Iskra Chrystusowa albo Król Słońce

[Poniższa czytanka odnosi się do słynnego wpisu nr 1732 w Dzienniczku św. Faustyny:
Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: – Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje.
Uwaga techniczna: Jeśli nawet ktoś jest dobrze obznajomiony z gwiaździstym firmamentem, to bez śledzenia interaktywnej mapy nieba, nic nie uchwyci z prezentowanych tu wywodów astronomicznych i prędko się znuży taką lekturą.]

22 II 1931, Płock; I niedziela Wielkiego Postu, Pan Jezus objawia się siostrze Faustynie Kowalskiej i prosi ją o namalowanie Jego wizerunku w tej tak charakterystycznej aranżacji z inskrypcją: Jezu, ufam tobie. Tak dobrze znany katolikom na całym świecie obraz Miłosierdzia Bożego z dwoma strumieniami, czerwonym i bladym, wychodzącymi z rozchylonej szaty na piersi Zbawiciela, to zapowiedź wzbudzenia – z patriarchy Jakuba, w linii króla Dawida – potomka-Miłosiernego Władcy. Kiedy mężczyzna mówi z dumą o swoim synu „moja krew”, to przecież jest to metafora tej jego wody, która niesie życie. W innym miejscu w rozmowach z świętą Faustyną Pan Jezus powiedział, iż Miłosierdzie wyszło z wnętrzności Jego; stąd dwa strumienie: krwisty i wodnisty. Czyż trzeba tu jeszcze coś doprecyzowywać? Ojcostwo ustalone, a matka? Jej figurą jest Maria Faustyna od Najświętszego Sakramentu (Helena Kowalska) w istocie oblubienica Jezusa Chrystusa. Zatem mistycznymi rodzicami tegoż potomka są Jezus i Maria, Niewiasta i Mężczyzna Eucharystii, Ojciec i Matka Chleba. To owoc Eucharystii. Kult Miłosierdzia Bożego odnosi się także do Króla Miłosierdzia, osoby, którą Jezus i Maria dają światu na czas upadku wiary i obyczajów, na czas utraty wiary przez Rzym, ale i na czas odrodzenia Kościoła. To jest konkretna osoba – to Paraklet; ktoś, o kim Pan Jezus może powiedzieć: Moja krew.
Spojrzyjmy teraz na firmament niebieski tamtego zimowego dnia. Faustyna zaznaczyła w Dzienniczku, że Jezus objawił się wieczorem w jej własnej celi. Obserwacje trzeba odnosić do osoby Jezusa, bo przecież to na Niego patrzymy w tym słynnym obrazie. Na niebie reprezentuje Go Mars, który przebywał w tym czasie w Bramie Niebios (Krab/Rak) tuż przy Polluksie. Jowisz w swojej wędrowce właśnie cofnął się od Polluksa (figura Parakleta) do Kastora (figura Jezusa Chrystusa). Po co katolicy przychodzą regularnie do Jezusa? Po Eucharystię, bo jako wzrastające Dzieci Boże potrzebują pokarmu. Jeśli uwzględnimy stosowne residua w konstelacjach, to jasny Jowisz reprezentował Neptuna (8) płynącego w Lwie (z pokolenia Judy). Luna opuszczała Ryby, zostawiając tam Urana-Ojca, wchodząc do Baranka. Rankiem zobaczylibyśmy Wenus w koniunkcji z Saturnem w Strzelcu (pod Tarczą Sobieskiego) i Merkurego w Koziorożcu przed Słońcem wschodzącym w Wodniku. Marsowi towarzyszyły tej nocy ‘8’ i ‘7’ oraz Dziewicza Oblubienica i Matka ’15’ (w klasztornej celi reprezentowała Ją święta Maria Faustyna trwająca w obecności Pana Nieba i Ziemi). Doprowadzając kalkulacje do końca: Marsowi towarzyszyli Merkury, Jowisz i Saturn, bo w takim ustawieniu ciał niebieskich Luna i Wenus zlewają się z tymi ostatnimi – ‘1’ ‘5’ ‘6’ . Pan Jezus poprzez ten wizerunek zapowiada więc objawienie kogoś Jego Ducha, Parakleta, Króla Miłosierdzia, który stanowi jedno z Dziewiczą Oblubienicą i Matką, ponieważ są małżeństwem! To jest ten obiecany Ogień, który Pan Jezus pragnął rzucić na ziemię, a który nie może zapłonąć bez Boskiej Małżonki. Jeżeli teraz odniesiemy znaki na firmamencie do Dziewicy Matki, to okazuje się, że była w towarzystwie ‘1’ czyli Merkurego mknącego (bardzo szybki w porównaniu z innymi planetami) na granicy Wodnika w Koziorożcu – konstelacji Syna Marnotrawnego! Święta Faustyna w swej celi płockiego klasztoru kontemplowała Ogień, który Pan Jezus od początku pragnął rzucić na ziemię! Niepodważalnego dowodu na prawdziwość tej interpretacji – pamiętając, że Faustyna to figura Najświętszej Dziewicy – dostarcza tytuł mariackiej ikony czczonej 23 lutego (w rachubie starożytnych doba rozpoczyna się po zachodzie Słońca): Najświętsza Bogurodzica Areovindus, co adekwatnie do sytuacji trzeba tłumaczyć jako Patrząca w Ogień – oblicze Madonny a także jej szata całe wymalowane w tonacji purpury. W Płocku w początku XX wieku wyodrębniła się grupa katolików chcących naśladować życie Boskiej Matki (Mariae Vitam) skutkiem ekskomuniki nałożonej na założycieli ruchu. Miasto znajdowało się wówczas w granicach Imperium Rosyjskiego, więc dla załogi garnizonu zbudowano tu cerkiew Przemienienia Pańskiego i nad Wisłę przybyły wschodnie ikony – być może także Areovindus. Objawienie się Pana Jezusa siostrze Marii Faustynie właśnie w tym mieście, żądanie namalowania obrazu i ustanowienia święta Miłosierdzia, wydaje się być, w jakiejś mierze, Jego reakcją na ten bolesny podział wspólnoty katolickiej. Jeśli mariawici chcą rzeczywiście naśladować Najświętszą Dziewicę, to niech, tak jak Ona-Areovindus, wpatrują się w ten Ogień, który Zbawiciel chce rzucić na ziemię.
Stało się to w klasztorze pośrednio związanym z błogosławionym Antonim Julianem Nowowiejskim BM (rówieśnikiem 1-go objawienia w Lourdes), gdyż to on, jeszcze jako ksiądz diecezjalny, założył w tym miejscu Instytut Miłości Bożej dla opieki nad dziewczętami. Po połączeniu tej placówki ze Zgromadzeniem Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, 13 IV 1899, zaistniał tu klasztor, w którym przez dwa i pół roku miała przebywać święta Faustyna. Pracując także w piekarni, Sekretarka Miłosierdzia Bożego nie mogła nie patrzeć w ogień. Siostry zapewne wypiekały także komunikanty na Chleb Eucharystyczny.

26 V – 2 VI 1938; Prądnik, Kraków, (dzienna data nieustalona), święta Maria Faustyna od Najświętszego Sakramentu słyszy z ust Pana Jezusa tę słynną obecnie zapowiedź [Dzienniczek nr 1732]: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje. Niektórzy w swej prostoduszności sądzą, że proroctwo to spełniło się w osobie papieża Jana Pawła II. Mylą się jednak. Jezus Chrystus mówi tu o swoim ostatecznym przyjściu, czyli na Sąd Ostateczny. Na ten finalny akord historii zbawienia świat zostanie przygotowany przez Parakleta a objawienie jego Osoby oznacza powtórne przyjście Pana, ponieważ jest On bliźniaczym bratem Jezusa Chrystusa, drugim Synem Bożym. Jest On tym ogniem, który Jezus pragnął rzucić na ziemię. To jest właśnie ta iskra, która ma rozniecić ogień Ducha Świętego w sercach wierzących. Bł. Jan Paweł II był papieżem od pracy Słońca (z proroctwa św. Malachiasza), dopiero za nim idzie właściwe Słońce.

W Dzienniczku świętej Faustyny brakuje precyzyjnego datowania, ale wpis (opatrzony w redakcji numerem 1732) relacjonujący omawianą tu wypowiedź Pana Jezusa lokuje się między dniem 26 maja a 2 czerwca 1938. Został więc dokonany w oktawie Wniebowstąpienia Pańskiego i dopiero w kontekście zapowiedzianego apostołom przez Jezusa odejścia do Ojca, czyli wstąpienia do nieba – [J 16, 7b]: Pożyteczne jest dla was moje odejście. Bo jeżeli nie odejdę, Paraklet nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was. – można zrozumieć ten akapit Dzienniczka. To były ostatnie wielkie święta siostry Faustyny w jej życiu doczesnym (+ 5 X 1938). Po raz ostatni uczestniczyła też w rekolekcjach, które poprowadził dla niej osobiście jej Boski Oblubieniec przez 3 dni przed Zesłaniem Ducha Świętego (5 VI 1938). Na lekturę duchową Pan dał Faustynie 3 rozdziały Ewangelii św. Jana. Pierwszego dnia (w czwartek) był to 15 rozdział traktujący o krzewie winnym i latoroślach, przykazaniu miłości, nienawiści świata i świadectwie Parakleta: [J 15, 26] Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie. W każdy czwartek, a w szczególności pierwszy w miesiącu, jak w tym przypadku, wspomina się ustanowienie Sakramentu Ołtarza, zatem Pan Jezus wiąże osobę Parakleta z Eucharystią: Jest On owocem Najświętszego Sakramentu.
Drugiego dnia, w piątek, Faustyna przeczytała 19 rozdział o męce Pańskiej, a w nim i te słowa z krzyża skierowane do Matki – Niewiasto, oto syn Twój. – i do umiłowanego ucznia: Oto Matka twoja. Ustanowienie tej osobliwej relacji Matka-Syn w godzinie śmierci Zbawiciela, w perspektywie zniknięcia Głowy Kościoła (złożenia do grobu) jest antycypacją zniknięcia z powierzchni ziemi Mistycznego Ciała Kościoła w tych czasach, kiedy pozostaną tylko Boska Matka i Jej wybrany Syn-Małżonek, by przenieść Świętą Wiarę w nowy czas po zmartwychwstaniu Kościoła. Dowodem prawdziwości tej interpretacji testamentu z krzyża jest patriarchalna Bazylika Najświętszego Zbawiciela i Świętych Janów, Chrzciciela i Ewangelisty, na Lateranie. Jako faktyczna Katedra Biskupa Rzymu, wikariusza Jezusa Chrystusa, nosi zaszczytne miano Matka i Głowa Wszystkich Kościołów Miasta i Świata. Pierwszy tytuł zawiera pośrednią odpowiedź na dylemat Jana Chrzciciela: Czy ty jesteś Tym, który miał przyjść, czy na innego mamy czekać? ponieważ za Jezusem Chrystusem pojawia się inny Jan (= Łaska Boga) Ewangelista głoszący Dobrą Nowinę o Królestwie Bożym – sam będąc figurą Parakleta-Wielkiego Monarchy. Drugi zaś z tytułów Bazyliki, Matka i Głowa, wskazuje na relację małżeńską pomiędzy Matką Kościoła i Jej Synem-Małżonkiem, czyli Jej Głową. [Bóg w swej Opatrzności zadbał o to, aby władcom Francji przypadła godność honorowego protokanonika Bazyliki Laterańskiej i żeby rokrocznie, 13 grudnia, począwszy od 1604 – za panowania papieża Klemensa VIII i króla Henryka IV Burbona, wielkiego nawróconego z kalwinizmu – odprawiać w niej mszę świętą o pomyślność państwa i narodu Galów.]
W trzecim dniu rekolekcji (w sobotę) lekturą świętej Faustyny był ostatni 21 rozdział Ewangelii Świętego Jana opisujący ukazanie się Zmartwychwstałego nad Jeziorem Galilejskim: rozpoznanie Go przez Jana (krzyknął do Piotra: To jest Pan! ); połów 153 wielkich ryb; wspólne śniadanie zaaranżowane przez Pana dla 7 uczniów; ustanowienie prymatu Piotra; troskę Piotra o najmłodszego z apostołów, Jana, i szorstką odpowiedź Pana: Jeżeli chcę, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną! Piotr poszedł za Jezusem, a za nim Jan. Teraz, gdy historia papiestwa w kościele rzymskokatolickim dobiegła końca, widzialną Głową Kościoła będzie Paraklet. Spełni się wola Pana wyrażona nad Jeziorem Galilejskim: Paraklet pozostanie w widzialnej postaci aż do powrotu Jezusa Chrystusa na Sąd Ostateczny. To jest właśnie ów Piotr Rzymianin zamykający proroctwo świętego Malachiasza, prymasa Irlandii; Rzymianin, bo wywodzący się z kościoła rzymskokatolickiego. Sobotnie rekolekcje odbywały się w wigilię Zesłania Ducha Świętego a Boski Mistrz w dialogu z Faustyną niespodziewanie powrócił do aktu ustanowienia Najświętszego Sakramentu; to ponownie daje asumpt do wiązania zapowiedzianej Iskry (Dzienniczek 1732) z Eucharystią. Dlatego analizując znaki na niebie gwiaździstym trzeba się przyjrzeć zmianom od Wielkiego Czwartku poprzez Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego aż do oktawy Bożego Ciała AD 1938. Nie sposób bowiem dotrzeć do istoty przedmiotowego proroctwa o iskrze wychodzącej z Polski, a zanotowanego przez Sekretarkę Miłosierdzia Bożego, jeśli nie prześwietli się dokładnie okoliczności w jakich zostało ono wypowiedziane.
Wymienione święta chociaż są ruchome, to jednak między sobą sztywno związane: jeśli Wielkanoc to dzień ‘1’, to Wniebowstąpienie – ’40’, Zesłanie Ducha Świętego – ’50’, Boże Ciało – ’62’ z oktawą ’69’ i wieńczące cały cykl uroczystości Najświętszego Serca Jezusa – ’70’ i Niepokalanego Serca Marii – ’71’. W całym tym okresie świątecznym roku 1938 Saturn przebywał w Rybach, Uran w Baranku, Neptun w Lwie blisko Panny. Istotne zmiany w ciągu tych 74 dni zaszły w przypadku Słońca, które z Ryb poprzez Byka statecznie podążało ku Bliźniętom oraz Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i oczywiście Luny. Przejdźmy zatem przez te święta i rekolekcje w porządku astronomicznym albo ściślej rzecz biorąc, według Boskiego kalendarza. [Uwaga na marginesie: Kalendarz ten pojawia się już w trzecim dniu stwarzania świata. Wiernie oddaje to Biblia księdza Jakuba Wujka [Rdz 1, 14]: I rzekł Bóg: Niech się staną światła na utwierdzeniu nieba, a niech dzielą dzień od nocy: i niech będą na znaki, i czasy, i dni i lata. Formalny kalendarz kryje się w pojęciu dni i lata, natomiast znaki i czasy odnoszą się do Boskich planów, pór na dokonanie pewnych dzieł. Poruszając się, w swoich tekstach, po niebie gwiaździstym odnoszę się do tego drugiego, Boskiego kalendarza. Tłumacze Biblii Tysiąclecia zupełnie zatracili ten aspekt, sprowadzając kosmiczną manifestację potęgi Boga Stworzyciela, li tylko do oznaczania pór roku, tak jakby ich profesją była uprawa gleby, a nie głoszenie Słowa – perspektywa zupełnie przyziemna.]
Wielki Czwartek AD 1938: Słońce przebywało dokładnie w środku wstęgi łączącej gwiezdne Ryby komplementarnych płci (która jest która, nie potrzeba do tego filozofa – wystarczy spojrzeć na obrys tej konstelacji). Wieczerza Pańska miała miejsce wieczorem i o tej porze celebruje się ją nadal. Tego dnia Wenus wchodziła w koniunkcję z Uranem (7), czyli z Ojcem; również sumaryczna wartość towarzyszących jej ciał niebieskich wynosiła 7. Kto Nim jest? Po zachodzie Słońca był widoczny tylko Mars (na granicy Baranek/Byk), gdyż Wenus, wraz z Uranem i Merkurym, skrywała wieczorna zorza. Jezus i Maria to Mężczyzna i Niewiasta Eucharystii, Ojciec i Matka Chleba! Luna-Boska Matka tego wieczoru zakryła swym blaskiem w pełni gwiazdę Kłos, którą gwiezdna Panna trzyma w lewej dłoni: z tego kłosa pochodzą ziarna i mąka na Chleb Eucharystyczny. W królewskim Lwie, tuż nad głową Panny rezydował Neptun (8), zatem Najświętsza Dziewica Matka była z Duchem Świętym, Wodą i Ogniem, bo przecież Merkury (1) towarzyszył Wenus. Reasumując: Dziewica Matka (’15’) była z ‘7’ i ‘8’, czyli ’15’. Kogo reprezentuje ta druga ’15’? Odpowiedź ukryta jest w celu, dla jakiego Pan Jezus ustanowił Eucharystię: Aby przywrócić upadłym dzieciom adamowym godność Dzieci Bożych! ’15’ to także Jowisz (5) w tym czasie przechodzący z Koziorożca (konstelacja Syna Marnotrawnego) do Wodnika (znak Ducha Świętego w aspekcie wody) i Saturn (6) rezydujący wówczas w Rybach na granicy Cetusa, czyli Potwora Morskiego. To ten potwór-Szatan czyha na dzieci ludzkie, także ochrzczone, zanurzone w morzu doczesności, by im uniemożliwić osiągnięcie życiowego celu: przemiany w Dzieci Boże. Chrzest to poczęcie Dzieci Bożych, Eucharystia to pokarm poczętych, którzy rodzą się do Życia Wiecznego w ciele chwalebnym przez śmierć ciała niechwalebnego. Paraklet to beneficjent Świętej Eucharystii będącej pokarmem na Życie Wieczne. Święty Paweł napisał w Liście do Koryntian [1Kor, 15 22-23]: I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Paraklet jest drugi w tej kolejce pośród synów, jako drugi Syn Boży, bliźniaczy brat Jezusa Chrystusa. W omawiany Wielki Czwartek 14 kwietnia 1938 przypadała kalendarzowa 972 rocznica Chrztu Mieszka – Polska na to zaistniała w Bożych planach zbawienia, aby dać światu Parakleta.
W Wielki Piątek, 15 kwietnia, w godzinach popołudniowych Wenus weszła w ścisłą koniunkcję z Uranem: w godzinie śmierci Zbawiciela narodził się Kościół. Wieczorem Luna przeszła do Wagi a Ciało Jezusa zdjęto z krzyża. Pieta, Boska Matka z martwym Synem, przypomina wagę ze względu na utrzymanie balansu ciała. Wiemy, iż w tym czasie Święta Dziewica była z ‘6’, Saturnem, który w tym układzie ciał niebieskich reprezentuje Syna Marnotrawnego. Bez łaski uświęcającej on też był martwy. Wyobraźmy sobie teraz boleść Boskiej Matki wobec miliardów Jej dzieci ludzkich upadających w grzech, umierających duchowo, a wśród nich – przed nawróceniem – także Tego, który ma przyjść – Parakleta.
W Wielką Niedzielę, 17 kwietnia, Dziewica Matka (Wenus i Luna) nadal była w parze z Uranem (‘7’) w Baranku i Neptunem (‘8’) w Lwie, ale – suma sumarum – z ’15’, czyli Jowiszem (Wodnik/Koziorożec) i Merkurym (Baranek). Luna jednak cały ten dzień spieszyła na spotkanie z Antaresem, gwiazdą Wielkiego Nawróconego, Parakleta i wieczorem była już w Skorpionie. Po dotarciu do celu Dziewiczej Matce towarzyszyła już tylko ‘7’, czyli Ojciec reprezentowany także przez dostępne dla wzroku (w korzystnych warunkach) planety Saturn (‘6’) po stronie Ryby (żeńskiej), Słońce (‘0’) po stronie Ryby (męskiej) i Merkury (‘1’) w Baranku. Kiedy Wenus pławiła się w Słońcu z Barankiem Zmartwychwstałym (Marsem), Luna bawiła z Antaresem, drugim Barankiem, młodszym z braci, nawróconym Synem Marnotrawnym, który był umarły, a znów ożył [Łk 15, 32], z Parakletem. Jeśli doprowadzimy powyższe rachunki do samego końca, to otrzymamy ’13’ (‘2′ + ’13’ + ‘7’), czyli inną ‘4’, Dziewicza Oblubienica stanowi jedno ze swym Małżonkiem Parakletem – określa Ich także ’13’. Mars (‘4’) był tego dnia w Byku, którego residuum ma wartość ’13’ (bo Hiady to ‘5’, Aldebaran – ‘1’, Plejady – ‘7’), czyli z inną ‘4’.
W 1938 roku celebrowano Wielkanoc, co znamienne, po raz 1905, a jeśli uwzględnimy jeszcze sam akt Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa – to po raz 1906.
Niedziela Przewodnia, wypadała owego roku 24 kwietnia. Minęło 7 lat od płockiego objawienia Pana Jezusa i święta Maria Faustyna celebrowała tę niedzielę po raz 8 jako święto Miłosierdzia. Tego dnia Luna przeszła wokół Jowisza (na granicy Koziorożec/Wodnik). Następnego ranka pierwszy wzeszedł Jowisz a zaraz za nim Luna i to jest właśnie Przewodnik, Paraklet, a idzie za Nim Kościół Święty Matka nasza. Idzie krok w krok. Kalendarz mariacki www.wherewewalked.info prezentuje 24 kwietnia Gromniczną z Bonarii (toponim: Dobre Powietrze albo Dobry Wiatr) na Sardynii, gdzie pojawiła się w swoim posągu, w cudownych okolicznościach, 25 marca 1370. Okręt z Katalonii zmagał się z potwornym sztormem i zdesperowany kapitan nakazał wyrzucać ładunek do morza. Gdy tylko pozbyli się pewnej ciężkiej skrzyni, burza natychmiast ustała. Wyłowili ją bracia z wyspiarskiego klasztoru Zakonu Najświętszej Marii Panny Miłosierdzia, czyli mercedariusze. Po otwarciu skrzyni ujrzeli w niej przepiękną Madonnę z Dzieciątkiem i świecą w prawej dłoni. Ta świeca płonęła! Ogień z Wodą! Dla uciszenia żywiołu katalońscy marynarze pozbyli się nowego Jonasza! Kim on jest? Tym Chłopczykiem w objęciach Madonny – Ona skoczyła za nim do wody, aby wyrwać Go z wnętrzności Potwora Morskiego, Cetusa. To jest Syn Marnotrawny, który uchylał się od pełnienia Woli Bożej nurzając się w zdradliwych wodach doczesności. A przecież jest on tym Światłem, które ma zapłonąć w czasach upadku Kościoła rzymskiego, w czasach powszechnych ciemności duchowych. Imię Jonasz znaczy Gołąb. Nowy Jonasz jest więc pełen Ducha Świętego lubiącego przecież dawać znak o sobie obecnością tego ptaka. To jest Paraklet. Bracia miłosierdzia wyjęli Go ze skrzyni, tak jak się wyjmuje Najświętszy Sakrament z tabernakulum przy zapalonych świecach, bo jest On owocem Eucharystii. Figura Madonny z Bonarii została uroczyście koronowana papieskimi koronami w dniu 24 kwietnia 1870 roku. Była to NIEDZIELA PRZEWODNIA! Tak samo jak w roztrząsanym tu roku 1938! Madonna zjawiła się w Bonarii na Zwiastowanie Pańskie, a została ukoronowana wraz z Dzieciątkiem w Niedzielę Przewodnią, czyli w święto Miłosierdzia, bo ma na ręku Przewodnika i Króla Miłosierdzia. Stało się to 500 lat po przybyciu na Sardynię, kiedy upływał już 1-szy miesiąc roku 501. Czy dobrze widać ‘1’ ‘5’ ‘6’?!
Sardyńczycy nazywają Madonnę z Bonarii, główną patronkę swej wyspy, także Gromniczną. I słusznie, bo to jest światło na odstraszenie wilków, które wdarły się do Owczarni Chrystusowej i sieją spustoszenie. Dzieje się to teraz. Skąd one przybyły? Wskazuje sama Madonna. Mercedariusze uczestniczyli bowiem w wyprawie morskiej Hiszpana Piotra z Mendozy, który odkrył dogodne miejsce na założenie portu na wybrzeżu krainy znanej dziś jako Argentyna. Stało się to 2 lutego 1536 roku, a ponieważ zakonnicy mieli ze sobą czczoną przez nich figurkę Gromnicznej z Bonarii, więc bez wahania nazwano ten port Buenos Aires, zwłaszcza że wiatry w nim sprzyjały manewrowaniu transoceanicznych galeonów! Po czterystu latach urodzi się tam przewodnik stada wilków: Jorge Bergoglio! Dziewica Apokaliptyczna już przed wiekami zaczęła przygotowania do starcia ze sforą wilków w tych czasach ostatecznych. Benedykt XVI, ostatni papież kościoła rzymskokatolickiego, wystraszył się wilków, schował się. Z wilkami rozprawi się Paraklet ze swą Boską Małżonką z Bonarii i Buenos Aires. [Akapit ten napisałem 1 lutego, w wigilię Gromnicznej, kilka lat temu.]
Wniebowstąpienie AD 1938 obchodzono 26 maja, tradycyjnie w czwartek. Słońce ulokowało się w Byku między Hiadami i Plejadami. Najświętsza Dziewica, Wenus, zajęła miejsce u stóp Jezusa reprezentowanego na firmamencie postacią Kastora w Bliźniętach, zaś Boska Matka, Luna, była w Rybach w parze Saturnem. Znany już sposób rachowania doprowadzi nas do wyniku ‘1’ ‘5’ ‘6’ – Paraklet odwiedzi Niebo, a wprowadzi Go na wyżyny Boska Małżonka, Królowa Nieba i Ziemi.
Na Zesłanie Ducha Świętego, 5 czerwca, świętą Faustynę przygotował Boski Mistrz w trzydniowych rekolekcjach skupiając jej uwagę na Sakramencie Ołtarza, a więc także na predykacie jej zakonnego imienia: Maria Faustyna od Najświętszego Sakramentu. (Jak On musi kochać tę swoją Oblubienicę, skoro w ostatnich naukach przed zabraniem jej ze świata do siebie, tak detalicznie rozwijał imię, które sam jej nadał.) Wenus, w konstelacji Bliźniąt, tej niedzieli dążyła do Polluksa od Kastora, od Jezusa do Parakleta; Luna przechodziła pod Neptunem w Lwie. Patrząc w niebo gwiaździste przed wschodem widzielibyśmy tylko Jowisza (w Wodniku) i Saturna (w Rybach), natomiast po zachodzie – Wenus i Lunę; pozostałe planety były niewidoczne: Neptun i Uran z natury rzeczy, a Mars i Merkury lokowali się zbyt blisko Słońca. Znaki na niebie zapowiadały Parakleta wraz z jego Boską Małżonką, Niewiastę Apokaliptyczną wraz Jej Synem-Mężczyzną: ‘1’ ‘5’ ‘6’. W oktawę Zielonych Świąt, 12 czerwca, czyli finał obchodów, Mars zajmował swoje miejsce na niebie w Kastorze, Wenus w Bliźniakach występowała po prawicy Polluksa, zaś Luna – uwaga – płonęła pełnią w Wężowniku vis à vis Antaresa! Mimo przesunięć na firmamencie wartość znaków nie uległa zmianie – nadal mieliśmy ‘1’ ‘5’ ‘6’, Parakleta z Dziewiczą Oblubienicą.
Dochodzimy już do uroczystości Bożego Ciała w czwartek 16 czerwca. Nad ranem Luna przeszła ze Strzelca do Koziorożca, czyli do Syna Marnotrawnego. Wenus przebywała w Bramie Niebios opodal Polluksa. Słońce świeciło dokładnie ponad Patriarchą Jakubem (Orionem). Tego dnia kapłani niosą w uroczystych procesjach wysoko monstrancję, to złociste słoneczko z Najświętszym Sakramentem, widocznym dla wszystkich tak jak nasza dzienna gwiazda. Kapłan, jako Alter Christus, także pochodzi z Jakuba i niesie nad sobą chlubę tego rodu Jezusa Chrystusa. Jednakże w tym znaku Chleba Eucharystycznego niesie wszystkie Dzieci Boże, bo przecież One tym się karmią i przez to stają się Jedno z Nim, Bogiem. W obchodach tamtego roku spośród nich Bóg wyróżnił Parakleta z jego Boską Małżonką: mimo przetasowań niebo wciąż pokazywało ‘1’ ‘5’ ‘6’ a teraz ten słoneczny Ogień wędrował po ziemi pośród świętujących rzesz wiernych.
Zbliżamy się już do kresu ruchomych uroczystości. W oktawę Bożego Ciała Luna przeszła z Ryb do Baranka, Wenus świeciła przy Żłóbku (M44, otwarta gromada gwiazd) w Bramie Niebios, Mars przebywał pośrodku Bliźniaków, ale znaki na niebie wciąż pokazywały ‘1’ ‘5’ ‘6’. I teraz najważniejsze ustalenie dla tego długiego wywodu: Merkury w złączeniu górnym ze Słońcem znalazł się dokładnie u stóp Kastora – dokładnie tak, jak wtedy, gdy ktoś wypuszcza z ręki płonącą zapałkę a ona spada na ziemię, pod nogi. Jeśli tylko przywołamy na pamięć fakt, iż w oktawę Zielonych Świąt, Luna wpatrywała się w Antaresa, to uzyskamy jakieś wyobrażenie o proporcjach tego porównania. Paraklet to duchowy olbrzym i to jest właśnie ta Iskra, która ma wyjść z Polski, aby rozpalić ogień Ducha Świętego w sercach wierzących! Tu się urzeczywistni Królestwo Boże! Czy istnieje na Ziemi szczęśliwsze królestwo od naszego?!
W piątek po Bożym Ciele obchodzi się uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. W 1938 roku przypadła ona na świętego Jana Chrzciciela, 24 czerwca. Prorok znad Jordanu a z nim także my ponownie otrzymujemy odpowiedź na fundamentalnie ważny dylemat: Czy Ty jesteś Tym, który miał przyjść, czy na innego mamy czekać? Tego dnia w Kastorze przebywał Mars z Merkurym i Słońcem, czyli tym Ogniem-Iskrą do rzucenia na Ziemię, Luna bawiła w Baranku, ale na niebie wciąż figurowało ‘1’ ‘5’ ‘6’. Rozchylając szatę na swej piersi Jezus pokazał Marii Faustynie, i nam poprzez obraz Miłosierdzia Bożego, że w tę Iskrę-Ogień, w tego drugiego Pocieszyciela, na którego trzeba jeszcze czekać, wkłada całe swoje Boskie Serce.
Następnego dnia, w sobotę po oktawie Bożego Ciała, czcimy Niepokalane Serce Marii. Luna wędrowała z Bykiem, konstelacją świętego Michała Archanioła, przechodząc między Plejadami-Siedmioma Siostrami a Hiadami, czyli ‘V’ i Aldebaranem-Władcą ‘I’ (kosmiczny Byk, ma te konstelacje w oczach, ponieważ święty Archanioł jest obrońcą Kościoła). Dziewicza Oblubienica i Matka była ze swym Niepokalanym Sercem: Synem-Małżonkiem ‘VI’, bo przecież serce małżonki jest w całości dla małżonka. A Niebo wciąż wyświetlało ‘1’ ‘5’ ‘6’.

23 lutego, Bogurodzicy Patrzącej w Ogień – w kalendarzu prawosławnym 10 lutego, więc i kolejna rocznica ślubów Ludwika XIII króla Francji, który 10 lutego 1638 uroczyście powierzył siebie, swoją rodzinę i swoje królestwo Najświętszej Pani w podzięce za poczęcie upragnionego dziedzica, który będzie znany jako Ludwik XIV z przydomkiem Król Słońce, choć w istocie był tylko zapowiedzią realnego Króla Słońce, wielkiego monarchy czasów ostatecznych.

O autorze: Geminiano