Sanktuarium Tre Fontane znajduje się na południu Rzymu w dzielnicy Eur, wzniesionej w latach 30/40 XX w. dla faszystowskich notabli oraz ich pompatycznych gmachów. Do dziś niektóre z nich służą jako budynki rządowe. Dojazd jest łatwy – linią metra B, jednak dotarcie do samego Sanktuarium nie jest wcale proste. Ulice są tu pustawe, szerokie, zastawione biurowcami, między którymi rozpościerają się parki, niewiele jest sklepów czy restauracji. My dojechaliśmy metrem ze Stazione Termini do stacji Laurentina, aby potem w ulewnym deszczu bezskutecznie próbować znaleźć autobus, który dowiózłby nas ze trzy setki numerów wzwyż aleją Leurentina, aż do jej odgałęzienia o nazwie via delle Acque Salvie. Prowadzeni jednak przez naszego rzymskiego opiekuna, Silvia, w końcu znaleźliśmy tę asfaltową alejkę, która biegnąc pod łukiem starożytnej bramy i obok figury św. Benedykta (teren ten, w 626 r. został przez papieża Honoriusza I podarowany zakonowi Benedyktynów) zaprowadziła nas do groty, będącej miejscem objawień z 1947 r.
Teren, nazywany umownie Tre Fontane, jest dziś uporządkowany, ale w czasie, gdy doszło do objawień i nawrócenia Bronona Cornacchioli, był to dość dziki obszar parkowy, przez który wiodła droga do miejskiej plaży w Ostii. Niewielka Grotta delle Tre Fontane, w której dzieciom Cornacchioli a potem jemu samemu ukazała się Matka Boża, służyła za miejsce libacji i rozpusty: kolejny fakt w historii Kościoła, ukazujący niezmienne zwracanie się Boga ku temu, co w ludzkiej kondycji najnędzniejsze i grzeszne; co służy ratowaniu zwłaszcza tych dusz, które znajdują się na krawędzi zatracenia…
Znajdują się tu aż trzy świątynie: pierwsza to klasztor cystersów, a ściślej trapistów, wniesiony w XI w. pod wezwaniem św. Wincentego i Anastazego. Zbudowany jest z pięknej, surowej cegły w stylu bazyliki wczesnochrześcijańskiej i słynie również z tego, że właśnie tu hodowane są owce, z których wełny tka się paliusze zakładane przez papieża w uroczystość św. Piotra i Pawła nowym arcybiskupom metropolitom, na znak ich łączności z Biskupem Rzymu.
Obok opactwa widnieje skromny, wczesnobarokowy kościółek Santa Maria Scala Coeli (Matki Bożej Schodów do Nieba). Został wzniesiony w miejscu ścięcia św. Zenona wraz z nawróconymi na chrześcijaństwo legionistami rzymskimi, w czasach Dioklecjana. Nazwa pochodzi od malowidła ołtarzowego, przedstawiającego wizję, jaką miał w 1138 r. założyciel cystersów św. Bernard z Clairvaux: Matka Boża przyjmuje dusze zmarłych, którzy wchodzą do nieba po schodach.
Trzecia świątynia, to kościół San Paolo alle Tre Fontane (Św. Pawła przy Trzech Źródłach), którego jasne barokowe ściany przeświecają zza cyprysów i drzew eukaliptusowych po drugiej stronie via Laurentina. Najcenniejszym skarbem tej świątyni jest marmurowa kolumna, przy której miano dokonać ścięcia św. Pawła – choć grób świętego mieści się gdzie indziej: przy via Ostense, gdzie w IV w. cesarz Konstantyn Wielki wzniósł upamiętniającą to męczeństwo bazylikę Św. Pawła za Murami. Jednak ścięcie św. Pawła właśnie tutaj, obecne jest również w nazwie Tre Fontane: ma on pochodzić od źródeł, które wytrysnęły w trzech miejscach, od których odbiła się głowa apostoła po tym, jak została odcięta jednym uderzeniem miecza. Źródła tryskają do dziś, choć ich pochodzenie może być o wiele starsze, skoro niegdyś były tu termy, po których przetrwały starorzymskie mozaiki i nazwa Acque Salvie.
*
Dnia 12 kwietnia 1947 r. rano, Bruno Cornacchiola – rzymski konduktor tramwajowy, pochodzący z wyjątkowo biednej rodziny (urodził się w stajni) i zagorzały komunista, członek sekty adwentystów, który jeszcze podczas swego uczestnictwa w wojnie domowej w Hiszpanii powziął postanowienie o zgładzeniu papieża – wybrał się wraz z trojgiem swoich dzieci na plażę w Ostii. Ponieważ jednak uciekł im pociąg, postanowili zamienić plażowanie w piknik. W zdziczałym parku Tre Fontane dzieci zajęły się grą w piłkę, a ich ojciec pisaniem wystąpienia, jakie miał nazajutrz wygłosić na rzymskim Placu Czerwonego Krzyża. Zamierzał w nim wykazać bezpodstawność kultu Maryi w Kościele Katolickim. Już od dawna Cornacchiola wyróżniał się gorliwością w zwalczaniu kultu Matki Bożej, Kościoła Katolickiego oraz papieża. Mimo to, wskutek nalegań żony, którą zresztą bił i zdradzał (noc w przeddzień objawień spędził z prostytutką) zdołał na tyle powściągnąć nienawiść dla prawdziwej wiary Chrystusowej, aby wziąć ślub w obrządku katolickim, a nawet w 1940 r. wypełnić praktykę pierwszych piątków miesiąca (w tym czasie Ojciec św. Pius XI w encyklice “Miserentissimus Redemptor” szczególnie gorąco zachęcał do praktyki dziewięciu pierwszych piątków jako zadośćuczynienia za grzechy swoje i świata).
Posłużmy się zaczerpniętą z portalu http://adonai.pl/maryja/?id=45 relacją ks. Andrzej Trojanowskiego TChr:
„ W tym czasie Comacchiola był już bardzo aktywnym członkiem wspólnoty adwentystów, do której znalazł drogę wkrótce po powrocie z wojny domowej w Hiszpanii. Podczas pobytu na wojnie spotkał się z pewnym niemieckim protestantem i postanowił wtedy zdecydowanie porzucić swą wiarę, ale czekał ze zrealizowaniem swojego postanowienia kilka lat. (…) W 1943 r. wraz z żoną, dziećmi i swą siostrą Eleną przyjął tamtejszy chrzest. W tej samej sali, przy via Urbana, zbierali się również adwentyści. Wkrótce Comacchiola przeszedł do nich, poddawszy się wstępnemu rytowi mającemu charakter pewnej przysięgi. Chociaż nie posługiwał się poprawnie językiem włoskim, niebawem mianowano go Dyrektorem Misyjnej Młodzieży adwentystów (…) Od tego momentu, tzn. od 18 września 1945 r., Bruno wytoczył otwartą walkę prawdom wiary w Kościele Katolickim. Ze szczególną pasją atakował dogmat Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej. Całym sercem dążył do zrealizowania postanowienia podjętego jeszcze w czasie walk w Hiszpanii – zamordowania papieża.
Właśnie tego pamiętnego dnia, 12 kwietnia 1947 r., pochłonięty był zbieraniem argumentów przeciwko prawdzie o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Tymczasem podczas zabawy dzieciom zawieruszyła się gdzieś pitka. Poprosiły ojca o pomoc. Pozostawił najmłodsze dziecko na polanie i przyłączył się do poszukiwań prowadzonych przez pozostałą dwójkę. W pewnym momencie pozostawione dziecko przestało odpowiadać na zawołania ojca, toteż zaniepokojony Bruno szybko powrócił na polanę. Zastał dziecko klęczące tuż przy wejściu do groty. Ze wzrokiem skierowanym ku jej wnętrzu chłopak powtarzał: “Piękna Pani, Piękna Pani!”. Ojciec oniemiał ze zdumienia kiedy zobaczył, jak pozostałe dzieci kolejno osuwały się na kolana powtarzając identyczne słowa. Poczuł się zagubiony, przestraszony i krzyknął: “Boże, dopomóż!” W tym momencie odczuł, jakby ktoś położył mu ręce na twarzy i jakby usunął nimi łuski z oczu. Zaczęło dochodzić do niego coraz silniejsze światło, w którym dojrzał postać młodej kobiety o bardzo ciemnych włosach, ubranej w długi, zielony płaszcz. Pod płaszczem widoczna była biała suknia z szeroką, różową wstęgą. Kobieta, trzymając w jednej dłoni popielatą książeczkę, zwróciła się do Comacchioli:
Jestem Dziewicą Objawienia. Przestań mnie prześladować i wracaj do Kościoła Katolickiego – Świętej Owczarni Królestwa Niebieskiego na ziemi. Obietnica Boga jest i pozostaje wieczna i niezmienna. Dziewięć piątków Świętego Serca Jezusowego, które odbyłeś zanim wstąpiłeś na drogę kłamstwa, uratowały ciebie… Moje ciało nie rozłożyło się… Mój Syn i Aniołowie przyszli aby mnie zabrać w momencie przejścia z tego świata… Proszę o to, aby dużo się modlono i codziennie odmawiano różaniec o nawrócenie grzeszników, niewierzących i o jedność chrześcijan. Na tej ziemi pełnej grzechu dokonam potężnych cudów dla nawrócenia niewierzących… Jestem Przyciąganiem Najświętszej Trójcy.
Podczas objawienia, trwającego ponad godzinę, Bruno Cornacchiola usłyszał i inne słowa, a także orędzie przeznaczone dla Ojca Świętego. Dzieci widziały jedynie ruszające się wargi Madonny, lecz nie słyszały słów. Bruno zapisał orędzie w tym samym zeszycie, w którym miał się pojawić tekst przeciwko dziewictwu Maryi…”
Za stroną http://www.traditia.fora.pl/objawienia-maryjne,36/matka-boza-objawila-sie-fanatycznemu-protestantowi,123.html dodajmy, że „głos Matki Bożej brzmiał jak najsubtelniejsza muzyka, a Jej przepiękna postać promieniowała niebiańskim światłem miłości. Maryja rozmawiała z Cornacchiolą przez godzinę i dwadzieścia minut. Poruszyła oprócz tematów osobistych, dotyczących samego Brunona, również sprawy całego Kościoła, a w szczególności odnoszące się do księży, oraz przekazała specjalne orędzie dla Ojca Świętego. W pewnym momencie, Matka Boża wskazała ręką na czarną sutannę oraz na połamany krzyż leżący w pobliżu Jej stóp i powiedziała: To jest znak, że Kościół będzie cierpiał, doświadczy wielkiego prześladowania, a niektórzy porzucą kapłaństwo (…). Ty trwaj mocno w wierze… Maryja uświadomiła Brunonowi, że będzie musiał przejść przez trudne doświadczenie duchowego cierpienia, że spotka się z niezrozumieniem – ale nie powinien niczego się bać, gdyż Ona sama będzie otaczała go matczyną opieką. Prosiła go o to, aby dużo się modlił, codziennie odmawiał różaniec, czytał Pismo św., by jak najczęściej uczestniczył w Eucharystii, adorował Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie i regularnie przystępował do sakramentu pokuty. Prosiła również, aby w sposób szczególny modlić się o nawrócenie grzeszników, za niewierzących i o zjednoczenie chrześcijan w jednym Kościele. Mówiła: „Każde Zdrowaś Mario wypowiedziane z wiarą i miłością jest jak złota strzała, która dosięga Serca Jezusa”.
Po objawieniach – bo nastąpiły dalsze – życie Brunona zostało naznaczone cierpieniem (otwarta wrogość dwóch potężnych środowisk antykatolickich, które „zdradził”: komunistów i adwentystów; wrogość mediów, zdominowanych przez lewicę, niechęć rodziny i środowiska pracy) – ale również ogromną łaską. Po szczerze odbytej spowiedzi, doświadczywszy uwolnienia od ciężaru grzechów, który przygniatał go przez wiele lat, Bruno doświadczył porywającego uczucia wewnętrznej wolności oraz nieopisanej radości i pokoju. Od tego czasu Cornacchiola regularnie się spowiadał i codziennie uczestniczył w Eucharystii, przeświadczony, iż stan grzechu ciężkiego i brak łaski uświęcającej jest najtragiczniejszą sytuacją, w jakiej może się znajdować człowiek.
Kiedy czołowe gazety włoskie Il Messaggero, Il Popolo, Il Giornale d’Italia doniosły o nawróceniu się żarliwego komunisty, tłumy ludzi, w tym nieuleczalnie chorzy, zaczęły przybywać do groty objawienia. Dochodziło do spektakularnych uzdrowień, zaś nad grotą powtarzało się zjawisko „wirującego słońca”. Cornacchiola w dalszym ciągu pracował jako tramwajowy konduktor, lecz od czasu swego nawrócenia gorliwie praktykował, angażował się w życie swojej parafii i często udawał się do groty, aby głosić pielgrzymom historię swego nawrócenia. Wiedział, że nawrócenie to nie jest jednorazowy akt, ale proces przemiany serca, który ma trwać przez całe życie… 9 października 1949 r. Cornacchiola spotkał się na audiencji z papieżem Piusem XII. Ze łzami w oczach opowiedział o swym nawróceniu, przekazując mu sztylet z napisem „śmierć papieżowi”. Usłyszawszy jego wyznanie o planowanym zamachu, Pius XII uśmiechnął się i pobłogosławił go ze słowami: Dałbyś, synu, Kościołowi nowego męczennika, a dla Chrystusa kolejne zwycięstwo miłości.
Bruno Cornacchiola zmarł w opinii świętości w 2001 r. Miejsce objawień Tre Fontane nadal przyciąga tłumy i wciąż dochodzi tu do cudownych nawróceń i uzdrowień.
*
Do Groty trafiliśmy, gdy deszcz wciąż jeszcze siąpił. Rozpięty nad szeregami składanych krzeseł dach tworzył kaplicę na wolnym powietrzu, dla której ołtarz stanowiło szerokie wejście do groty, wraz z naturalnej wielkości figurą Matki Bożej. Przedstawiona jest tak, jak Ją opisał Cornacchiola: ciemnowłosa, w zielonym płaszczu, w białej sukni z różowym pasem, przyciskająca do piersi modlitewnik. Nikogo tu poza naszą trójką nie było. Cisza, słychać kapanie kropel deszczu – i tylko ta zamyślona Matka Boża, przyciskająca do Swego Niepokalanego Serca zapisane Słowo Boże. Nie pamiętam szczegółów z tego spotkania z Nią – ale było ono jakby jedną wiecznie trwającą chwilą wewnątrz jakiegoś nieskończonego trwania przy Jej Sercu. Czułem, że nasza Najlepsza Matka jest bardzo blisko. Że również mnie, nawróconego grzesznika, przytula Ona jak tę Księgę, do swej miłosiernej piersi i jak krople deszczu po rosnących wkoło drzewach eukaliptusowych, tak do mego nędznego serca spływają fale Jej miłości i otuchy. Szczęśliwy byłem, że po porannej Eucharystii w Bazylice św. Piotra, wciąż noszę w sobie Święty Chleb – Ciało jej Syna, i wraz z Nim – tę właśnie najcudowniejszą, najsłodszą radość wewnętrznego pokoju, o której niegdyś mówił przybywającym tu pielgrzymom nawrócony rzymski tramwajarz. Łzy w takiej chwili stają się darem. Ściśnięte gardło nie próbuje nawet wymawiać innych słów, jak te tylko dwa: Maryjo, Maryjo.
————————————-
Postscriptum:
Dopiero dziś, pisząc te słowa uświadamiam sobie, że Silvio – nasz przyjaciel i niezawodny przewodnik po Rzymie, jest zbłąkaną owcą; taką samą, jak Bruno Cornacchiola, któremu Matka Boża wyjednała łaskę nawrócenia. Przed paroma laty odszedł od Kościoła Katolickiego i przystał do adwentystów. Jednak z wielką ofiarnością ten dobry i uczynny człowiek prowadził nas, przez ulewny deszcz, do sanktuarium Tre Fontane, a poprzednio – do Divino Amore. Zaś następnego poranka zawiezie nas do Matki Bożej Pompejańskiej, aż za Neapol a potem z powrotem na północ – do Manoppello. Myśląc o tym samotnym, zagubionym człowieku – moim wieloletnim przyjacielu, którego odchodzenie od Kościoła Katolickiego mogłem przez lata obserwować – sam wówczas będąc niewiele lepszym – modlę się do matki Bożej z Tre Fontane, do Której nas przyprowadził, słowami św. Faustyny: Trzeba tylko uwierzyć i zaufać Bogu, a On sam wyprostuje nasze ścieżki.
Dziękuję za piękną relację ze spotkania, która pozwoliła mi udać się do w groty Tre Fontane razem z Tobą i to suchą nogą :-) Rozmyślam jeszcze nad Jej słowami do Bruno “Jestem Przyciąganiem Najświętszej Trójcy”, jak to należy rozumieć.
@ Poruszyciel
Również dla mnie te słowa brzmią pięknie – i tajemniczo. Dziś jest już b. późno, a poza tym posługuję się notebookiem z małymi literkami, więc może jutro na dużym komputerze postaram się znaleźć jakieś wyjaśnienie. Może trzeba by sięgnąć do oryginału włoskiego? Jak często szwankuje polski przekład! Nie raz o tym się przekonałem, porównując np. pierwszy przekład “Poematu Boga-Człowieka” Valtorty ze wspaniałym późniejszym tłumaczeniem Ewy Bromboszcz. Pozdrawiam!
Bóg zapłać za budującą opowieść. Grzesznikowi dana była łaska, która odmieniło jego i innych, jakże marnie wyglądają przy tym wszelkie ziemskie ideologie.
Może trochę światła na słowa Maryi
, rzuci poniższy tekst.
W oryginale włoskim nie ma tego stwierdzenia. W tłumaczeniach z języka angielskiego występuje zwrot “Sono Colei che Sono nella Trinità Divina” “I am she who is related to the Divine Trinity” „Jestem tą, która jest w Trójcy św.”. To znaczy, że Jej wyjątkowa relacja, jako ludzkiej osoby, do każdej z Osób Trójcy św. wynika z faktu, że w Jej łonie Syn Boży stał się prawdziwym człowiekiem. Maryja od momentu poczęcia całkowicie należy do Boga; jest absolutnie czysta, wolna od wszelkiego skażenia grzechem i dlatego może stać się Matką Syna Bożego. W ciągu ziemskiego życia odznaczała się prawdziwym heroizmem wiary i wypełniania woli Boga. Przez swoją wiarę i współcierpienie z Chrystusem w Jego męce i śmierci stała się Matką wszystkich ludzi w porządku łaski. Z Jej absolutnej czystości wynika szczególne piękno i nadprzyrodzona moc, która miażdży szatana.
@ Nathanael
Bóg Zapłać, że znalazłeś ten właściwy fragment objawień z Tre Fontane! Tak jak przypuszczałem – rzecz polega na nieścisłym polskim tłumaczeniu. Choć brzmi pięknie po polsku.. ale jest nieprawdziwe. Na każdym kroku wciąż się okazuje, jakie to ważne – bez przerwy wszystko sprawdzać, sięgać do oryginału, wertować słowniki, nie wierzyć powtórzeniom przez drugie, trzecie usta… Ile zła namnożyć potrafią nieścisłe, nierzetelne wypowiedzi.
Dziękuję wszystkim za te wyjaśnienia.