uważała większa część światowej opinii publicznej, zwłaszcza, że właściciel elektrowni, firma TEPCO robiła co tylko mogła, by ukryć prawdziwe rozmiary katastrofy. I oto, po ponad dwóch latach, w sierpniu 2013, Fukushima powróciła na czołówki doniesień światowych agencji informacyjnych, także i polskich, n.p. RMF24.pl /TUTAJ/.
TEPCO ujawniło, że przez cały czas, od momentu katastrofy, codziennie do oceanu przedostawało się co najmniej 300 ton bardzo silnie skażonej wody. Okazało się też, iż zbiorniki na skażoną wodę wybudowane przez TEPCO przeciekają i woda wydzielająca promieniowanie w ilości 100 milisievertów na godzinę wsiąkała w grunt.
Sprawą zajął się portal Russia Today. Uruchomił on relację z godziny na godzinę o tych wyciekach /TUTAJ/ i opublikował kilka artykułów na temat ogólnej sytuacji w Fukushimie. Nie ma nic dziwnego w tym, że to własnie rosyjski portal poświęca tak dużo uwagi skutkom tej awarii. Radioaktywność, wciąż wydobywająca się ze zniszczonych reaktorów, zagraża przecież rosyjskiemu Dalekiemu Wschodowi.
Pierwszą publikacją na którą zwróciłam uwagę był artykuł prof. Christophera Busby’ego “Pump and pray: TEPCO might have to pour water on Fukushima wreckage forever” /TUTAJ/. Profesor twierdzi w nim, że:
“Fukushima is a nightmare disaster area, and no one has the slightest idea what to do. The game is to prevent the crippled nuclear plant from turning into an “open-air super reactor spectacular” which would result in a hazardous, melted catastrophe.”.
Aby uniknać dalszych katastrof, zarówno reaktory, jak i składy zużytego paliwa wciąż trzeba chłodzić, polewając je wodą. Ta ulega skażeniu i nie wiadomo, co z nią potem zrobić. W końcu wiekszość jej MUSI wylądować w Pacyfiku, skazić wybrzeże i uczynić je niezdatnym do zamieszkania. Profesor kończy artykuł następująco:
“And what about the future? The future is bleak. I see no way of resolving the catastrophe. They will either have to pour water on the wreckage forever, and thus continue to contaminate the local sea, or find some more drastic immediate solution. I was told that US experts had the idea at the beginning of bombing the reactors into the harbour. Not so stupid in my opinion. That at least may enable them to get sufficiently close to the pieces to pick them up, and should also solve the cooling problem. Apparently (my contact said) the French argued them out of it because of the negative effect on nuclear energy (and Uranium shares).”.
Następny tekst zwraca uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo. Ma on tytuł: “Mission impossible: Fukushima scientist brace for riskies nuclear fuel clean-up yet” /TUTAJ/. Chodzi tu o planowaną przez TEPCO operację usunięcia zużytych prętów paliwowych z uszkodzonego basenu na dachu reaktora nr 4. Problem w tym, że może przy tym dojść do niekontrolowanej reakcji łańcuchowej, a nawet wybuchu nuklearnego. Ostatnia publikacja RT, z 17.08.2013, to wywiad z panią Christina Consolo, zatytułowany “Fukushima apocalypse: years of “duct tape fix” can result in “millions of deaths” /TUTAJ/. Przedstawiono w nim możliwe skutki takiego wybuchu. Wywiad zawiera też surową ocenę dotychczasowych działań TEPCO:
“[At Fukushima] We have three 100-ton melted fuel blobs underground, but where exactly they are located, no one knows. Whatever ‘barriers’ TEPCO has put in place so far have failed. Efforts to decontaminate radioactive water have failed. Robots have failed. Camera equipment and temperature gauges…failed. Decontamination of surrounding cities has failed. (…) We have endless releases into the Pacific Ocean that will be ongoing for not only our lifetimes, but our children’s’ lifetimes. We have 40 million people living in the Tokyo area nearby. We have continued releases from the underground corium that reminds us it is there occasionally with steam events and huge increases in radiation levels.”.
W tym stanie rzeczy zadziwiające jest to, że japoński rząd teraz dopiero postanowił zająć się sprawą Fukushimy, choć od początku było jasne, że TEPCO samo sobie z tym nie poradzi. Warto też zwrócić uwagę na koszty. W artykule “Mission impossible…” czytamy:
“TEPCO has insisted it will not be able to handle the clean-up bill, which is now projected at more than $10 billion. The company has already spent $3 billion and will require a major injection of $10 billion by March 2014, it says.”. /billion = miliard/.
Dodaj komentarz