W ostatnich czterech dniach w Internecie wydarzyła się dziwna historia. Zaczęła się ona szóstego maja, gdy niemieckie pismo “Neopresse” opublikowało na swej stronie internetowej /TUTAJ/ list przypisywany Grzegorzowi Schetynie, polskiemu ministrowi spraw zagranicznych. Jego adresatem miał być John Kerry, amerykański sekretarz stanu. Oto jego treść:
“Minister Spraw Zagranicznych Warszawa, kwiecień 20, 2015
R.P Grzegorz Schetyna
Szanowny John Kerry
Sekretarz Stanu
w Departamencie Stanu Stanów Zjednoczonych
2201 C Street NW
Washington, DC 20 520
Stany Zjednoczone
Drogi Sekretarzu Kerry,
W nawiązaniu do porozumienia z Panem, posłuchałem się do żądania ambasadora Mull’a i otwarcie poparłem Radę Wierchowną Ukrainy, aby uznać UPA i OUN za bojowników wolności nie bacząc na ich udział w ludobójstwie na etnicznych Polakach podczas lat II Wojny Światowej. Moja inicjatywa wznieciła wybuch niezadowolenia zarówno wśród ludzi jak i między polskimi politykami, również w Platformie Obywatelskiej, której jestem członkiem. Otrzymałem śmiertelne pogróżki oraz żądania mojej dobrowolnej rezygnacji ze stanowiska w biurze urzędu MSW.
Proszę Pana o to, aby odpowiedział Pan gestem dobrej woli i użył wielu dźwigni dostępnych dla Departamentu Stanu do zredukowania nacisku na mnie i na mój zespół. To umożliwi zachowanie obecnego poziomu zaufania i kooperacji jak dotychczas.
Z oddaniem
(podpis nieczytelny)”.
W portalu Wolna Polska /TUTAJ/ możemy też przeczytać angielski “oryginał”.
Wielu komentatorów uwierzyło w autentyczność tego pisma o czym świadczy np. dyskusja w blogu Coryllusa /TUTAJ/. Tymczasem na stronie internetowej MSZ ukazało się:
“Wyjaśnienie ws. fałszywego listu Ministra Spraw Zagranicznych Grzegorza Schetyny do Sekretarza Stanu USA Johna Kerry’ego
W związku z informacjami zamieszczanymi w mediach społecznościowych, stanowczo stwierdzamy, że rzekomy list Ministra Spraw Zagranicznych Grzegorza Schetyny do Sekretarza Stanu USA Johna Kerry’ego z dn. 20 kwietnia 2015 roku, jest fałszywy.
Taki list nigdy nie powstał, a jego treść została wymyślona przez fałszerzy.
MSZ przekazało sprawę do wyjaśnienia odpowiednim instytucjom państwowym.
Biuro Rzecznika Prasowego
Ministerstwo Spraw Zagranicznych”. /TUTAJ/.
Powstaje pytanie – komu wierzyć, niemieckiej gazecie, czy polskiemu MSZ? Ja osobiście uważam, że ten list JEST FAŁSZYWY. Pan minister Grzegorz Schetyna nie jest może orłem intelektualnym, ale też nie jest z pewnością takim durniem, aby napisać podobnej treści oficjalne pismo. Trzeba się zastanowić: kto może być owym tajemniczym fałszerzem?
Podejrzewać można służby rosyjskie i/lub niemieckie, którym zależy na skłócenie Polski z Ukrainą i z USA. Ja jednak pamiętam starą metodę stosowaną często przez polski “obóz postępu”, a w szczególności przez “Gazetę Wyborczą”, a polegającą na podrzucaniu materiałów zachodnim dziennikarzom, a potem powoływaniu się na ich artykuły. Jest bardzo możliwe, że zastosowali ją teraz wrogowie Schetyny w PO.
Przypomnę artykuł Rafała Ziemkiewicza w “Do Rzeczy” /nr 18/2015/ zatytułowany “Pierwsze jaskółki schetynowskiej odwilzy” /fragment – /TUTAJ//. Autor pisze:
“Bez względu na to, jak wypadną wybory, system Tuska się wyczerpał. Platforma Obywatelska jedzie już tylko siłą rozpędu nadanego przez unijne dotacje i wciąż utrzymującego się przekonania obywateli, że mafia u władzy jest mniejszym złem niż sekta. To przekonanie kruszy się powoli wskutek nieudolności władzy.”.
Dalej zaś stwierdza:
“Nie ma więc pytania, czy Grzegorz Schetyna, jako w tej chwili jedyny polityk, który może w tej chwili wiarygodnie powiedzieć ludziom obecnego układu: “Tylko ja mogę was uratować”, wygłosi niczym Chruszczow na XX Zjeździe szokujący referat obnażający błędy tuskizmu i wzywający do rozliczenia z kultem jednostki (…). Jest pytanie kiedy to zrobi.”.
Można więc przypuszczać, iż zagrożeni “schetynowską odwilżą” sprokurowali ten fałszywy list, by prewencyjnie skompromitować Schetynę.
Skoro prezydent i spora cześć ministrów to fałszywki, to niewykluczone, że i sam list jest fałszywką.
Przypominam, że według pewnej spiskowej teorii pan Schetyna jest od dawien dawna pod specjalna opieką. Jeżeli opieka jest specjalna to i osoby opiekujące się nim także są specjalne.
Ma też wielu wrogów. Nie wiadomo, kto się nim opiekuje, a kto mu szkodzi.
Czy ten temat jest w ogóle istotny i coś zmienia? Moim zdaniem to kolejny temat zastępczy podrzucony ludowi by zajmował się grami dworskimi, jakby świat poza Dworem nie istniał. Walki buldogów pod dywanem.
Elig zgodnie z zasadą: źle czy dobrze, ważne, żeby mówili. Co nas ta sprawa obchodzi, kolejna akcja buldogów pod dywanem.
Do Polski wczoraj przyjechała ogromna rzesza obserwatorów i dziennikarzy zagranicznych. PKW zmuszona została do wydania niespotykanej dotychczas ilości upoważnień. Trzeba to zagłuszyć. Godz. 11.00 dziś – Hotel “Ibis” w Warszawie przy ul. Solidarności. Tam warto być.
To NIE jest podrzucony temat. Żadne media o nim nie mówią. Dowiedziałam się o sprawie z dyskusji u Coryllusa.
Ale czy warto się nad tym zastanawiać skoro na razie nie ma dowodów że list jest prawdziwy? Gdyby było to co innego, bo to pogrąża ten rząd i obnaża naszą niesuwerenność, ale na razie to plotka, choć prawdopodobna sądząc po owocach. Plotki też są puszczane w lud by go zająć. Bardzo prawdopodobne że ruscy to wypuścili by uderzyć w Amerykę, bo przecież ci agenci tutaj nie zasypiają gruszek. Więc walki buldogów.