To szkic drogi którą poszedł Krawczyński. Zaznaczona na kolorowo. Znaleziono go w rozpadlinie niedaleko szałasu pasterskiego. Poniżej obozu 1, który nieświadomie minął. Uczęszczana ścieżka prowadzi w prawo. Obie ścieżki to nie żadne ekstremalne trudności. Przypominam, że zwłoki znalazła zielarka. To tylko lekceważenie wypadku uczestnika wyprawy.
Mapka dotycząca wypadku w Andach- uzupełnienie do poprzedniego tekstu.
Kategoria: Klub dyletanta , 11 marca 2013
Cholerka, mapka nie jest czytelna – za mała :(
Ale już pytałam: czy Krawczyński zabił się spadając, czy zmarł z wycieńczenia lub od odniesionych obrażeń po upadku /bo pomoc nie nadeszła/? To są również KLUCZOWE pytania. I zapewne muszą zostać wyjaśnione przed sądem.
Może tak będzie lepiej :
– w które “prawo” ?
W nasze prawo. Dlaczego Twoja mapka pokazuje się i ginie? Oj, nigdy się tego nie nauczę.Tam jest miejscowość Nino de Condores, do której powinien zejść.
Oni twierdzą, że utopił się w płytkim strumieniu.Był to łatwy teren – jakieś chaszcze. Chcą sugerować, że i tak by się utopił więc nie ma związku przyczynowego między wyjazdem na sambę do Rio a jego śmiercią. Na mapce cyborga widać jak schodził. Można umrzeć z wyczerpania nawet na Gubałówce- jak się kto uprze.
To jest kluczowa sprawa nie tylko dla alpinistów lecz i dla żeglarzy. W komentarzach do poprzedniego tekstu wkleiłam linki do orzeczeń sądu morskiego w sprawie wypadków na jachtach, które znam z relacji osób uczestniczących w akcji ratunkowej, lub znających zainteresowanych. Jeżeli utrwali się paradygmat, że wolno po zgubieniu człowieka sobie odpłynąć i tylko powiadomić służby,odnajdziemy go w wypadkach drogowych ( dzwonię i sobie jadę)na ulicy gdy ktoś zasłabnie ( dzwonię i idę na piwo). Albo nawet nie dzwonię. Przecież każdy żyje na własną odpowiedzialność. Życie społeczne stanie się jeszcze bardziej nieznośne.
http://www.tierralatina.pl/2013/02/znaleziono-cialo-polaka-aconcagua/
Jest to Nico de Condores. Mój komputer poprawia według swego widzi mi się.
KOMPLETNIE MYLISZ pojęcia !!!
Masz obowiązek ratowania, jeżeli tobie nie zagraża niebezpieczeństwo !!!
Powiedz mi, czy TOPR wychodzi W KAŻDYCH WARUNKACH w Tatry ratować ludzi ? Czy jednak zdarza się, że wstrzymują akcję z powodu WIATRU, ZIMNA i OPADÓW ?
Czy statek będzie poszukiwał rozbitka w czasie sztormu wśród przybrzeżnych skał ?
Mam propozycję: oglądnij sonie na youtube “Mount Everest Death Zone” …
Zobaczysz, że ci ludzie tam LEDWIE ŻYJĄ …
A pogodę mają cudowną …
Po drodze mijają wiele ciał i nikt nie miał siły, aby te ciała pochować lub zwieźć na dół …
A ty się domagasz ratowania w warunkach bez porównania gorszych …
-To jest Twoja mapka, tylko trochę podretuszowana staroświecką metodą.
– Nie powinna znikać !?
– Dzieciątko kondorów brzmiaało lepiej niż Mikołaj od kondorów ;-))
(masz poetycki komputer !)
– niezamężna córka kolegi fotografa, zarabiajaca baardzo dobre pieniądze na zachodzie, jeździ w różne zakątki. Łazi, fotografuje, zwiedza. Ten przypadek przypomina mi opowiadanie o turystach dostarczonych ekspresowo na machu picchu.
Właśnie podczas zejścia ludzie zamieniali sie w zombie, ona wiedzac czym to grozi, od rana zaprawiała sie zalecanymi ziołami(mieszanka z liśćmi koki, ale nie tylko- wywóz zabroniony). Na dole nieźle kasują te kilka procent ludzi którzy dostają takiej migreny że nie wiedza gdzie są, kim są. Zastrzyki, kroplówki itp.
Czy uczestniczyłeś w jakiejś akcji? Bo ja tak. Nie masz pojęcia w jakich warunkach przeprowadza się akcje. Film o Mount Everest widziałam. To banały znane wszystkim. Nie mówię tu o warunkach na Broad Peak choć to skandal organizacyjny. Ale Krawczyński umarł na zwykłej ścieżce. Znalazł go zwykła babina. Cichemu zagrażało niebezpieczeństwo, że nie obejrzy panienek w Rio. Nie wywiązał się z umowy. Jako organizator, któremu klient zapłacił 15 tys powinien zapewnić mu przynajmniej, że zawiadomi rodzinę o jego zaginięciu. Zajrzyj zresztą na linki do ratownictwa morskiego pod moim poprzednim tekstem . Przeczytaj oficjalne orzeczenia sądu morskiego.To nie są egzaltowane paniusie. Coraz częściej ludzie mówią, że gdy ktoś wypadnie za burtę, to od szukania są “służby”. I z takim kimś nie wybrałabym się nawet na wycieczkę pontonem po kaczym stawku.
Sprawdziłam – jest gdy się nie loguję – znika gdy się zaloguję??? Mapka.
To czym piszesz to fakt. Mamy przemysł turystyczny. To samo dotyczy nurkowania, narciarstwa ekstremalnego. A mamuty wymrą i będzie spokój.
wypowiadasz oczywiste BREDNIE.
W czasach, kiedy nikt nie podróżował po oceanach dla zabawy, ludzie morza czuli ze sobą wieź i ratowali się licząc na to, że kiedy im się coś przydarzy, to ich uratują.
Ale czasy się zmieniły: na oceanach pojawiły się jednostki, których każda godzina jest bardzo kosztowna, a z drugiej strony pojawili się amatorzy zabawy na morzu i to w tak masowej skali, że profesjonalni ludzie morza musieli się od nich odciąć, jeżeli chcieli w miarę normalnie kontynuować swoją pracę. Osoby pływające po morzach dla zabawy są “ciałem obcym” w tym odwiecznym systemie.
Zauważ, że wypływają oni w morze na własne ryzyko i nie powinni obarczać innych odpowiedzialnością za swój los.
Co do wypadku Krawczyńskiego w Andach: On zszedł nocą TRZY TYSIĄCE METRÓW poniżej miejsca, gdzie czekali na niego koledzy. jak oni mieli go szukać ??? Tym bardziej, że od rana pojawili się tam ratownicy lokalni i go nie znaleźli stwierdzając, że śnieg przysypał ciało.
Powiedz mi, co w tej sytuacji miał zrobić Cichy ? Umrzeć tam w imię “czekania na Godota” ?
Ja to już kiedyś pokazywałem, ale obejrzyjcie proszę:
Krótka uwaga, Hanne Knutsen, na której spędziłem jakiś czas (lecz w czasie wypadku byłem w domu) idzie po torze wodnym, z podczepionym do rufy holownikiem i lokalnym pilotemz Cowes. Robi wszystko zgodnie z prawem. Durni jachtsmani mają wszystko w dupie i decydują się na najwyższe ryzyko. 3 – 4 sekundy później i jacht byłby wciągnięty pod gruchę i cała jego załoga zginęłaby tragicznie. Co durnie sobie myślą – że tankowiec ponad 120 000 DWT może manewrować jak facet w kajaku? No i sprawa organizatorów. Im ruch statków był dobrze znany na 3 dni naprzód. Więc wypuszczanie regat, bez analizy ruchu zewnętrznego, było zbrodnią.
Cichy miał natychmiast powiadomić żonę K o wypadku. Ona by sobie poradziła. Podobny przypadek opiszę jak wrócę z Mazur.Gdzie są chłopcy z tamtych lat?
Panie Marynarzu, przepraszam, że tak nie w temacie.
Mi się przypomniało, jak kiedyś rozmawiałem ze swoim Kuzynem, kiedyś podwodniakiem, obecnie nadal człowiekim morza, mianowicie zapytałem o to, czy to nie jest nudne, no że ciągle dookoła ta sama woda. Nigdy nie zapomnę tak zdziwionej miny, odparł – nigdy nie widziałem dwa razy takiego samego morza. Jako szczur zacząłem pojmować, dlaczego na to chorujecie. Czy to jest jedna z przyczyn?
Na szczescie nie musisz bredzic na temat pomocy na wodzie. Prawo te sprawy reguluje i jeszcze jest swiety zwyczaj. (Jeszcze jest, nie wiadomo jak dlugo bedzie.)
Na temat nie udzielenia pomocy w ruchu drogowym tez juz zrobili paragraf z sankcja dla takich jak Ty, co sobie na wlasne ryzyko jezdza.
Kierownik, czy dowodca to nie jest wieszak na pagony o wysokiej gazy. To sa jaja i brednie zwalniac dowodce z odpowiedzialnosci, bo podkomendni sa ochotnikami. Rozumiem, ze gdyby dzwonili lancuchami, wtedy bylby odpowiedzialny, jak pan za niewolnikow.;p
GOPR udziela pomocy gdy jest to mozliwe i takiej jak jest mozliwa. Jakiej pomocy udzielil dowodca tej wycieczki i jaka byla mozliwa? Swiety okazal sie grafik urlopu..
Co wy bredzicie !!!???
Iza: jak by sobie miała żona poradzić ??? Przecież ten człowiek nie żył jeszcze tej samej nocy !!!
Torin ! Według mnie żenująco to się zachowują ci, którzy dla fanu wchodzą w miejsca niebezpieczne, ryzykują, a potem wołają do całego świata o pomstę do nieba, że “upadają obyczaje, bo ich trzeba ratować” !!!
Owszem, trzeba, ale nie każdego dupka, który myśli, że jak ma kasę, to cały świat do niego należy …
Z jakiej racji uważacie, że wam się cokolwiek należy ?!
Z jakiej racji stosujecie moralny szantaż wobec osób, które nie maja obowiązku narażać siebie, żeby was ratować ?
Nie stwarzajcie swoimi osobami zagrożenia i nie łaźcie tam, gdzie łazić nie powinniście !!!
A jak chcecie iść, to OPŁAĆCIE ubezpieczenie, i wtedy za jedyne głupie kilka miliardów dolarów będziecie ochraniani przez zespół uderzeniowy US Navy z lotniskowcem i jednostkami towarzyszącymi …
Wydarzenia pod Aconcaguą są dowodem na to, do czego może doprowadzić głupota oraz jak bezdusznie można oskarżać człowieka niewinnego obciążając go decyzjami tego, który sam się przeprowadził na tamten świat …
A Bóg podsyłał mu kilka “final warnings”, a on z żadnego z nich nie skorzystał … Co jeszcze musiało się wydarzyć, żeby on zaczął myśleć?
Przecież to właśnie ten, który zginął myślał o kasie (która się “zmarnuje”), o “programie urlopu”, o tym, że “czym on się będzie chwalił, gdy po powrocie otoczy go wianuszek piszczących dziewcząt z podziwem patrzących na jego opaloną, nieogoloną, męską twarz ?!”. No bo przecież jak on zacznie od tego, że “no to opowiem wam, jak to prawie że wszedłem na Aconcaguę”, to podziw w dziewczęcych oczach jakby osłabnie, a po chwili znudzone odejdą do innego bohatera, samca alfa …
“Nie !!! To niepodobna !!! Trzeba jeszcze trochę wysiłku i zaraz będzie szczyt ! A potem to już z górki !”