Od Sonderaktion Krakau do procesu krakowskiego WiN
Sonderaktion Krakau (6 listopada 1939 roku) to dobrze zapisany w polskiej pamięci symbol zagłady polskich elit przez niemieckich zbrodniarzy, także z dyplomami doktorów. Okupacyjne losy ofiar Sonderaktion Krakau doczekały się obszernych i wnikliwych opracowań i Akademickiego Dnia Pamięci obchodzonego 6 listopada. Gorzej jest ze znajomością ich późniejszych losów. Postawy akademików w czasach zniewolenia komunistycznego nie zawsze były chwalebne i są wymazywane z pamięci, także w wolnej Polsce, w ramach wdrażania w życie, także akademickie, antykultury unieważniania (cancel culture). W Krakowie, we wrześniu, pamiętamy o rocznicy procesu działaczy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość i PSL, którzy stanęli przed komunistycznym sądem w 1947 roku.
Wśród tych działaczy było kilku naukowców z UJ: Eugeniusz Ralski (biolog), Karol Buczek (biolog), Henryk Münch (historyk) oraz Karol Starmach (hydrobiolog, który był ofiarą Sonderaktion Krakau oraz więźniem KL Sachsenhausen – barak nr 46). Proces był pokazowy, a oskarżycielem zbrodniarz sądowy, prokurator wojskowy Stanisław Zarakowski. Tymczasem Konferencja Rektorów Szkół Wyższych potępiła sądzonych w Krakowie, którzy zdaniem rektorów prowadzili działalność przestępczą przeciwko narodowi. Ta rezolucja przyczyniła się do wysokich kar dla sądzonych, którzy co prawda po kilku latach opuścili więzienia, jednak kary były dotkliwe. Zostali też wyeliminowani z domeny akademickiej, nawet dłużej niż podczas okupacji niemieckiej!
Do losu K. Starmacha przyczynili się współwięźniowie z baraku 46 w KL Sachsenhausen, wówczas już decydenci akademiccy: Teodor Marchlewski, Izydor Stella Sawicki, Adam Krzyżanowski, a z sąsiedniego baraku nr 45 Franciszek Walter, Stanisław Skowron i Tadeusz Tempka. Jedynie Stefan Schmidt (z baraku 46) zachował się jak trzeba i niebawem został usunięty z UJ. O tej hańbie środowisko akademickie nie chce pamiętać! A brak tej pamięci powoduje, że może się ona powtarzać.
Dodaj komentarz