Nocą z 16 na 17 lipca 1918 roku w Jekaterynburgu zgładzono imperatora Mikołaja II Aleksandrowicza Romanowa wraz z rodziną: małżonką Aleksandrą Fiodorowną, synem Aleksym i córkami: Olgą, Tatianą, Marią i Anastazją.
Mikołaj II, imperator Rosji i król Polski, abdykował 2 marca 1917 i tego samego dnia – za sprawą objawień, które miała parę tygodni wcześniej wieśniaczka Eudokia Andrianowa – odnaleziono Ikonę Matki Boskiej Władającej (Dzierżawnej) w podwałach cerkwi Wniebowstąpienia w carskiej wiosce Kołomieńskie pod Moskwą. Odczytano to jako znak, że po ustąpieniu ostatniego cesarza (i króla) władzę nad Wszechrusią (i Polską) przejmuje sama Najświętsza Dziewica. Jednak mało kto zwrócił uwagę, że synod Patriarchatu Moskiewskiego 4 dni później, tj. 6 marca, nakazał zaprzestać modłów za cara i jego rodzinę. Dyspozycja ta pojawiła się akurat w święto Częstochowskiej Ikony Bogurodzicy (w kalendarzu cerkwi rosyjskiej), co pokazuje, że Wniebowzięta Królowa Polski jest Carycą Rosji w konsekwencji hołdu jaki car Wasyl IV złożył królowi Zygmuntowi III na zamku w Warszawie 29 X 1611. W skutek tego aktu poddaństwa Korona Polski objęła koronę Moskwy.
Mikołaj II Romanow był ostatnim znanym wspólnym władcą Rosjan i Polaków (nie wspominając innych nacji sławnego imperium). Bogurodzica Samodzierżawna (*) przynosi nam nowego wspólnego władcę naszych narodów, ale tym razem wywodzącego się z Polaków. Skąd ten wniosek? Przecież w porządku świeckim car Mikołaj II przepadł w dniu wysławienia Samodzierżawnej, ale w wyższym porządku, bo sakralnym – w święto Częstochowskiej, Ikony utożsamianej z chrześcijańską Polską.
17 lipca, św. Aleksego Rzymskiego i św. Jadwigi Andegaweńskiej Królowej Polski; w 104 rocznicę męczeństwa cara Mikołaja II z Rodziną
(*) Ros. dzierżawa, łac. globus cruciger, ang. orb, a po polsku królewskie jabłko na lewym kolanie Najświętszej Samodzierżawnej bardziej przypomina piłkę plażową niż insygnium władzy monarszej – czy Następca Tronu to amator piaszczystych wybrzeży?
Ech, a pomyśleć że gdyby Stanisław Gąsienica Byrcyn w czerwcu 1914 roku nie uratował w Tatrach niejakiego Władimira Ulianowa który pod Zawratem wpadł w szczelinę skalną, to historia świata wyglądałaby zupełnie inaczej …
Trudno aby Matka Boża była królową schizmatyckiego narody przed nawróceniem tegoż narodu. Ponadto w porządku doczesnym Polacy zdaje się w 1831 r. Rosyjskiego imperatora zdetronizowali. No i chyba jednak dotyczyło to jego następców bo legalnym królem Polski może być tylko ktoś z Ludu Bożego, jeśli chodzi o Kościół pielgrzymujący (wojujący) to tylko katolik.
Nigdy nie wiadomo w jaką stronę inaczej. Gdyby zamiast Lenina władzę w Rosji objął np Trocki…
>W skutek
Wskutek/na skutek
Za tekst dzieki.
Za korektę – dzięki!
spoko. juz nie bede, bo mnie jednak upomniano.
nara
i jechane! gadajcie jak chcecie…
Ależ ja cenię fachową korektę! Bez cienia uszczypliwości – jeszcze raz dzięki i proszę o wsparcie językowe, DelfInnie!
P.S.
Ludwik Antoni Burbon ze swą małżonką Marią Teresą Bourbon byli ostatnią znaną parą noszącą tytuły delfina i delfiny Francji. W latach 1801-1804 mieszkali wraz z rodziną króla Ludwika XVIII w warszawskim Pałacu Kazanowskich przy Krakowskim Przedmieściu.
Łoraju! Jesteś jedyną osobą, jak tu jestem na blogach od lat kilkunastu, która spostrzegła ten błękitny niuans w tym szarmanckim pseudonimie :)
Jestem wdzięczny!
Ukłony
DelfInn
Czyli nawiązanie do monarchii? Jakieś nadzieje, czy uśpione prerogatywy? :)
Rosjanie czczą cara Mikołaja II z Rodziną jako świętych – zdjęcia z nocnej pielgrzymki z Jekaterynburga do Ganina Jamy, miejsca pierwszego pochówku (ukrycia) ciał Carskich Cierpiętników.
Ciekawa rozmowa:
https://www.dakowski.pl/meczenstwo-mikolaja-ii-punktem-zwrotnym-w-historii-swiata/
W tej rozmowie, którą uważnie przeczytałem, powtarzane są szkodliwe tezy o tzw. Świętej Rusi a nawet, co więcej, o świętości i męczeństwie ostatniego cara. Wspiera te tezy pani Agnieszka Piwar, która tę rozmowę przeprowadza z mnichem prawosławnym (polskiego pochodzenia) i przedstawia samą siebie jako “monarchistkę” (nie pamiętam, aby w ten sposób przedstawiała się Wojciechowi Jaruzelskiemu, z którym wywiad przeprowadzała w czasie “smuty jaruzelskiej”).
Nie ma w tej “namaszczonej” rozmowie pełnej bizantyńskiego mistycyzmu i zanegowania bolszewizmu, jako narzuconego i z natury swej obcego mistycznej rosyjskiej duszy diabolicznego tworu – odniesienia do fundamentalnej na ten temat pracy „Święta Ruś” Alana Besançona (wyd. pol. Warszawa 2012) pozwalającej głęboko i krytycznie spojrzeć na te dość prostacko przedstawione i nieprawdziwe tezy. Będą się one teraz mnożyć, gdyż Rosja – wzniesiona na ideologicznym fundamencie bizantyńskim – jest nie od dzisiaj a co najmniej od czasów Dostojewskiego satrapią wschodnioeuropejską starającą się nader skutecznie narzucić obcym (zwłaszcza Zachodowi) swój fałszywy obraz. Służy temu kłamstwo na wielu poziomach: także na poziomie przedstawiania prawosławnych obrzędów i dworu carskiego jako “rzeczywistości”, choć jest to pseudorzeczywistość ideologiczna, mająca korzenie w bizantyńskiej wizji władzy cesarskiej będącej odbiciem Panowania Niebieskiego. W takiej utopii, rosyjski człowiek (w tym car – obecnie już “męczennik”) jawi się jako wzór pobożności, łagodności, hojności, i ma niewielkie przywiązanie do dóbr tego świata. I rzeczywiście nie ma tu miejsca dla bolszewizmu, jest on „obcy rosyjskiej duszy”, skąd zatem się bierze szokująca każdego przybysza do Rosji ich „brutalność, napady okrucieństwa, łupieżcze skąpstwo, pogarda dla życia i samego siebie. Ich materializm oraz ich spirytualizm. Ich naiwność, ufność, ich podstępność oraz skłonność do zdrady” – pyta Besançon. Dodając: że bierze się to z drugiego poziomu kłamstwa zakorzenionego w rosyjskiej duszy, pozwalającego Rosjaninowi być zarazem Aniołem i Bestią, i kłamać w świętym przekonaniu, że mówi prawdę.
To tylko niektóre moje uwagi na ten ogromny jak Morze Barentsa temat. Myślę, że zamieszczając taką rozmowę na swym portalu, pan prof. Dakowski mógłby wprowadzić jakiś swój komentarz kierujący polskiego czytelnika ku bardziej pogłębionym interpretacjom tego tematu. Np. bardzo kompetentne i rozszerzające zagadnienie ”Świętej Rusi” jest omówienie rzeczonej książki Alana Besançona przez dwóch polskich autorów http://rah.pth.net.pl/uploads/2014_1_Semiotyka/Bokiniec_Kowalewski.pdf
Myślę, że warto tu także dodać, że car Mikołaj II (podobnie jak król Ludwik XVI) nie spełnił swojej podstawowej roli jaką było bronienie powierzonego sobie przez Opatrzność ludu chrześcijańskiego przed zwykłymi kryminalistami. Najprawdopodobniej miał ku temu siłę, ale bądź to z powodu głupoty, naiwności, pychy (że chwalić go będą pseudooświeceni, że taki mundry i lyberalny) nie wykorzystał swoich prerogatyw aby opryszków pop prostu unieszkodliwić. Jak to w historii dwór nie rozliczył kryminalistów to kryminaliści rozliczyli dwór ;).
Dziękuję za oświecenie. Uczymy się całe życie.
Dziękuję za oświecenie. Uczymy się całe życie.
Przepraszam .Jeden komentarz był do Pokutującego Łotra, a drugi miał być inny, ale niech tak będzie. No cóż pomyliło mi się.
Mikołaj II był typem kulturalnego spokojnego ziemianina kochającego swój dom i rodzinę, a nie mężem stanu podejmującym radykalne decyzje. Po wybuchu I Wojny Światowej wypowiedział bez sensu wojnę Niemcom, choć żadne rosyjskie interesy nie były zagrożone. Zrobił tak przez solidarność z Francją i swymi kuzynami w Londynie – którzy go zresztą zdradzili przy pierwszej okazji (skąd my to znamy?) gdy bolszewicy skłaniali się, aby rodzinę carską wypuścić do Anglii, ale rząd brytyjski nie chciał ich przyjąć. Jak zwykle po sklepikarsku kalkulując swoje korzyści z utrzymania monarchii w Rosji i jej upadku (przejęcie olbrzymiego rynku zbytu, jakim byłaby Rosja po upadku caratu i zainstalowanie tam swoich ludzi w postaci Lenina czy Trockiego, dawało szajce Londyn-Wall Street możliwość zagarnięcia sporej części masy upadłościowej zdemontowanego imperium, co im się zresztą udało).
Potem, równie nierozumnie przejął naczelne dowództwo nad armią, nie mając do tego przygotowania, co stworzyło wokół niego kamarylę manipulującą jego krokami. Zwłaszcza było karygodne pozostawienie wielu decyzji w rękach żony, której bezgranicznie ufał, a ona tylko Rasputinowi i tym, których on wskazał. I tak Rosja znalazła się w rekach szpicli, intrygantów, teozofów i dworskiej sitwy prowadzącej tę łódź do nieuchronnej katastrofy, bo tymczasem obrotna agentura masono-anarcho-lewactwa światowego tylko czekała na stosowny moment, aby dorżnąć to tłuste zwierzę.
Na pewno nie był krwawym satrapą, jak jego poprzednicy na carskim tronie, ale do świętości to chyba trochę mu daleko. Trafne jest Pana porównanie z Ludwikiem XVI, który wolał majstrować przy swym ulubionym hobby na strychu Wersalu – uwielbiał majsterkowanie przy zegarach, podobnie jak jego żona przymierzanie kolejnych kapeluszy. Połapali się, że nie wszyscy ludzie we Francji są równie jak oni syci i zadowoleni z życia, prawie dokładnie w chwili, gdy wózek katowski wiózł ich na szafot.
Jednak chyba jak ktoś jest odpowiedzialny za całe państwo to ma więcej obowiązków (zdecydowanie więcej) niż prosty człowiek. Jasne, że normalnym ludziom należy dać spokój i możliwość wypowiedzi bez cenzury. Ale jednak dlaczego dawać spokój kryminalistom??? Bo nazwą tych co im spokoju nie dają “krwawymi satrapami”, albo jakoś tak?? Jak ktoś daje się omotać różnym heretykom i innym (już nie raz skompromitowanym) to konsekwencje tego poniesie i nie jest to chyba dziwne ani gorszące. To tak samo jakby rządzący Polską (nie chodzi oczywiście o agenturę) po nauczce z 1939 i 1945 r. nadal wierzyli sojusznikom z Zachodu. Na taką głupotę już chyba raczej nie ma usprawiedliwienia. A we Francji generalnie wszyscy syci byli, tylko władza nie potrafiła ukrócić zwykłych kryminalistów, którzy najgłupszych i najbardziej nikczemnych w narodzie oduraczyli propagandą a reszcie pokazali socjalistyczną tolerancję i mowę miłości.
Jednak chyba jak ktoś jest odpowiedzialny za całe państwo to ma więcej obowiązków
A gdzie ja napisałem, że car nie miał tych obowiązków?
Jak ktoś daje się omotać różnym heretykom i innym (…) to konsekwencje tego poniesie i nie jest to chyba dziwne ani gorszące.
A gdzie ja wyraziłem “zdziwienie lub zgorszenie” konsekwencjami, jakie poniósł car? Gwałtowna potrzeba zabrania głosu na forum jest złym doradcą. Należy wpierw przeczytać dokładnie to, co napisał przedmówca. W przeciwnym razie wymiana opinii staje się niedorzeczna.
To może bardziej chodziło o pewne uzupełnienie niż o polemikę. Chodzi o to, że jak ktoś ma więcej obowiązków to powinien je wypełniać. Jeśli się np nie ma przygotowania do bycia głównodowodzącym to przekazać to osobom kompetentnym. Decyzje przemodlić przemyśleć. Jak się widzi (a trudno byłoby tego chyba nie zauważyć), że żona ulega wpływom jakiegoś szarlatana to wypadałoby podjąć radykalną decyzję. To o “zdziwieniu i zgorszeniu” to bardziej potwierdzenie tego o czym pisze PŁ, a przeciw innym poglądom, takim bardziej kanonizującym cara, który w dużej mierze był ofiarą swojej własnej…powiedzmy niekompetencji.
Czasami faktycznie piszę pośpiesznie, najczęściej “ad hoc”, dlatego przepraszam za niedociągnięcia ;)
:)))
Choć przydomek ‘DelfInn’ wygląda na zbitkę ‘Delf’ + ‘Inn’, to w wolnej chwili napiszę o związanych z tym wodnym stworzeniem dwóch konstelacjach: Delfinem (albo Delfiną) i Złotą Rybą (Dorado) zwaną dawniej Dolphinfish. Dla zachęty animacja wybuchu supernowej SN1987A w Obłoku Magellana w zasięgu tej drapieżnej złotej makreli.
Cesarz Mikołaj I Romanow koronował się na króla Polski 24 maja 1829 w Warszawie wkładając sobie na głowę cesarską koronę Anny Iwanowny Romanow, która dostąpiła tej godności (1730) będąc księżną Kurlandii i Semigalii, podówczas księstwa należącego (od 1726) do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Anna Iwanowna wstąpiła na tron cesarski jako polska księżna! Gdy Mikołaj I Romanow koronował się na cara Polski jej (tj. Anny Iwanowny) koroną, nieświadomie potwierdził tym aktem, że Korona Polska obejmuje również całe Imperium Rosyjskie. Drugi dowód rzeczowy: W wielkim herbie Cesarstwa Rosyjskiego ta właśnie korona Anny Iwanowny (i Mikołaja I), albo Polska Korona Cesarska, wieńczy szczyt tegoż znaku.
To nie są jakieś tam przypadki: Najświętsza Maria Panna najpierw ogłosiła się Królową Polski (8 maja 1610 na Wawelu w konfesji św. Stanisława, miejscu koronacji polskich monarchów), a zarazem potem, bo już 29 października 1611, przyjęła poddańczy hołd cara Wasyla IV Szujskiego na zamku w Warszawie. Wniebowzięta Królowa Polski jest rzeczywistą Cesarzową Rosji i dba o całe swoje imperium z trudno uchwytną subtelnością.
24 lipca, św. Kingi(*), z Bożej łaski księżnej krakowskiej i sandomierskiej, pani sądeckiej i Pienin a naszej Węgierskiej Siostrzenicy
24 lipca, Rżewskiej Ikony Matki Bożej – na drugim planie św. Mikołaj, albo Mikołaj Drugi – typ cara Polski i Rosji, na którego w Kremlowskiej Zbrojowni czeka Polska Korona Cesarska.
(*) Papież Aleksander VIII beatyfikował Księżną Kingę 11 czerwca 1690, czyli na świętego Barnaby Apostoła, a że była to niedziela, więc stało się to w roku Syna Pocieszenia.
Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych, za zgodą papieża bł. Jana Pawła II, promulgowała dekret o heroiczności jej życia i cnót dnia 3 lipca 1998, na św. Tomasza Apostoła, czyli Świętego Bliźniaka.
Bł.Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Polski kanonizował Kingę podczas uroczystej mszy świętej w Starym Sączu 16 czerwca 1999, w dniu śśw. Julity i Cyriaka z Iconium. Specjalny obraz z wizerunkiem świętej na uroczystość kanonizacji namalował krakowski artysta Piotr Moskal (!).