Trevignano Romano, 28 września 2019 r.
Drogie dzieci, dziękuję wam za wysłuchanie mojego wezwania w waszych sercach. Módlcie się, módlcie się, módlcie się o pokój i za to, co was czeka. Módlcie się za Chiny, bo stamtąd przyjdą nowe choroby z nieznanych dotąd bakterii, gotowe, aby wypuścić je w powietrze. Módlcie się za Rosję, bo nadchodzi wojna. Módlcie się za Amerykę, która jest teraz w wielkim upadku. Módlcie się za Kościół, bo nadchodzą bojownicy i atak będzie katastrofalny, nie ufajcie matactwom wilków przebranych za owce, wkrótce wszystko będzie miało wielki punkt zwrotny. Spoglądajcie w niebo, gdzie ujrzycie znaki końca czasu. Będę z tobą do końca modlitwy. Teraz błogosławię wam w imię Ojca, Syna Ducha Świętego, Amen”.
Zaznaczone zdanie brzmi w oryginale włoskim: Pregate per la Cina perché da lì arriveranno le nuove malattie, tutto già pronto per influenzare l’aria da batteri sconosciuti. https://www.lareginadelrosario.com/2019/09/messaggi-settembre-2019.html
Pojawiają się zpytania, dlaczego Maryja mówi o “bakteriach”, skoro pojawił się wirus. Według mnie, wyjaśnienia są dwa:
1. wyrażenie “bakteria” bardziej odpowiada skromnej wiedzy o chorobach zakaźnych, jaką mieli zwłaszcza prości ludzie w ubiegłym roku. Co to jest bakteria – od dziecka każdy wie. O wirusach już mniej (przeciwnie, niż to jest teraz);
2. nie wiemy, co nas jeszcze czeka. W tym i w późniejszych orędziach z Trevignano Romano mowa jest o wielu chorobach, które spadną na ludzkość. Może wirus COVID 19 jest dopiero uwerturą i na bakterie przyjdzie czas.
Przekład z jęz. ang. równoległy z oryginałem włoskim: Pokutujący Łotr.
Jacek Kaczmarski przewidział to przepowiadanie w 1979.
To dopiero geniusz!
Dzień gniewu
Wyją syreny i biją dzwony
Ciemność płonące tną reflektory
Z nocy zerwani w noc zapadamy
Paniczny tupot na schodach nóg
Gasną za nami ogłuchłe domy
W krzyku agonii w ryku motorów
W wielkie macice zmienione bramy
Rodzą tłumy na bruk
Ciemność wypełnia upał wszechmocny
W popiół zamienia zlepione ciała
Szkło pęka kipią blachy pancerne
Powietrze twarde jak mur
Panika rybia usta rozdarła
Schną w osmalonych czerepach oczy
I w drżenie wprawia zdrętwiałą ziemię
Marsz nadchodzących gór
Nim nasza kolej zdążymy jeszcze
Wspomnieć proroctwa i przepowiednie
Znaki na niebie myśli piwniczne
Które niejedną zabrały noc
Choć w życiu nadal słońca i deszcze
Snuliśmy plany dalekosiężne…
I oto nad paleniskiem miast
Równym wznosimy się parasolem
Dymu i pary ciężkiej od swądu
Ugotowanej krwi
Wszyscyśmy teraz godni litości
Wszyscyśmy teraz godni litości
Wszyscyśmy teraz godni litości
Jacek Kaczmarski
1979
Część III