W swoim nowym domu
Lula – mieszaniec mastifa- przybłąkała się 1,5 roku temu w lesie do dzieci ze szkoły, w której uczy moja córka. Spędziła kilka dni w ich domu, ale nie mogła tam zostać, gdyż rodzina oczekiwała narodzin 8 dziecka. Trafiła do nas jako dwumiesięczny szczeniak, wychudzona, z wyniszczająca biegunką. Nie mogła zostać, gdyż nie zaakceptował jej nasz stary, schorowany pies. Nie byłoby jej zresztą dobrze w śródmieściu Warszawy.
Mamy w takim przypadku ustaloną dawno procedurę. Leczenie, odrobaczanie i poszukiwanie dobrego miejsca.
Lula trafiła do domu w lesie, nad jeziorem. Odwieźliśmy ją na miejsce z siostrzeńcem.
Jej nowy pan to prawdziwy „zaklinacz psów” . Wszystkie znane mi psy ( w tym moje) zawsze łaziły za nim, choć ich nie karmił i nie zaczepiał.. Nie tresuje psów, nie karci ich, pozwala im rozwinąć naturalne umiejętności.
Lula prowadzi teraz światowe życie. Jeździła do Niemiec i Holandii remontować wiatraki. Była z nami we wrześniu w Kolonii na Nagrodzie Europy .
W świetle obowiązującej ustawy oddanie nierasowego psa w dobre ręce jest nielegalne. Powinnam oddać Lulę do schroniska, gdzie siedziałaby w klatce, albo została dla jej własnego dobra uśpiona.
Z rozkoszą obejrzałam zimny wychów Luli przez pana Wiatraka. Właśnie Gocia z Kociewia /była uliczna kocia nędza/ ćwiczy ten zimny wychów tak, że nie mogę trafić w klawiaturę, bo kocurra się po niej przelewa, pokazując brzuszki tak jak Lula. Potworne są te psy i koty! ;)
Szalejsz, Pani, z tymi zdjęciami! Gratuluję!
Aż chciałoby się przysiąść obok Luli na tych schodkach, przytulić do niej, odetchnąć tym wspaniałym powietrzem, poczuć zapach wiosny- a obok nawet papieroski leżą :)
Ale na razie zima, ociepla ją jedynie moja kotka Kinia, leży na biurku przy kompie i patrzy jak klikam, dobre i to, kochane zwierzaki.
Jeżeli uznasz że przeginam – daj mi znać. Na pewno się nie obrażę.Te zdjęcia to przejaw desperacji. Czekam aż skończy się polska masakra piłą mechaniczną. Mam gotów tekst o własności, ale nie chcę go marnować, gdyż wszyscy są zajęci poszukiwaniem prawdy. O innych ? O sobie?
Jeżeli się nie uspokoją będę wstawiać same zdjęcia.
No i może Sigma wstawi jakieś przepiękne ukwiały. I do tej wiosny doczekamy. Ściskam Goci łapkę.
Pozdrawiam Kinię serdecznie od Luli od mego Simby Kicika, Dzikusa, Cyklopa.
Simba to mieszaniec Labradora ( przybłąkanej suni) i malamuta. Dramatyczne historie Kicika, Dzikusa i Cyklopa opiszę. To uratowane koty.
Pozdrowiłam, aż zamruczała……
Nie jestem dobrym psiarzem. Psy wchodzą mi na głowę i traktują, jak dużą maskotkę. Pewnie za mało mam czynnika alfa.
Nawet mała Karla, terier maczesterski, czuje się najlepiej jak usadowi się na mojej głowie przyjmując pozycje dominującą. Choć z drugiej strony powitania zaczyna d całowania, co przecież jest odznaką podporządkowania.
Sam już nie wiem.
Mi też psy wchodzą na głowę. Kiedyś tak nie było. Z wiekiem się słabnie. Łatwiej mnie wziąć na fundusz. Jakieś pełne bólu spojrzenie i mięknę. Natomiast właściciel Luli ma swoje metody wychowawcze. Traktuje psa jak człowieka i wymaga od niego odpowiedzialności. Dam przykład.Przyjechaliśmy z małą Lulą i siostrzeńcem ( eMW) do Marka.Puszczona luzem Lula popędziła wzdłuż pomostu i wpadła do wody. Oczywiście chciałam pędzić jej na ratunek, ale Marek nie pozwolił.Za chwilę wypłynęła i odtąd wiedziała co to jest jezioro. Lula jeździ w samochodzie na miejscu pasażera przypięta pasem, bo raz w Niemczech zapłacili mandat. Siedzi dumna i nie wyłazi z pasa.Ale ustępuje miejsca bez protestów. Z nikim się nie gryzie, nie atakuje ludzi.
Mój Simba potrafił zabunkrować się pod biurkiem i warczeć na mnie gdy go wyciągałam. Teraz żyje w stajni i jest zdrowszy i szczęśliwszy. Wspólnik córki bardzo lubi psy ale z konieczności ma twardą rękę. I pies chodzi za nim patrząc mu w oczy. Bez smyczy i bez wołania.
PS. Marek jest autorem zdjęć. Naruszyłam prawa autorskie.
Coś jest we mnie, że kocham te psy i one to chyba czują. Zawsze mam wśród psów przyjaciół. Bardzo, bardzo jestem ciekaw, do jakiego stopnia mają świadomość.
Coś przepięknego, szczególnie to zdjęcie na rozlewisku; wiem, że już je dałaś, ale wtedy było malutkie,a ja nie potrafiłam go powiększyć i bardzo tego żałowałam.
Dobra, dzisiaj będzie o strzykwie, ale w takim razie następny o ukwiałach:) Nasz klient, nasz pan:)))
No więc właśnie przez ten jazgot nie dałam wczoraj napisanej przez córkę drogi krzyżowej; a naprawdę mnie poruszyła. Zresztą, co tam mnie, ja tam laik – ale księdza poruszyła.
Wszystkie zdjęcia już były, ale to rozlewisko też bardzo mi się podoba.Czekam na strzykwę:)
Dawaj o koniach, psach, kotach – o czym chcesz, a zdjęcia wklejaj w nieskończoność! To przecież cudowne życie, mimo wszystko.
O tak, też czekam, aż opadnie masakra i przywalanie wszędzie paradygmatem. Nie chce mi się pisać przez to wszystko. Ale skoro Dakowy zaczął o tych wspinaczkach, to wkleję mój tekst na ten temat /w innym ujęciu/, który kiedyś powiesiłam na nE.
Widziałem dziś w moim lesie kobitkę na koniku.
Konik owszem niczego ale kobitka z fantazją, bo ubrała konika w pyszny, wełniany, wzorzysty dywdyk husarski ze złotymi i purpurowymi kutasami.
Miło było popatrzeć.
Nie uwierzyłbyś co potrafią zrobić kobitki ze swoim konikiem. Futerko pod siodło.Grzywa ondulowana- wystarczy mocno zapleść warkoczyki. Albo irokez – trzeba ostrzyc. (Z jednej strony jest mniej gorąco, z drugiej muchy dokuczają.) Derki w kratkę szkocką. Lakierowane kopytka. Owijacze na nóżki w kolorze tęczy. Mam sporo ciekawych zdjęć ale boję się, że mnie Asadow wywali, wiec będę dawkować.
Dawaj, dawaj te różowe czapraczki i pod kolor owijacze. Niech nas tez zemdli w ramach solidarności:))
Ostatnio modne jest też szczotkowanie konia tak, aby na zadku zostawał mu specjalny znak – cóś zapewne w rodzaju awataru.
Futerko – ale na siodło. Była taka moda na początku XIX w. , specjalnie w pułkach huzarów i strzelców konnych.
Pedalstwa w stylu derek w szkocką kratę czy owijacze na nózki budzą moją odrazę ale dywdyk husarski (i to historycznie zrobiony) to jest miodzio i fantazja.
Brawo dla tej pani.
Tu oczywiście muszę nadmienić ze jako sprawiedliwy piechociarz , mam w pogardzie i lekceważeniu takie niepoważne bronie jak kawaleria.
Zaraz dam dla równowagi zdjęcia z toru w Kolonii. Ale jakby co to mnie brońcie:)
Wymusza Pan grzech zazdrości. Wielki.
Oj nieładnie!