Zapytała na Twitterze, Anna Mandrela
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Odezwał się Krzysztof Łukasza…
Odpowiedź Krzysztofa Łukszy, który sam siebie określa jako, cytuję: Ekspert ds. skrajnej prawicy i tropiciel rosyjskiej dezinformacji. Historyk i filozof, stwarza okazję nie do pastwienia się nad nim samym lub wyśmiewania się z powodu jego ignorancji, naigrywania się z duchowej niemocy w której jest pogrążony, lecz jest właśnie okazją do tego, aby poddać jego pogląd merytorycznej krytyce, ćwicząc tym samym cierpliwość i opanowanie.
1. … ubolewa nad tym… Nie widzę w tym żadnego ubolewania. Uważam, że Anna Mandrela sprytnie wykorzystała okazję, aby zderzyć ze sobą dwa światy. Chodzi o świat wartości, o który zawsze walczy, niekoniecznie, większa jego cześć ( ludzkości) oraz świat w którym zło pod pozorem dobra walczy ze złem również udającym dobro. Niewolnik lub człowiek zniewolony zawsze ma wybór pomiędzy złem a złem, i to właśnie jest nazywane wolnością przez współczesny świat.
2. …Hollywood jest opanowane przez Żydów… Fakt, a jak wiemy podawanie niektórych, nawet oczywistych faktów do publicznej wiadomości w formie zwykłej konstatacji jest traktowane jako “mowa nienawiści” skierowana w stronę narodu obranego za przewodni lub starszych braci w niewierze, a zaspakajając gust purystów od gadziego języka starszych braci w wierze NWO.
3. …zajadle walczył z “żydostwem i masonerią”… A co w tym złego? Skłamałbym, gdybym napisał, że pierwszy raz słyszę, że jest to “coś złego”. Być może Krzysztof Łuksza nie wie w jaki sposób św. Maksymilian walczył z “żydostwem i masonerią”, a walczył jako katolicki kapłan w duchu chrześcijańskim, a to przecież wcale nie oznacza, aby milczeć lub nie pisać prawdy.
Cytuję słowa św. Maksymilian Kolbe
Mówiąc o Żydach bardzo bym uważał na to, żeby czasem nie wzbudzić albo nie pogłębić nienawiści do nich w czytelnikach i tak już nastrojonych do nich czasem nawet wrogo. Na ogół więcej bym się starał o rozwój polskiego handlu i przemysłu, niż piętnował Żydów. Oczywiście zdarzą się i wypadki złej woli z ich strony, kiedy to trzeba będzie wystąpić energiczniej, nie zapominając jednak nigdy o tym, że naszym pierwszorzędnym celem jest zawsze nawrócenie i uświęcenie dusz, czyli zdobycie ich dla Niepokalanej, miłość ku wszelkim duszom, nawet Żydów i masonów, i heretyków itp. /link/
4. …bo ich świat zatrzymał się w miejscu i nie są w stanie pojąć co jest w XXI w. naprawdę ważne dla ludzkości. Co jest ważne dla ludzkości powiedział Jezus Chrystus oraz jest to powtarzane w kontekście dziejących się wydarzeń przez kapłanów w oparciu o tradycyjną naukę Kościoła. Te rzeczy są niezmienne.
5. Nie są w stanie zrozumieć współczesnego świata, więc go potępiają, opierając swój światopogląd na zbiorowych przywidzeniach i fanatycznej nienawiści (a gdzie chrześcijańskie miłosierdzie?) do wszystkiego co przeczy ich “narodowo-katolickiej” wizji świata.
Chrześcijańskie miłosierdzie nie polega na akceptacji zła, ale na pokazaniu i wybraniu dobra moralnego, na pomocy sobie i innym w obraniu lepszej drogi i uniknięcia katastrofy, która ostatecznie prowadzi do doczesnej, i co gorsza, duchowej zagłady pewnej części ludzkości.
Na koniec, oddam głos Adwersarzom
Modlę się Krzysiu o Twoje nawrócenie i żeby Bóg przywrócił Ci rozum…
Modlę się Krzysiu o Twoje nawrócenie i żeby Bóg przywrócił Ci rozum. Czytaj ze zrozumieniem –
Nie ubolewam nad tym, że film powstał, obejrzałam z zainteresowaniem. Czy to źle, że chciałabym podobny film o św. Maksymilianie lub o innych polskich bohaterach? Nie mogę mieć swego…— Anna Mandrela (@AnnaMandrela) August 2, 2023
A więc ujawniła się na tzw. prawicy kolejna agencina mainstreamowa, z którą próbuje jak najpoważniej dyskutować jego do niedawna koleżanka redakcyjna na WRealu24 p. Mandrela. Bo Łuksza nagle zmienił front polityczny, o czym pilnie zawiadamia na portalach swych nowych przyjaciół z Wiertniczej i Czerskiej. Oto mała próbka jego obecnych poglądów: “Ja sam postrzegałem Ukrainę głównie pod kątem Rzezi Wołyńskiej, co powodowało negatywny stosunek do tego kraju. Dziś łapię się za głowę myśląc o tym, jakie miałem poglądy. To na szczęście już za mną i teraz chcę się przyczynić do tego by te toksyczne, skrajnie prawicowe poglądy przestały się rozprzestrzeniać w polskiej przestrzeni publicznej. https://www.tysol.pl/a105702-zmienilem-zdanie-rozmowa-mariusza-patey-39-a-z-krzysztofem-lechem-luksza-bylym-dziennikarzem-telewizji-w-realu24 Szkoda czasu i atłasu na kolejną dziennikarzynę bełkocząca teraz przeciw “fundamentalizmowi katolickiemu” a la Jaś Kapela. Pewnie mu coś obiecali. Może też mu wydadzą tomik wierszy, których nie chciało żadne wydawnictwo.
Tak jak napisałem na TT:
I dla tych samych osób linkuję w ramach “wprowadzenia” w temat:
Ojciec Maksymilian Kolbe. Z miłości do Niepokalanej
Nie ma czegos takiego jak fanatyczny katolik,podobnie jak nie ma czegos takiego jak skrajna prawica.Fanatyczne jest tylko lewactwo-prostacywo !
Takie sytuacje są w stanie wyleczyć z naiwnej wiary w człowieka.
Z drugiej strony historia o. Kolbe świadczy o czymś przeciwnym.
Relacja Michała Micherdzińskiego, świadka słynnego apelu w obozie KL Auschwitz na którym o. Maksymilian Kolbe zdeklarował się pójść na śmierć w zamian za współwięźnia.
“Skończyła się selekcja, dziesięciu więźniów zostało już wybranych. Dla nich był to ostatni apel. Myśleliśmy, że zakończy się ten koszmar stania: głowa bolała, jeść się chciało, nogi popuchły. A tu naraz zrobiło się jakieś poruszenie w moim szeregu. Staliśmy na długość drewniaka, aż tu nagle ktoś zaczął się przeciskał się między więźniami. Był to o. Maksymilian. Szedł krótkim krokiem, bo w drewniakach długim krokiem iść się nie dało, trzeba było je trzymać palcami nóg, żeby nie spadły. Szedł prosto ku grupie esesmanów, stojących w pobliżu pierwszego szeregu więźniów. Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów.
Wyjście z szeregu oznaczało śmierć. Nowi więźniowie, którzy przyjechali do obozu, nie wiedząc o tym zakazie, za wyjście z szeregu byli bici, co powodowało niezdolność do pracy. A to z kolei równało się pójściu do komory gazowej. Byliśmy pewni, że o. Maksymiliana zabiją, zanim zdąży się przecisnąć. Ale stało się coś nadzwyczajnego, czego nie zanotowała historia 700 obozów koncentracyjnych, jakie zbudowała III Rzesza. Nigdy nie zdarzyło się, aby więzień obozu mógł bez poniesienia kary wyjść z szeregu. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali. Patrzyli po sobie i nie wiedzieli, co się dzieje.
O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu. Wściekły, zapytał swojego zastępcę: “Was will dieses polnische Schwein?” – “Co chce ta polska świnia?” Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian odpowiedział spokojnie: “Ich will sterben für ihn” – wskazując ręką na stojącego obok Gajowniczka – “Ja chcę umrzeć za niego”.
Jeżeli wcześniej Niemcy stali jak oniemiali, to teraz pootwierali ze zdumienia usta. Dla nich, reprezentujących bezbożność laicką, było to coś niepojętego, że ktoś może chcieć umrzeć za innego człowieka. Patrzyli na o. Maksymiliana z pytaniem w oczach: czy on oszalał, czy może oni nie zrozumieli odpowiedzi. Wreszcie padło drugie pytanie: “Wer bist du?” – “Kto ty jesteś?” O. Maksymilian odpowiedział: “Ich bin ein polnischer katolischer Priester” – “Jestem polskim księdzem katolickim”. Oto więzień wyznał, że jest Polakiem, pochodzi z narodu, który Niemcy nienawidzili, do tego przyznaje, że jest duchownym. Dla esesmanów ksiądz był wyrzutem sumienia.
Ciekawe, że w tym dialogu o. Maksymilian ani raz nie używa słowa “proszę”. Jest tylko jego żądanie, którym złamał Niemca. Złamał sędziego, który uzurpował sobie prawo decydowania o życiu i śmierci, zmusił go do zmiany wyroku. Zachowuje się jak wytrawny dyplomata, choć za frak, wstęgę i ordery, służy mu pasiak, miska i drewniaki. Panowała wtedy cmentarna cisza, każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS zwrócił się do o. Maksymiliana per “pan”: “Warum wollen Sie für ihn sterben?” – “Dlaczego pan chce umrzeć za niego?”
Upadły wszystkie kanony, które esesman wyznawał wcześniej. Przed chwilą nazwał go “polską świnią”, a teraz zwraca się do niego per “pan”. Stojący obok esesmani i podoficerowie nie byli pewni, czy dobrze słyszą. Tylko jeden raz w historii obozów koncentracyjnych zdarzyło się, aby wysoki oficer, który zamordował tysiące niewinnych ludzi, zwrócił się do więźnia w ten sposób.
O. Maksymilian odpowiedział: “Er hat eine Frau und Kinder” – “On ma żonę i dzieci”. Oto cały katechizm w pigułce. On uczył wszystkich, co to znaczy ojcostwo, rodzina. On – człowiek mający dwa doktoraty obronione w Rzymie z najwyższą notą summa cum laude, redaktor, misjonarz, wykładowca dwóch wyższych uczelni w Krakowie i Nagasaki. On uważał, że jego życie jest mniej warte, niż życie ojca rodziny! Jakże to był wspaniały wykład katechizmu.
Wszyscy czekali, co się dalej stanie. Esesman był przekonany, że to on jest panem życia i śmierci. Mógł kazać ciężko pobić go za złamanie najbardziej rygorystycznie przestrzeganego zakazu występowania z szeregu. A cóż dopiero, jeśli więzień pozwala sobie na wygłaszanie nauk?! Mógł ich dwóch skazać na śmierć przez zagłodzenie. Po upływie kilku sekund esesman powiedział: “Gut” – “Dobrze”. Zgodził się z o. Maksymilianem, przyznał mu rację.
Oznaczało to, że dobro zwyciężyło zło, maksymalne zło. Nie ma większego zła, jak skazać z nienawiści człowieka na śmierć godową. Ale nie ma też większego dobra, jak oddać własne życie, po to, by drugi człowiek mógł żyć. Maksymalne dobro zwyciężyło.
Chcę zwrócić uwagę na odpowiedzi św. Maksymiliana: trzy razy jest pytany i trzy razy odpowiadając zwięźle i krótko, użył czterech wyrazów. Cyfra cztery w Biblii oznacza symbolicznie całego człowieka”.
Maksymilian Kolbe i Witold Pilecki to dwóch największych bohaterów XX wieku. Jak to się stało, że mając takich gigantów tak skarleliśmy?
By czynić dobro trzeba pokonać naturalny stan obojętności i wygody.
A człowiek jest z natury leniwy. Tu też działa zasada entropii.
To taka robocza hipoteza. Na ten temat można by sporo napisać.
Może dlatego, że gigantów pozabijali a karły pozostały. Chociaż jest nadzieja, że karmione Eucharystią i życiem modlitewnym kolejne pokolenia wydadzą kolejnych gigantów. Zwłaszcza, że dobre geny jakby nie było wciąż są przekazywane.
W dzisiejszych czasach film jest bardzo ważny jeśli chodzi o propagowanie czegokolwiek. Być może DLATEGO nie ma dobrych filmów o polskiej historii i polskich katolickich bohaterach ;).
“Podobnie jak rok 1989 jest symbolem ostatecznego rozgromienia “Solidarności”. ;).” i początkiem likwidacji polskich zakładów pracy.
Jeden z bardziej optymistycznych komentarzy w Pańskim wydaniu :-)
Naliczyłoby się ich więcej. Inka, co drugi z Żołnierzy Wyklętych, ale ich wszystkich wymordowały pejsy z Nalewek. Ich pule genowe unicestwiono: nie mieli potomstwa. I o to chodziło.
W jednej ze sztuk TV o kaźni akowców, nie pamiętam już której, z ust prowadzącego przesłuchanie pejsa padają słowa: Honor… ten wasz honor… my wam ten honor pałką ze łba wybijemy…
To ich najbardziej bolało, tego nienawidzili. Polski honor. I udało się go wybić – nie pałką, a przy pomocy nieustannego poniżania Polski i jej czynów historycznych, wmawiania Polakom jakiejś wciąż winy, i masowego wypychania za granicę milionów najbardziej obrotnej polskiej młodzieży, i pozostawiania na miejscu plebsu wpatrzonego w godzinę otwarcia sklepu second hand i wyprzedaże w biedronce i wyśmianiem religii a na to miejsce plugawą “rozrywką”, podstawienie kłamców i nieuków z tytułami jako “ekspertów” i “autorytetów”, podstawianie chachłów i pejsów ze zmienionymi nazwiskami jako “Polaków”… wystarczy?.. I…The End..?
Nie wiadomo, czy The End. Też podzielam wiarę, że diabelskie pejsy i chachły swoją drogą, a Pan Bóg i tak o wszystkim zdecyduje w Swoim Świętym Planie tak jak On chce, nie jak oni. Dzięki tej nadziei wciąż żyjemy.
Tylko pytanie czy AKowcy oprócz niezaprzeczalnego honoru większości z nich niezbyt skutecznie eliminowali obcą agenturę we własnych szeregach. Zwłaszcza anglosaską bo Anglosasi, chyba błędnie byli uważani za sojuszników życzliwych Polakom. Często chyba ludzie honoru myślą, że inni też mają honor i padają łupem bezwzględnych cyników.
To już jest inny wątek. Pozdrawiam.