Przeszło dwa lata temu ( 22 lipca 2011 roku) Anders Breivik zamordował 69 osób na wyspie Utoya w Norwegii. Byli to członkowie młodzieżówki rządzącej Partii Pracy. Na wyspie było o ile pamiętam około 700 osób. I te osoby – młode, ale przecież dorosłe- zachowywały się w zupełnie irracjonalny sposób. Chowały głowy pod poduszki w namiotach, nie uciekały, a co najważniejsze nie próbowały się bronić. Jedna z norweskich komentatorek powiedziała, że obecnie młodzież jest wychowywana w „świadomej naiwności”. Nie tylko młodzież. Społeczeństwo norweskie było dumne ze swojej młodzieży, która jak barany w rzeźni pozwoliła się sukcesywnie wykańczać psychopacie.
Młodzi Norwegowie maszerowali potem machając kwiatkami ( były to chyba białe róże) . Odśpiewali przed sądem jakąś piosenkę, której nie lubił Breivik aby „ ją odzyskać”. Sędziowie ściskali ręce Breivika przed każdą rozprawą.
„Nie czujemy do niego nienawiści”- zapewniali co chwila obywatele Norwegii.
Kolejny raz za większe zło uznano ewentualną ocenę osoby niż sam czyn.
Norwegowie zachowywali się jak zdegenerowana rasa- Eolowie w powieści „ Wehikuł czasu” Wellsa traktowana przez żyjących w podziemiach Morloków jako bydło rzeźne. Nie zdolni do empatii, do współdziałania, do gniewu i oburzenia. Stracili instynkt samozachowawczy. Tańczą w powiewnych strojach, ozdobieni kwiatami.
Kilka dni temu obejrzałam wywiad z młodym człowiekiem, któremu koledzy w podziękowaniu za pożyczenie im pieniędzy obcięli palce, pokaleczyli go tasakiem i zakopali.
Młody człowiek wykazał inteligencję i instynkt samozachowawczy. Udawał przed oprawcami martwego, zabezpieczył rany rękawem koszuli i doczołgał się do krajowej 7 gdzie udzielono mu pomocy. Nie czekał jak młodzi Norwegowie, że” coś z tym zrobią odpowiednie służby”. Lekcja wyuczonej bezradności nie była na szczęście wystarczająca.
Natomiast na pytanie niemądrej dziennikarki co czuje do swych oprawców odpowiedział gorliwie, że zupełnie nic i zapewniał, że nie czuje do nich nienawiści. Zabrzmiało to bardzo szlachetnie, jak z GW czy Przyjaciółki. Ta lekcja została dobrze przyswojona.
Gdyby młody człowiek powiedział, że nienawidzi swoich oprawców „ źle by wypadł” w mediach . Bo zgodnie z regułami politycznej poprawności należy panować nad emocjami i nie wolno oceniać ludzi. Dziennikarka powinna jeszcze zapytać dlaczego katowany nie próbował „komunikować się” z oprawcami i dlaczego nie „uszanował ich preferencji życiowych”. Ofiara powinna odwiedzić oprawców więzieniu i na dowód przebaczenia podać im prawą rękę. Tę bez palców.
Ale Pani porusza ciężkie tematy ostatnio dla rozluźnienia atmosfery dam coś o karze i pokucie ale także i przede wszystkim z muzyką która to podobno łagodzi obyczaje: http://www.cda.pl/video/68958a2/Nedznicy-online-2012-Napisy-PL
Co do nie czucia nienawiści do Brevika to jest taka sprawa, że on to robił poniekąd w imieniu Norwegów, bo mają ogromny problem z tym lewactwem które to sprowadza rzesze muzułmanów na których Norwegowie muszą pracować a jednocześnie nie są u siebie we własnym kraju. I wielu po cichu z nim się zgadza. Akurat mój kolega mi ostatnio “sprowadził” Norka na wczasy, i po kilku dniach pojenia piwem i wysłuchiwania tego co mówię (a dużo się kłóciliśmy o Politykę itd z moim kolegą) trochę się ośmielił wyszedł z poprawności politycznej i też z niego mały Brevik wyszedł. Ciężko mi wyrokować ale zdało mi się, że gdyby w domu się tak ośmielał mógłby być nawet wykluczony społecznie. A tam gdzie nie ma autentycznej dyskusji wychodzą radykalizmy.
I tu właśnie ja dalej bym się z Panią kłócił sprawa Brevika to właśnie sprawa miłosierdzia, ja np jestem w Czechach i mają tu ogromny problem Cygański m.in. to zbliżyło mnie do ewangelii, bo widząc to na własne oczy pierwszy raz to bym ich po prostu powystrzelał wszystkich. Gdzie nie ma Boga tam jest Brevik, ale jego działanie było jak najbardziej w interesie społecznym. Nawet wykazał się jakąś refleksją bo nie strzelał do skądinąd niewinnych muzułmanów, bo co oni są winni jak dają to biorą. Tylko do lewackich kreatorów tej całej sytuacji.
Ja nie postuluję, żeby nienawidzić Breivika. Tylko, żeby nie dać się zarżnąć jak baran spętany obowiązkiem miłości. Ojciec Józef Maria Bocheński w swoim słowniku : „Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów” rozchwiewa stereotypy czasów, w których żył. Brakuje współczesnego Bocheńskiego.
Heh jesteśmy tak uczeni, Pamiętam do dziś awanturę z jedną polonistką z podstawówki, gdzie twierdziła, że w cywilizowanym kraju jak rozbije się samolot to nic nie robią tylko czekają na pomoc, a Polacy wiadomo zawsze coś kombinują :)
Jest też problem jak traktujemy dzieci, za jedno zawszę będę dziękował rodzicom (no może nie tylko za jedno), że nie traktowali mnie jak dziecka ale jak “małego człowieka”. Z obrzydzeniem patrzę jak dzisiaj tworzy się wokoło dzieci “pluszowy świat” wszystko się obija watą, wszystko ma być super bezpieczne bo jeszcze dzidzia sobie krzywdę zrobi, a przecież “jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz”.
A taka ostatnia sprawa, to jednak Ci ludzie to byli wszystko marksiści różnego płazu, a znając kilku takich ludzi mam wrażenie, że to są tchórze jakich mało.
Zresztą cała ta np eko-ideologia czy pacyfizm wynika z niesłychanego strachu tych ludzi przeraża sama myśl, że coś im się może stać nie wiem na ile to dotyczy “szarych ludzi”. To chyba problem pseudointelektualistów.
Bo właśnie ludzie tym mają być, godzić się na wszystko bez ostrego sprzeciwu, jak bezwolne bydlo, takimi ludźmi łatwo się zarządza, można z nimi robić wszystko, tych, którzy się sprzeciwiają określa się mianem faszystów, ekstremistów i wszelkimi negatywnymi określeniami. Jesteśmy poddawani nieprzerwanie od dziesięcioleci “inżynierii społecznej”. Pozdrawiam
Szanowna Pani Izo.
Wydaje mi się, że Pani pogląd jest nieco mylny.
Dlaczego?
Otóż miesza Pani dwie różne rzeczy :
a) postępowanie indywidualne jednego chłopaka, który udawał nieżywego (i to niby jest dobre)
b) sądzi Pani, że postępowanie wielu osób na wyspie było złe, ponieważ w dużej grupie mogli przeciwdziałać (bronić się) a nie robili tego.
W czy tkwi problem?
Otóż grupa, by robić cokolwiek wspólnie musi być grupą zorganizowaną.
Więcej powiem – pewne warianty działania w grupie muszą być uprzednio przećwiczone, by każdy uczestnik zdarzenia wiedział doskonale co i w jaki sposób robić powinien.
Zgodzi się Pani ze mną?
Ja sądzę, że w obu przypadkach zachowanie ofiar było identyczne.
W identyczny sposób udawali nieżywych.
Pojedynczy chłopak przestał się bronić, co spowodowało, że został zasypany.
Tak samo postępowali młodzi ludzie na wyspie.
Chowali się w namiotach pod poduszkami (udawali nieżywych).
Nie uciekali?
Kto mógł – pewnie uciekł (nie wiem, jak duża ta wyspa) i się schował.
W końcu sprawca miał dużo czasu i mógł wystrzelać wszystkich 700, prawda?
Czasu więc, jak wspomniałem było wystarczająco, pomimo tego zabił tylko co dziesiątego. Moim zdaniem mało. Amunicja pewnie jeszcze była.
A może powie Pani, że był leniwy i opieszały?
Sądzę, że ludzie w panice robili, co mogli.
Pamięta Pani, że był w mundurze?
Mógł polecić kierownictwu zgrupowania zarządzenie zbiórki pod jakimś pozorem (ja bym tak zrobił, szefostwo pewnie dałoby się nabrać i zarządziło apel).
I co? Stoi sobie 700 ludzi w 7 kolumnach po 100 osób. Zaczynam strzelać.
Ilu przeżyje?
Sprawca zrobił dość amatorskie polowanie z marnym w sumie efektem.
Nie próbowali się bronić?
No tak… Ma Pani jakieś informacje o sposobach obrony gołymi rękami przed bronią automatyczną?
Powie Pani, że przecież w magazynku miał trzydzieści sztuk, tak?
Jakby się setka rzuciła (na Policjanta w mundurze) to zginęłoby tylko 30, prawda? Podczas wymiany magazynka można go było obezwładnić, tak?
Teoretycznie tak:)
Jednak grupę musiałyby łączyć niesłychanie mocne więzi emocjonalne by tak się stało.
To nie była grupa. Część ludzi pewnie się znała, w znacznej jednak części pewnie nie.
Przyjechali na spotkanie, by po pewnym czasie wrócić do domów. Oddalonych od siebie.
To był zbiór wielu jednostek, wielu indywidualności.
Stąd zachowanie identyczne jak u pojedynczej osoby.
PS Z tezą o sposobie “wychowania” zgadzam się w pełni.
Społeczeństwa są ogłupiane na wszelkie możliwe sposoby. I demoralizowane.
To jednak aż tak dużego wpływu na tą konkretną sytuację wg mnie nie miało.
Pozdrawiam
Szanowny Panie,
bardzo nie podoba mi się takie podejście. Pewnie fajnie jest powiedzieć, że “jesteśmy poddawani”, ale to tak. Sami się temu poddajemy. Wygodne życie bez odpowiedzialności, ignorancja. Władza każda zawsze i wszędzie będzie działać jakieś tam rodzaje inżynierii tak było 1000, 500, 50 lat temu i dziś. A to, że głupim ludziom (nam) nie chce się myśleć i dbać o swoje interesy to mamy.
Prosty przykład: czy gdyby ktokolwiek z rodziców się zainteresował co ich dzieci robią w szkole czy możliwe byłoby, żeby dewianci mieli tam lekcje z dziećmi? Zawsze dookoła byli psychopaci i dewianci ale ludzie starali się minimum dzisiaj mają wszystko w nosie.
To jest ubóstwienie wygody i konformizmu po co mam się sam bronić? Niech inni zrobią to za mnie. Gdybyśmy się troszczyli o to co wokoło nas żadna inżynieria społeczna by nie przeszła.
Nawet jak pisałem o tym obijaniu wszystkiego watą by dzidzia nie zrobiła sobie kuku, to wynika z konformizmu. Bo po co się stresować? Lepiej pozamykać się “bezpiecznych” kokonach. A, że z dziecka wyrośnie warzywo kto o tym myśli?
Nie zgadzam się z Panem. Otóż 1000, czy 500 lat temu nie było takich narzędzi propagandy i niewolenia jak obecnie, człowiek był silny siłą wiary i więzi międzyludzkich, które dzisiaj zastąpiły “więzi wirtualne” i telewizor. Proszę zauważyć, jak my, Polacy, byliśmy temu poddani, wpierw czystki etniczne, wymordowanie elit, później wychowanie telewizyjne, to jest cały wachlarz narzędzi działających niemal perfekcyjnie. Ludzie nie są głupi, tak nie można przedstawiać tych rzeczy, ludzie są tutaj ofiarami, są zmanipulowani, wszyscy jesteśmy tacy, jak odbieramy świat, to że Pan, czy ja ma o kimś, o czymś, takie a nie inne zdanie, jest skutkiem naszych wiadomości, ten kto je rozpowszechnia jest odpowiedzialnym za nasze postrzeganie i nasze reakcje, to w małej skali rzecz jasna, w tej większej jest to znacznie bardziej zróżnicowane, wchodzi jakoby w nas. Wszyscy ludzie są na to podatni, nie można powiedzieć “ja nie jestem”, jestem inny, “jedyny świadomy”, inni są głupi, ja jestem mądry, bo to właśnie jest dowodem na własne wyobcowanie i też jest skutkiem pewnego zmanipulowania.
Problemem szerszym jest to, na ile obecnie mamy wpływ na otaczającą nas rzeczywistość, w podanym przez Pana przykładzie dzieci jest tak, że obecnie jeśli się Pan z “obowiązującym” nurtem nie zgodzi, stawi się Pan w opozycji do niego, zabierze Pan dzieci ze szkoły? Nauczy je Pan inaczej? Po prostu zabiorą Panu dzieci, mało mieliśmy już takich przypadków? Tutaj dewianta nazywa się “postępowym i nowoczesnym”, dewiantami są ludzie normalni, ale co mogą zrobić? Niedawno zebrano kilkaset tysięcy podpisów w sprawie wieku szkolnego, sam zbierałem te podpisy i co? I nic, wywalono je do kosza.
Notka wydaje się kontynuacją tematu dotyczącego oceniania ludzi. Jest jednak dla mnie trudna w odbiorze jak lekko przesolony słodko-kwaśny sos pikantny, bo zostało zmieszanych ze sobą wiele różnych kwestii: nasza ocena Breivika i tego co zrobił, bierna postawa ofiar, norweskie komentarze w mediach, podejście sędziów, nienawiść ofiary do sprawcy, podejście obserwatora do sprawcy, panowanie nad emocjami, polityczna poprawność i pedagogika miłości.
Choćby w ogólnym zarysie, tytułowa “pedagogika miłości” brzmi bardzo pozytywnie, a treść notki wybrzmiewa negatywnie. Czy to znaczy, że nie mamy uczyć i wychowywać do miłości? Chyba nie to chce Pani przekazać. Jeszcze w kilku miejscach mam wątpliwości. Pozdrawiam
Jeden chłopak wobec kilku oprawców zachował się prawidłowo. 700 osób wobec jednego oprawcy nie zachowało się prawidłowo. Zachowali się jak kilkuletnie dzieci, które mając możliwość ucieczki przed pożarem włażą do łóżka i przykrywają głowę kołdrą. Albo jak panie które na szosie zamykają oczy gdy grozi im kolizja, zamiast próbować zapanować nad samochodem. ( jechałam z taką panią pierwszy i ostatni raz) Na wyspie Utoya było gdzie uciec. Ale sparaliżowani strachem ludzie zachowywali się jak przysłowiowe strusie. Nie byli ustawieni w szeregi jak więźniowie w Oświęcimiu. Oprawca łaził sobie po wyspie i wybierał ofiary. Znając swoich rodaków nie obawiał się nawet, że dostanie w głowę rzuconym z krzaków kamieniem. Proszę pomyśleć, że w czasie powstania młodzi ludzie rozbrajali Niemców w pojedynkę, albo we dwóch. Nie byli szkoleni jako komandosi. Poza odwagą i determinacją nie różnili się niczym od ofiar Breivika.
700 osób wobec strzałów z kilku stron. Dlaczego powtarza Pani kłamstwa?
Strzelców było co najmniej dwóch, a prawdopodobnie 3-4. Ludzie byli zdezorientowania i liczyli – mieli do tego prawo – że niebawem pojawią się służby z pomocą.
Przecież dzwonili, że jest strzelanina, niebawem powinien pojawić się helikopter.
Nie pojawił się, bo to była akcja “kontrolowana”.
Nie mam informacji na ten temat innych niż oficjalne. Co to znaczy prawdopodobnie? To są Pana wymysły czy innych teoretyków spiskowych? Dopóki ta sprawa, jak wiele innych, nie zostanie wyjaśniona, nie ma sensu brać się za łby w obronie różnych hipotez. Na przykład w sprawie smoleńskiej zwolennicy ” maskirowki” zjedliby żywcem zwolenników wybuchów. Wszyscy ze wszystkimi są skłóceni, a rezultatów brak. Tak nie zachowuje się przyrodnik. Przede wszystkim nie mówi wiadomo, tam gdzie nic nie wiadomo. I nie używa wytrychów aby maskować swoją bezradność intelektualną. Co to znaczy akcja kontrolowana? jakie są na to dowody?
A nawet gdyby była to prawda. Młodzi ludzie dzwonili bez opamiętania do rodziców i znajomych. Potem ci oddzwaniali demaskując ich kryjówki. Inteligencja polega na ocenia nowej sytuacji. Jeżeli helikopter odleciał ( bo tak było) powinni wywnioskować, że są zdani na siebie. Zawiniło ich wychowanie. Przeświadczenie, że od wszystkiego są służby. I że nie wolno na własną rękę nic robić. Przy wypadku na szosie ludzie też nie interweniują bo od tego są służby. A gdy ktoś się topi zamiast podać mu gałąź biegają jak kury i telefonują.
Szanowny Panie,
ja akurat jestem z tych co uważają, ze wszystko już było.
Np sama sprawa Brevika i tej notki przypomina mi wersety z ks Ezechiela:
A co do manipulacji proszę pomyśleć o Faryzeuszach i Żydach po dziś dzień.
My w kraju mamy specyficzną sytuację i tu się z Panem zgodzę, ze Polacy zostali przepuszczeni przez maszynkę do mięsa. Ale prawdziwy upadek Narodu moim zdaniem nastąpił po 89′ kiedy stwierdziliśmy, że wszystko jest wygrane i można spocząć na laurach. Przed tym całym przełomem elity byly całkowicie stłamszone (właśnie czytam dzienniki Tyrmanda z 1954). A jakoś ludzie nie dawali się ogłupić. Dopiero teraz wygraliśmy to można już tylko żreć i pić. To akurat bardzo charakterystyczne u nas.
Co do głupoty, może lepszym określeniem byłaby ignorancja, nie chce nam się już poprostu “pokorne ciele dwie matki ssie” dla pelnego brzucha sprzedaliśmy godność.
A to, że mam inne zdanie wynika z czego innego, nigdy w życiu nie godziłem się na proste rozwiązania. I wyciągałem wnioski, a innym się poprostu nie chce. Po co czytać filozofie? Brzucha tym nie napełnie.
Co do dzieci, to już bzdury z przeproszeniem Pan opowiada, bo wystarczyło by poruszyć taką sprawę na wywiadówce jeden rodzic by wstał i głośno powiedział i młyn by był taki, że koniec. A do tego odbierania dzieci to prawda, że system sprzyja temu w pewnym stopniu, ale to nie jest tak, że nie można robić nauki domowej, bo można tylko się nie chce a ludzie się boją.
Powtarzanie kłamstw to jeden ze sposobów naszych wrogów na utrwalanie fałszywej świadomości w społeczeństwie. Później wykorzystuje się te kłamstwa, aby w bezczelny sposób budować ideologie a na bazie tego systemy kontroli społecznej. Ale w tak ważnych sprawach nie wolno milczeć, gdy ktoś kłamstwa powtarza. Podobnie jak w wypadku Smoleńska czy zamachów 11 września.
Zwróciłem Pani kiedyś uwagę na wątpliwości dotyczące tej norweskiej sprawy. Jestem teraz bezwzględny, bo mimo dłuższej dyskusji, jaka się wówczas między nami nawiązała, zignorowała to Pani, jakby nie miała szacunku dla mnie albo gorzej – DLA PRAWDY.
“Pryrodnicy”, czyli poszukiwacze prawdy nie wybierają sobie tylko tych źródeł, które im pasują do przyjętej tezy i mają bezbłędną pamięć, jeśli chodzi o NAJISTOTNIEJSZE kwestie w dochodzeniu. Zapomnieć o nich może tylko ktoś, kto ma zupełnie w nosie, jak było naprawdę. Poza tym przyrodnik ma umysł sprawny do łączenia faktów w jedną całość przez podawanie hipotez i ich weryfikację logiczną.
Poniższy artykuł powołuje się na norweską gazetę, według której LICZNI ŚWIADKOWIE mówili o PRZYNAJMNIEJ dwóch kierunkach, z których dochodziły strzały, oraz o osobie z karabinem w ciemnych włosach i bez uniformu – która na pewno nie została pomylona z Breivikiem.
http://en.rian.ru/world/20110723/165350450.html
Jeśli w toku dochodzenia takie informacje umykają sądowi, to znaczy, że sąd jest kontrolowany, co wskazuje, że cała akcja była kontrolowana. Wskazują na to także inne szczegóły – jak to się stało, że pomoc nie przybyła przez GODZINĘ I 15 MINUT??? Były też inne kwestie, które pozwalają mi sądzić, że akcję przygotowali syjoniści. A jeśli chodzi o oficjalne wyjaśnienie sprawy, to już “zostało dokonane”.
Używanie przez Panią słów wytrychów typu “teoria spisku” BARDZO ŹLE O PANI ŚWIADCZY. Takie metody ośmieszania czy obniżania znaczenia wypowiedzi rozmówców stosowano na przykład na procesach w PRL. Na tym portalu jednak nikt się na to nie nabierze, wiec proszę ważyć słowa.
Inne źródło powołujące się na gazetę VG i BBC, gdzie mowa o tym, że wielu świadków było PRZEKONANYCH, że było co najmniej dwóch strzelców.
http://www.novinite.com/view_news.php?id=130515
Ponieważ ludzie ci nie mieli żadnych powodów, aby kłamać, a źródło jest wiarygodne, takich informacji się nie ignoruje.
I jeszcze relacja świadka mówiącego o TRZECH strzelcach. Uciekał z jednego kierunku, gdy strzelano do niego z tyłu. Skoczył na dół z klifu, a na dole strzelał Breivik.
Poniższe źródło cytuje informacje z norweskiej gazety (tego sam nie sprawdzę), że liczni świadkowie widzieli strzelca rozmawiającego przez “zestaw słuchawkowy”.
http://signofthetimes.yuku.com/topic/1371#.Ui2cmNi4W40
//Multiple eyewitnesses said the gunman was talking into a headset:
http://www.bt.no/nyheter/…rept-p-Utya-2541721.html
“bt.no get last night announced that the perpetrator was talking in the headset during the massacre. This will be a number of eyewitnesses have observed.”//
Zresztą na tej stronie http://signofthetimes.yuku.com/topic/1371#.Ui2cmNi4W40 jest wiele innych cennych informacji poddających wersję oficjalną pod znaczne wątpliwości. To już powinno wystarczyć, żeby nie przyjmować bezkrytycznie wersji oficjalnej, bo w ten sposób ryzykujemy powtarzanie kłamstw. Pani Brodacka-Falzmann – mimo iż wcześniej ją o tym informowałem – nie podjęła Pani wysiłku sprawdzenia, czy wersja oficjalna jest wiarygodna. Pamiętajmy, że według oficjalnych źródeł Breivik nie tylko zamordował 69 osób na wyspie, ale odpowiada także za zamach bombowy.
Utwierdzanie w świadomości społecznej takiego przeświadczenia jest podobne do powtarzania w Polsce informacji o “BOMBERZE” Brunonie K, jakoby pracował sam, a “nasi” jakoby zamach udaremnili.
Czy nadal będzie mnie Pani nazywać “teoretykiem spisku”?
Tu OFICJALNE informacje (BBC) mówią o tym, że sam Breivik stwierdził, że “dwie dodatkowe komórki” z nim współpracowały.
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-14280210
Sam Breivik mówił, że ktoś z nim współpracował i ja na to Pani również kiedyś zwróciłem uwagę.
Proszę Pana ile mam Panu podać “dowodów” na zbudowanie piramid przez kosmitów?
Pani Iza napisała, że “Breivik zamordował 69 osób”. Ty rzucasz się, że to kłamstwa. To ile zamordował on, a ile ktoś inny, i jak to zmienia sens tej notki?
Jeszcze jedno. Każdy facet uświadomiwszy sobie , że 700 osób – w tym jego- sterroryzował jeden psychopata ( a nawet dwóch psychopatów) opowiadałby, że był ich cały pułk. Przeczytałam te wszystkie linki. To typowy szum informacyjny. Ja też na przykład wierzę w pewną wersję wydarzeń 9/11 ale nie mając pełnego rozeznania nie wypowiadam się na ten temat. A sam Breivik – bufon i narcyz, zakochany w swoim wizerunku, jest ostatnim dla mnie wiarygodnym źródłem. O Brunonie nic nie wiem i dlatego też się nie wypowiadam. Wymaga tego rzetelność. W co ja wierzę czy nie wierzę nie ma żadnego znaczenia.
O ile wiem, nadal nie wiadomo za bardzo, jak zbudowano piramidy. Przed nawróceniem byłbym bardziej skłonny przypuszczać, że brały w tym udział moce ponadludzkie. W tej kwestii brakuje mi danych, więc się nie wypowiadam.
Po pierwsze faktycznie, moje sformułowanie było za mocne – nieuczciwe. Powiedziałem, że powtarza kłamstwa. Wypadałoby powiedzieć, że “ryzykuje powtarzanie kłamstw”. Sytuacja jest analogiczna jak z Elig i arabskim terrorystami, bo wcześniej zwróciłem uwagę pani Izie. Samej powyższej notki nie skomentowałem, choć czułem niesmak. Jednak pani Iza napisała w komentarzu:
// 700 osób wobec jednego oprawcy nie zachowało się prawidłowo. Zachowali się jak kilkuletnie dzieci, które mając możliwość ucieczki przed pożarem włażą do łóżka i przykrywają głowę kołdrą. //
Rozmawialiśmy o tym pod tym artykułem: http://www.ekspedyt.org/izabela-brodacka-falzmann/2013/05/10/12626_stopa-w-drzwiach.html.
Myślę, że choć zgadzam się, że dzieci należy wychowywać do mądrej odwagi (NIE DO ODWAGI W OKAZYWANIU AGRESJI), to jednak w kwestii zachowania nastolatków na wyspie, nie miała tak do końca racji. Myślę, że w tamtej potyczce na argumenty jednak zwyciężyłem.
Istotnym elementem tamtej argumentacji było między innymi, że ludzie byli zdezorientowani, bo strzały dochodziły z kilku stron. Jednak pani Iza powtarza dziś te same historie bez zmiany swojego stanowiska i bez wzięcia poprawki na moje uwagi, co wywołuje mą gorycz.
Jestem dość przywiązany do prawdy i każdy, kto prawdy dostatecznie nie szanuje, podpada mi. Tutaj myślę, że coś takiego właśnie dostrzegam.
Nie zawsze można przeprowadzić ścisły dowód logiczny. Nie wiem, czy zdaje sobie Pani sprawę, ale zasady mechaniki kwantowej wprowadzone zostały heurystycznie. A jednak są powszechnie stosowane, bo praktycznie wszystko tłumaczą (oprócz grawitacji). Istnieją punkty w argumentacji, dla których trudno znaleźć inne wyjaśnienie poza przyjęciem pewnej konkretnej hipotezy, a po jej przyjęciu wszystko zaczyna się układać w jedną całość.
Proszę mi wyjaśnić, jeśli sprawa nie była zaplanowana, albo kontrolowana przez służby, agenturę, dlaczego przez GODZINĘ I 15 MINUT, mimo telefonów dziesiątek lub setek ludzi, nie przybyła na miejsce pomoc? Było tam miejsce, by wylądować helikopterem. Wyspa znajdowała się 500 metrów od lądu. 40 km od Oslo. 20 km od najbliższego miasta. Helikopter z Oslo powinien się zjawić w 15-20 minut. Samochód policyjny na sygnale przejechałby 20 km w najwyżej w 10 minut.
Pomoc powinna się była zjawić w ciągu kilkunastu minut, do maksymalnie pół godziny przy niesprzyjających okolicznościach. Po 20 minutach powinna być tam cała chmara helikopterów policyjnych.
Jakie ma Pani wyjaśnienie dla faktu, że tak się nie stało?
To jak będzie z tą prawdą. Ile osób zabił Breivik?
Ryzykujesz powtarzanie oszczerstw. Skoro zamiast kłamstwa widzisz już tylko jego ryzyko to może wypadałoby przeprosić pomówioną osobę?
Z poprzedniej sytuacji nie wyciągnąłeś wniosków dla siebie i powtarzasz dokładnie te same błędy.
Przeceniasz moc sprawczą swoich argumentów i swojego rozgoryczenia. Tak samo nie wziąłeś poprawki na jej uwagi pod tamtą notką.
Podobno helikopter przyleciał i odleciał. Może policjanci też byli wychowywani w polityce miłości i widząc masakrę stchórzyli. A może było tak jak Pan uważa.
Nie mieszajmy do tego fizyki. W modelu kroplowym jądra nikt nie twierdzi, ze jądro jest kroplą tylko, że w pewnych okolicznościach zachowuje się tak jakby było kroplą. W modelu Bohra nikt nie twierdzi, że elektron to naładowana kulka krążąca po kołowej orbicie lecz,że promieniowanie atomu wodoru można wytłumaczyć ( w przybliżeniu) przyjmując, że elektron itd. Potem okazuje się, że orbity Bohra odpowiadają maksimum prawdopodobieństwa znalezienia się elektronu (równanie Schrödingera). Gdyby Pan napisał, że wypadki na wyspie Utoya potoczyły się tak jakby to było celowe działanie służb, potraktowałabym to jako ciekawą roboczą hipotezę.Chętnie dowiem się również jak Pan tłumaczy sens tej masakry dla tych hipotetycznych służb. Ale jak faktycznie było jak dotąd nie wiemy.
No dobrze.
Pani Izo, Przepraszam za to, że ryzykowałem pomówienie, mówiąc, że powtarza Pani kłamstwa. W rzeczywistości jedynie ryzykowała Pani powtarzanie kłamstw. Najwyraźniej bez świadomości, że podejmuje Pani to ryzyko.
Sens tej masakry dla służebnych syjonizmowi i masonerii organów był według mnie (między innymi) następujący:
– pokazanie lewackiej części władz, że nie będą tolerowane protesty przeciwko postępowaniu Izraela (np. w Palestynie, bo na wyspie Utoya m.in. przeciwko temu były protesty),
– pokazanie władzy w Norwegii, kto faktycznie rządzi (kontroluje policję, sądy, prokuraturę),
– wytworzenie w świadomości społecznej NA CAŁYM ŚWIECIE archetypu “chrześcijanina, nacjonalisty, ekstremisty” jako zagrożenia dla pokoju,
– zantagonizowanie “prawicy” i “lewicy”,
– zwiększenie antagonizmów pomiędzy Europą i Islamem w ramach inżynierii społecznej przygotowującej świat pod większy konflikt, który najprawdopodobniej zacznie się na BW,
a na koniec wersja “oficjalna”:
– pokazanie władzy w Norwegii, że decyzja o wycofani się z bombardowania Libii nie jest mile widziana.
//Nie mieszajmy do tego fizyki.//
To Pani zaczęła od “przyrodnika”. Kontynuowałem po prostu analogię.
//Podobno helikopter przyleciał i odleciał. Może policjanci też byli wychowywani w polityce miłości i widząc masakrę stchórzyli. A może było tak jak Pan uważa.//
//Ale jak faktycznie było jak dotąd nie wiemy.//
Szuka się hipotez tłumaczących najwięcej faktów. Kto mógł na tym skorzystać? Było już paru “samotnych szaleńców” zmieniających bieg historii. Warto wyciągać z tego wnioski. Jeśli wersja oficjalna nie trzyma się kupy, szukam głębiej, bo wiem, że nie można dziś do końca wierzyć w ani jedno słowo w telewizji. Ludzie, którzy mają pieniądze, by robić telewizję, mają je nieprzypadkowo.
Zwracasz uwagę na ważną rzecz:
Powoływanie się na media mętnego nurtu uwiarygodnia je.
Co masz na mysli konkretniej?
Faktycznie każdy z tych motywów jest prawdopodobny. Jak Pan wytłumaczy jednak zorganizowanie tak skomplikowanej akcji bez przecieku? Podobna sprawa jest z katastrofą smoleńską. Zgadzam się, że na tej katastrofie mogły skorzystać różne siły, osoby i państwa.Ale jak jest możliwy podobny spisek też bez przecieków?(To co do nas dociera to świadome, celowe prowokacje.) Proszę pomyśleć o historii II Wojny Światowej. Bardzo trudno było coś ukryć przed wywiadami. Akcje ściśle tajne, jak na przykład ukrycie bursztynowej komnaty były organizowane w niewielkim gronie i bezpośrednich wykonawców likwidowano.
//Jak Pan wytłumaczy jednak zorganizowanie tak skomplikowanej akcji bez przecieku? //
Bardzo silna i wpływowa sieć powiązań. Kara śmierci dla każdego, kto zdradzi. Bursztynowa komnata to pikuś w porównaniu do knowań ponadnarodowej “elity” w kwestii kontroli nad całymi narodami. Tam chodziło tylko o pieniądze. Tutaj chodzi o ideologię, a wręcz jakąś chorą religię.
Przecieki są i będą. Chodzi o to, że niewygodne informacje przechodzą przez układ filtrów. Pierwszy – najważniejszy – filtr, to świadomość społeczna. Jeśli większości coś się wydaje “nieprawdopodobną teorią spisku”, to filtr ma 95% skuteczności. Następny etap to działania agentury wpływu, która – czasem bezmyślnie, zadaniowo – ośmiesza i odwraca uwagę. W końcu jest cenzura w mediach. Odpowiednie osoby na odpowiednich stanowiskach pilnują, żeby najważniejsze informacje nie dochodziły do maluczkich.
Przykład – moja notka o planowaniu upozorowanego ataku chemicznego w Syrii. Przeciek był, bo przeciwna agentura zhackowała dane: http://space.neon24.pl/post/98512,czy-usa-planowaly-atak-chemiczny-false-flag-juz-w-grudniu-2012
Ale sprawę szybko wyciszono, odwrócono uwagę. “Mama Madzi odcinek 17”, “Finał tańca z dupami” itp. Dziś już prawie nikt nie pamięta. Ja jednak mam dobrą pamięć do tych rzeczy, bo miłuję prawdę.
Insane też o tym pisał – o kontroli mediów przez Żydów: http://space.neon24.pl/post/97679,o-rostowskim-reutersie-itd-insane-od-kolbe
Wtedy chodziło o prasę. Dziś jest radio, telewizja, internet (częściowo kontrolowany, np Facebook blokował konta ludziom, którzy pół roku temu pisali o firmie Britam, o czym przypominam w tej notce o Syrii i pozorowanym ataku chemicznym).
W każdym razie, jak powiedział Mark Twain: “prawda jest dziwniejsza od fikcji, bo fikcja musi sprawiać wrażenie wiarygodnej, a prawda – nie.”
Na koniec pytanie do Pani – jak to się stało, że nie było przecieku w sprawie Pearl Harbor przez tak długi czas? Mógłbym tak przywołać wiele spraw i zadać wiele pytań. Jak to było z Kennedym? Kto go zamordował? A atak armi izraelskiej na USS Liberty? (http://en.wikipedia.org/wiki/USS_Liberty_incident) Kto o nim słyszał? Prawie nikt. Nie potrzeba super szczelnej kontroli. Nie da się uniknąć przecieków. Wystarczy, że ludzie są poczciwi, naiwni i nie mają zmysłu prawdy wykształconego przez używanie rozumu. A do tego wykorzysta się inne ich przywary, jak strach przed ośmieszeniem, lub ich grzechy. Na przykład brak umiejętności wybaczenia i życia w miłości.
To, co się wydaje mało prawdopodobne, to tylko kwestia naszej wiary lub niewiary. A liczą się fakty i logiczne rozumowania.
Może jeszcze jedną rzecz mi Pani powie – skąd wzięła się na dolarze USA miniaturowa sowa?
Nawet Kolonko o tym pisze… Aż mi wstyd go cytować, bo mu ani troszkę nie ufam, sam jest pewnie syjonistą i/lub masonem: http://forumemjot.wordpress.com/2013/04/30/czy-masoni-rzadza-ameryka-z-waszyngtonu-mariusz-max-kolonko-uchyla-rabka-masonskich-tajemnic/
Śmieszne? Tylko wtedy, jeśli ktoś się nie zastanowi dłużej. A faktycznie niezbyt śmieszne.
No więc jak? Jak to się stało, że ta sprawa i wiele innych nie wyciekło? Diabeł jest ostatnimi czasy niebywale zuchwały…
Może to nadinterpretacja, ale takie refleksje mnie naszły pod wpływem Twojej zdecydowanej postawy:
są setki jeśli nie tysiące poszlak i dowodów wskazujących na dyspozycyjność “dużych” mediów wobec NWO.
Dlatego można im ufać co najwyżej w kwestiach drobnych, lokalnych spraw lub prognozy pogody.
Powtarzanie opisów zdarzeń za mętnym nurtem jest niebezpieczne, bo stwarza iluzję, że tak rzeczywiście było, że te media “tak w ogóle, to podają prawdę, tylko czasem coś przekręcą”.
Nie, te media służą ciemnym sprawom i powtarzając ich kłamstwa, świadomie lub nie – też im służymy.
Wiem dobrze, że Pan jest porywczy ale nie chodzi Panu o zabawę w ” moje na wierzchu” lecz o prawdę. Dlatego nie mam do Pana najmniejszych pretensji i napiszę całkowicie szczerze. Gdybym poważnie traktowała te wszystkie “13” o których pisze Kolonko, a czytałam to już wiele razy,to czeka mnie tylko lektura ” Wróżki” i kapcie przed telewizorem. Jeździłam na przykład w stajni numer 13 na wyścigach. A za trzy dni jest 13 piątek. I co z tego? Czy mam zagrać w TOTO? Wydaje mi się poza tym, że KK zakazuje zabawy w numerologię, ale tu mogę się mylić.
Co do sowy? Pamiętam jak w stanie wojennym przemycało się wronę w oficjalnych wydawnictwach. Moja znajoma, ilustratorka, przemyciła w jakimś Misiu czy Świerszczyku numerację stron wronami i była tak dumna jakby podpaliła Reichstag. Wydawało mi się to idiotyczne. Proszę odpowiedzieć- po co masoni, jeżeli są potęgą a nie zidiociałymi staruszkami, mieliby przemycać jakąś sowę na banknocie? Czy wierzymy, że toto ” działa”. To chyba grzech albo głupota która też jest grzechem. A jeżeli nie to po co? Czy mamy jeszcze dodatkowo wierzyć w magię liczb, nakłuwanie szpilkami i voodoo? Ja nie kpię lecz pytam poważnie.
Co do 9/11. Odrobiłam lekcję. Obejrzałam dokładnie filmy. Faktycznie budynki ” składają się” tak jakby były wysadzane. Widziałam wysadzanie kominów. Dokładnie tak to wygląda. Właściwym słowem jest ” jakby”. Oczywiście, że chciałabym się dowiedzieć jak było faktycznie. I ma Pan rację, że choćby sprawa Kennedy’ego dowodzi, że pomimo przecieków nic nie wiemy na pewno.
Jeszcze uwaga co do Kolonko. Opera Mozarta nazywa się w Polsce ” Zaczarowany Flet”. Kolonko zawsze udawał,imitując akcent byłego Polaka, że zapomniał skąd pochodzi. Bardzo tego nie lubię. Pewna moja kuzynka mieszkająca w Stanach “bredowała” zamiast pokrywać suki i popełniała jeszcze wiele innych błędów, które miały dowodzić jak daleko jej do Polski. A swoją drogą Kolonko już się chyba poddał, jeżeli wypisuje takie rzeczy. Następny etap jego kariery- ” telezakupy Mango”.
Cóż, najmniej to chyba właśnie ufam w kwestii prognozy pogody ;)
Nie zgadzam się, że wcale nie powinniśmy powoływać się na “duże media”. To jak z diabłem. Gdyby nie Prawda, to wcale nie mógłby istnieć “ojciec kłamstwa”. Podobnie z tymi “merdiami”. Jeśli najpierw coś mówią, a później to ukrywają, zaprzeczają temu, to prawdopodobniej pierwsze było bliższe prawdy.
Ja staram się wybierać z różnych mediów informacje i łączyć je w logiczną całość. To chyba dobrze? Przecież Dziennik TV też oglądało się kiedyś po to, by między słowami czytać. “O czym to dziś będą kłamać?” Nawet nie mam telewizora, nota bene.
Ech. A co się stało z meritum? Dlaczego Kolonko wyszedł na wierzch, skoro sam mówię, że jest pewnie syjonista/mason? Zapomnijmy, proszę, o nim…
Jeśli chce Pani wiedzieć naprawdę, jak było z 911, najwięcej rzetelnych informacji znajdzie Pani zapewne tutaj: http://www.ae911truth.org/
To strona architektów i inżynierów.
//Proszę odpowiedzieć- po co masoni, jeżeli są potęgą a nie zidiociałymi staruszkami, mieliby przemycać jakąś sowę na banknocie? Czy wierzymy, że toto ” działa”. //
Można nie wierzyć, że działa, zwłaszcza, jeśli się wiedzie życie Sakramentów. Chrystus chroni przed czarami. Obawiać się 13-tek, czarnych kotów może tylko głupiec. Gorzej z klątwami i czarami, bo działają. Ale nie na tych, którzy przyjmują Chrystusa. Inni mają za słabe podstawy, by obronić się przed nadprzyrodzonym i nieświadomie – w mniejszym lub większym – im ulegają. Natura, przyroda i prawa fizyki to tylko powierzchnia. Duch jest u podstaw. Dobry lub zły.
Jeśli chodzi o sowę… Sęk w tym, że tak – to są idioci. Bo tylko idiota kieruje się w życiu fałszem zamiast prawdy i nienawiścią i pogardą zamiast miłości. Banknot dolarowy to nie jest, proszę Pani świerszczyk, tylko papierek wydrukowany w USA w MILIARDACH kopii. Matryca prasy miała takich obrazków pewnie setki. I ktoś to zatwierdził. Jakiś idiota/idioci. Ale ci sami idioci mają w ręku wojsko, polityków, banki i media. I jeszcze wierzą, że są wybrańcami bogów albo raczej – że sami są bogami, więc są najmądrzejsi i wszystko im wolno.
Chyba Pani rozumie, że trudno o groźniejszą i gorszą dla “podwładnych” mieszankę… Czego efekty widzimy wszędzie i na co dzień i od święta.
(Zresztą kiedyś sama Pani do tego nawiązywała na wiele różnych sposobów. – vide np. “Absolutyzm oświecony”. Teraz wypada sobie tylko uświadomić, że ci “jaśnie oświeceni” to syjoniści i masoneria.)
Uważam, że masz rację.
Przez powoływanie się na mętny nurt mam na myśli bezkrytyczne powtarzanie miedialnej wersji zdarzeń.
Zgadzam się z Panem. Oświeceni idioci. To straszne.
Bądźmy uczciwi. To znaczy uściślę coś dla porządku.
Termin “idiota” w psychiatrii oznacza (ł?) osobę kierującą się tylko podstawowymi impulsami, popędami (swoim “id”), czyli nieobdarzone w zasadzie intelektem zdolnym do ogarnięcia jakiejkolwiek abstrakcji.
Tym czasem nasi “panowie” mają na tyle sprawne rozumy, że potrafią celowo i skutecznie szkodzić, planując, knując. Mogą być nawet piekielnie inteligentni, ale w gruncie rzeczy to głupcy. Źli głupcy.
Hitler był głupcem. Stalin też. Oczywiście nie brakowało im umiejętności knucia, dostępnej każdej babie z magla. Tyle, że baba ogranicza się na ogół do obmowy a oni posługiwali się zbrodnią, aby zaspokoić swoje ego. Tajemnicą jest dla mnie tak zwana osobowość charyzmatyczna. Hitler był taki jak wyglądał. W chwili ekscytacji łapał się w kroku. Dlaczego doprowadzał do ekstazy tłumy nie zgadnę? Widziałam jego wystąpienia tylko na filmie. Dlaczego ludzie uwielbiali Wałęsę też nie rozumiem. Nikodem Dyzma w stanie czystym. Jasne, że jeżeli ktoś jest tak ładnym chłopcem jak Winnicki będą go kochać starsze panie i przypisywać mu nie wiem jakie zalety. Na to patrzę pobłażliwie. Ale Hitler? Nie rozumiem tych scen filmowanych przez wierną Leni.
Wszystko staje się nieco jaśniejsze przy przyjęciu pewnych określonych hipotez “roboczych”.
Już wtedy działała inżynieria społeczna. Te masy zgromadzone w jednym świetnie przygotowanym do tego miejscu. Monumentalna sceneria pobudzająca pychę “wielkich Niemiec”. Forma igrzysk, parady armii. No i mentalność niemiecka, bez której to wszystko byłoby niemożliwe. Ludzie głupi, choć inteligentni, zdawali sobie z tego wszystkiego sprawę i planowali zawczasu.
Tłumem można sterować przy pomocy emocji, co (nie pierwszy zapewne) celnie opisał Le Bon. Jednostki bystrzejsze w tym tłumie zawarte nie mają wystarczającej mocy sprawczej. Pokazali już to Żydzi podczas procesu Pana Jezusa. Wystarczyło, że kilku faryzeuszy krzyknęło “uwolnij Barabasza!”. Zresztą Żydzi byli i są w tej kwestii dość sprawni.
Ile to razy czytamy w Ewangelii “Żydzi podburzyli tłumy”?
Ciekawy temat – tłum.
Można prosić o wartościową literaturę w tym zakresie?
Na początek – może w necie?
Interesuje mnie ten temat choć osobiście tłumu nie lubię i staram się go unikać. Jakaś pewnie fobia? Nie wiem…
PS Przy okazji tłumu – jakie jest prawdopodobieństwo, że zgromadzony tłum zacznie spontanicznie krzyczeć Santo Subito pomimo, że w zasadzie wszyscy zgromadzeni łaciny nie rozumieją?
Tutaj ściągnie Pan książkę Le Bona (w formie .doc) bez opłat, bo plik jest mniejszy niż 1MB:
http://chomikuj.pl/dt71/eBooki/inne/PSYCHOLOGIA+T*c5*81UMU+G.+LE+BON,1274800709.doc
Jeśli chodzi o prawdopodobieństwo znajomości terminów łacińskich i snucie jakichś nieuzasadnionych domysłów, to najpierw warto sprawdzić, czy nie ma takiego słowa jak “subito” w j. włoskim: http://pl.wiktionary.org/wiki/subito
Pozdrowienia i więcej rozwagi ;)
Dziękuję serdecznie.