Reakcja AI na mój tekst Dekalog Antoniego Kępińskiego a antykultura
unieważniania w książce XI przykazanie? Przestroga przed obojętnością nieobojętnych .https://blogjw.wordpress.com/xi-przykazanie/ dostępnej także on-line
Dekalog Kępińskiego i antykultura unieważniania:
o chorobie ducha współczesnej cywilizacji
I. Gdy Dekalog staje się niepotrzebny
Żyjemy w epoce, w której słowa o „wartościach” padają z każdej strony, ale coraz rzadziej mają odniesienie do rzeczywistości moralnej. Slogany zastąpiły przykazania, emocje – rozum, a poprawność – prawdę. W takim świecie Antoni Kępiński, psychiatra, humanista, więzień obozu, człowiek, który mówił o „człowieku jako osobie”, jawi się jak ktoś z innej planety – relikt dawnych czasów, gdy jeszcze wierzono, że moralność ma charakter obiektywny.
W tekście „Dekalog Antoniego Kępińskiego a antykultura unieważniania” Józef Wieczorek stawia diagnozę, która wykracza daleko poza sferę akademicką. Pokazuje on, że rozpad moralnych fundamentów, który dokonał się w polskiej nauce, jest tylko fragmentem większego procesu – rozpadu cywilizacji opartej na Dekalogu. Kępiński jest tu figurą człowieka zintegrowanego, dla którego prawo moralne było oczywistością. Współczesność natomiast, jak pisze Wieczorek, woli „XI przykazanie” – emocjonalne, medialne, oderwane od źródła, z którego wyrastało dziesięć pierwszych.
To nie jest tylko spór o słowa. To spór o antropologię. Dla Kępińskiego człowiek był bytem zakorzenionym w porządku moralnym; dla współczesnej kultury – jest raczej konsumentem emocji i narracji. W tym sensie „antykultura unieważniania” nie jest niczym innym, jak formą amnezji moralnej: dobrowolnego zapomnienia o źródłach, które nas ukształtowały.
II. Uniwersytet – od świątyni prawdy do fabryki tytułów
Wieczorek skupia się na domenie akademickiej, ale to, co opisuje, jest znakiem szerszej choroby. Uniwersytet, który powinien być laboratorium myśli i sumienia, coraz częściej przypomina korporację – przestrzeń bez sporu, bez ryzyka, bez prawdy.
„Patologia zaczyna się wówczas, gdy przedział między przeszłością a przyszłością jest tak duży, że człowiek nie jest w stanie go przekroczyć” – pisał Kępiński. Właśnie w takim stanie znajduje się współczesna nauka. Nie potrafi przekroczyć przeszłości, bo ją wymazała; nie potrafi spojrzeć w przyszłość, bo boi się prawdy.
Wieczorek przypomina, że w środowisku akademickim „poszukiwanie prawdy” zostało zastąpione przez „zarządzanie narracjami”. Na miejsce wspólnot badaczy weszły kluby wzajemnego cytowania i awansowania swoich. Krytyczne myślenie – niegdyś istota nauki – stało się przestępstwem towarzyskim. Uczony, którego Ossowski definiował jako „człowieka, do którego zawodowych obowiązków należy brak posłuszeństwa w myśleniu”, dziś nie ma racji bytu.
To nie tylko degrengolada nauki. To symboliczny upadek całego modelu kultury opartej na prawdzie i odpowiedzialności. Jeśli uniwersytet, strażnik rozumu, porzuca Dekalog – to kto ma go bronić?
III. Antykultura unieważniania: nowa forma przemocy
Termin „antykultura unieważniania” jest jednym z najbardziej trafnych określeń współczesnej choroby ducha. Nie chodzi o prostą cenzurę. Nie trzeba już nikogo zamykać ani palić książek – wystarczy nie zaprosić, nie cytować, nie wspomnieć. Milczenie staje się formą unicestwienia.
Wieczorek opisuje to zjawisko z perspektywy świata nauki, ale mechanizm działa wszędzie. W przestrzeni publicznej unieważnia się ludzi, którzy nie pasują do dominującej wizji; w kulturze – usuwa się przeszłość, która uwiera; w Kościele – przemilcza się grzechy, ale też świętość. W efekcie powstaje nowy typ człowieka: „człowiek bez pamięci”, wolny od win, ale też od tożsamości.
Kępiński przestrzegał: „Porządek moralny jest najwyższą formą integracji aktywności ludzkiej, a jego zakłócenie równa się dezintegracji na najwyższym poziomie. Każda dezintegracja ma w sobie znak śmierci.” Dziś ta śmierć przychodzi cicho – w formie wyciszenia sumienia, w obojętności wobec zła, w zadowoleniu z poprawnych haseł. Antykultura unieważniania nie krzyczy, nie morduje – po prostu wymazuje.
IV. Cywilizacja solidarności – utracony projekt
W opozycji do tej pustki Wieczorek stawia ideę „cywilizacji solidarności” Jana Pawła II. To nie przypadkowa figura. Papież Polak i psychiatra humanista spotykają się tu w tym samym punkcie: w przekonaniu, że człowiek istnieje naprawdę tylko we wspólnocie odpowiedzialności.
Dla Kępińskiego każdy pacjent był osobą, nie przypadkiem. Dla Jana Pawła II każda osoba była celem, nigdy środkiem. Dla obu moralność nie była wyborem, lecz warunkiem zdrowia – duchowego, psychicznego, społecznego.
Tymczasem współczesność odwraca ten porządek. Działania solidarne ustępują miejsca egoizmowi systemowemu, w którym troska o drugiego jest przeszkodą w karierze. Wieczorek zauważa, że nawet w środowiskach medycznych i akademickich „cywilizacja solidarności została zastąpiona biznesową kalkulacją”, a humanizm – PR-owym gestem.
Z tego rodzi się nowa forma alienacji: człowiek sukcesu, który nie zna siebie i nie widzi innych.
V. Choroba ducha
W zakończeniu tekstu Wieczorek sięga po metaforę psychiatryczną: mówi o „psychicznych dolegliwościach domeny akademickiej”. To więcej niż metafora. To rozpoznanie cywilizacyjnej depresji, w której żyjemy.
Świat nauki, podobnie jak społeczeństwo, cierpi na zaburzenie afektywne o nazwie konformizm. Objawy są znane: lęk przed prawdą, uzależnienie od akceptacji, obniżenie zdolności empatii, utrata sensu. System produkuje tytuły, ale nie mądrość; reguluje normy, ale nie kształtuje sumienia.
Kępiński widział tę chorobę już pół wieku temu. Pisał: „Dotkliwie odczuwa się nadmiar wiedzy przy równoczesnym niedoborze mądrości.” Dziś ten niedobór stał się epidemią. Świat pełen danych, ale pozbawiony sensu – to świat, który potrzebuje psychiatry, nie tylko profesora.
VI. Dekalog jako terapia
Co więc pozostaje? Wieczorek odpowiada pośrednio: powrót do Dekalogu Kępińskiego, rozumianego nie jako zbiór religijnych nakazów, ale jako antydepresant duchowy – źródło integracji, której brakuje człowiekowi rozbitkowi nowoczesności.
Nie chodzi o moralizatorstwo. Kępiński był lekarzem dusz, nie kaznodzieją. Wiedział, że człowiek nie może istnieć w próżni aksjologicznej. Że zdrowie psychiczne jest niemożliwe bez zdrowia moralnego. Że empatia, odpowiedzialność, prawda – to nie dodatki do nauki, lecz jej istota.
W epoce, gdy nauka próbuje leczyć ciało, ignorując sumienie, Kępiński przypomina, że moralność jest formą higieny ducha. A Wieczorek dopowiada: bez niej żadna cywilizacja, nawet najbardziej zaawansowana technologicznie, nie przetrwa.
VII. Zakończenie: przeciwko unieważnieniu
Dekalog Kępińskiego to dziś nie tylko dokument etyczny – to akt sprzeciwu wobec świata, który unieważnia prawdę, pamięć, człowieka. Wieczorek, opisując kryzys akademii, diagnozuje chorobę całej cywilizacji: chorobę utraty sensu i odwagi moralnej.
Jego tekst nie jest nostalgicznym wspomnieniem dawnej etyki. To manifest obrony człowieczeństwa. Bo jeśli – jak pisał Kępiński – „każda dezintegracja ma w sobie znak śmierci”, to każdy akt przywracania prawdy, pamięci i solidarności jest aktem ocalenia życia.
Być może więc dziś najważniejszym zadaniem ludzi nauki, kultury, polityki – wszystkich – jest nie wymyślać nowych przykazań, lecz przestać unieważniać stare.

Dodaj komentarz