Głowice atomowe na terenie Polski nie będą do naszej dyspozycji. Decyzja o użyciu tej broni zapadnie poza Polską i nie będzie skorelowana z polskim interesem narodowym. Dla głównych graczy teatr śmierci na terenie Polski będzie ciągiem dalszym wojny zastępczej, a dla nas największą tragedią w historii.
Własna samodzielna armia? Tylko dla uprzywilejowanych
Polska nie odzyskała tego przywileju w chwili rzekomego odzyskania niepodległości, a mam na myśli przede wszystkim prawo i zdolność do prowadzenia wojny obronnej.
Zupełnie inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku państw poważnych. Z rozszerzonej opcji czyli z przywileju rozpoczynania wojny napastniczej korzystają państwa o statusie hegemonów: USA, Rosja, Izrael, potencjalnie Chiny oraz państwa z mniejszą zdolnością projektowania siły m.in.: Iran, Turcja a nawet… Niemcy wykorzystujące do tego celu agendę globalistów – Unię – w ramach przyznanej koncesji z prawem do wykorzystywania środków wojny ekonomicznej i ideologicznej za pomocą agentury wpływu.
Wojna proxy
Inną kwestią jest wykorzystywanie zasobów demograficznych i materialnych danego państwa do prowadzenia wojny zastępczej „Proxy”. Kwestią sporną wydaje się wówczas kto tak naprawdę prowadzi wojnę i przeciw komu. Wydaje się, że Ukraina ma czasową koncesję na używanie środków militarnych w obszarze konfliktu, a Polska w tym układzie jest płatnikiem netto. Nie można też wykluczyć, że jesteśmy wkalkulowani w geopolityczną rozgrywkę po stronie potencjalnych ofiar.
Cytowany ostatnio generał Samol Ameryki nie odkrył mówiąc: “Prawdopodobnie będziemy poświęceni na ołtarzu bezpieczeństwa USA lub Europy Zachodniej”. W innym, łagodniejszym postwojennym wariancie wypada sparafrazować słowa Henryka Sienkiewicza z „Potopu”:
Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Niemcy, Żydzi, Ukraińcy, elektor i kto żyw naokoło. A my z pijawkami i księciem wojewodą, półgłówkiem ministrem powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.
Tak to właśnie wygląda na obszarze, gdzie kiedyś była Polska swego czasu rozparcelowana w Teheranie i w Jałcie, a grabież tę ostatnio „zalegalizował” minister Sikorski potwierdzając ważność dokonanych zaborów podczas sejmowego przemówienia. Nie zostało to nawet zauważone ani przez, co zrozumiałe, pracujące w mediach prostytutki, a także, co nieustannie zasmuca, przez „opinię publiczną” mającą poszatkowany jinglami, umysł.
Dlaczego Polska się nie broni?
Po pierwsze – dlatego, że wojna prowadzona przeciw Polsce nie jest w ogóle zauważana przez większość społeczeństwa, a nieliczne próby podnoszenia tej sprawy do rangi politycznej są traktowane jako przejawy: patriotyzmu, antysemityzmu, faszyzmu, ksenofobii, rasizmu lub dezinformacji i określane mianem ulegania wpływom „rosyjskiej propagandy” lub niemodnej już… czyli bulwersującej degeneratów… „polskiej racji stanu”.
Po drugie – arsenał używanych środków ogranicza się do wojny informacyjnej i programowania umysłów z dodatkiem metod rewolucji neokomunistycznej bez używania siły militarnej za wyjątkiem działania szkolonych w nienawiści służb policyjnych i innych. Szczególne nasilenie tych metod nastąpiło za czasów PO, PiS, KO.
Po trzecie – stan aktualny można już porównać do zarządzania świadomością zbiorową w czasie okupacji. Wróg opanował instytucje i wprowadził prawo okupacyjne mające cechy „prawa” państwa totalitarnego.
Kto jest wrogiem?
Z państw wrogich jedynie Rosja jest uznawana jako wrogie państwo. Pozostałe państwa i organizacje, które prowadzą intensywną działalność antypolską mają, jak się wydaje, całkowitą swobodę działania paraliżującą funkcjonowanie organizmu narodowego i społecznego.
Nuclear sharing czyli ciąg dalszy wojny proxy?
Głowice atomowe na terenie Polski nie będą do jej dyspozycji. Decyzja o użyciu tej broni zapadnie poza Polską i nie będzie skorelowana z polskim interesem narodowym. Dla głównych graczy teatr śmierci na terenie Polski będzie ciągiem dalszym wojny zastępczej, a dla nas największą tragedią w historii.
To wszystko skutek tego, że Polacy nie mają swojego niepodległego państwa i chyba w swej masie nie aż tak bardzo zależy im żeby mieć. Mocarstwa od 1926 r. w mniejszym lub większym stopniu robią z nami co chcą, a większość ludzi w kraju, przeżywa dzień za dniem z jakąś naiwną chyba nadzieją, że “jakoś to będzie”. I ani zamordyzm sanacyjny, który doprowadził do klęski 39, ani Auschwitz,ani terror PRLu, ani destrukcja przemysłu i drenaż młodzieży przez Zachód, ani zagrożenie wojną, nie wspominając już o zadłużeniu i takim ustawieniu państwa, że niedługo nie tylko kobieta w rodzinie, ale i dzieci będą musiały pracować by to wszystko utrzymać NICZEGO NARODU NIE NAUCZYŁY.
Największym wrogiem naszej umiłowanej Ojczyzny są anglosasi, podporządkowani i sterowani przez finansjerę międzynarodową. W oczy sprzyjający, a w plecy nóż wbijający.
W związku z powstaniem Solidurności i dokonanej przez nią “kolorowej rewolucji”, której skutkiem było skolonizowanie i rozgrabienie Polski( kto ograbił Polskę w ” Czarna księga prywatyzacji” – w książce wyartykułowano kto za wartość garści złomu obrabował Polskę – podane dokumenty ), pod płaszczykiem “demokracji” i “wolności”.
W początku lat 80-tych donosiły media PRL, że “S” jest finansowana przez NSZZ AFL-CIO z USA, a więc całkiem podobnie jak w tym samym czasie bohater narodowy płk. Kukliński, którego dane miały ułatwić USA wyniszczenie narodu polskiego.
…”ani terror PRLu ” – nazywaj rzeczy po imieniu !!! to służby bezpieczeństwa PRLi nie tylko PRLu, co zaowocowało bandycką transformacją…i ’68r wniósł swe biurka ponownie…
Raczej, anglosasom służący. Wzorzec jak znalazł, jesteśmy sługami Ukrainy…! Tego mędrusia wiceministra wysłać na front. Tak wiem, nierealne.
“Głowice atomowe na terenie Polski nie będą do naszej dyspozycji. Decyzja o użyciu tej broni zapadnie poza Polską i nie będzie skorelowana z polskim interesem narodowym”.
Jakby głowice “A” były pod kontrolą Błaszczaka, Kosiniaka czy innego Dudy to by było fajnie i odlotowo.
Lepiej żeby ich nie było – głowic i tych facetów.