Po dyskusji na portalu na temat pochodzenia Fryderyka Chopina postanowiłam jeszcze dokładniej sprawdzić fakty. Poniżej mój artykuł w “Warszawskiej Gazecie”.
„Ten!… co Polskę głosił, od zenitu”
Kto chciał ukraść Polakom Chopina?
Zakończył się XIX Konkurs Chopinowski. Jak zwykle wzbudził kontrowersje co do wyboru laureatów. W tym roku miały one szczególny wydźwięk ze względu na osobę przewodniczącego jury (po raz pierwszy w historii nie był nim Polak) oraz licznych jurorów z zagranicy. Przewodniczący Garrick Ohlsson, opuścił zresztą Warszawę przed galą finałową. Komentatorzy podnosili: “Może warto rozważyć, czy udział tak wielu zagranicznych jurorów rzeczywiście służy konkursowi. To nasze dobro narodowe, a wygląda, jakby promowano swoich, kosztem reputacji samego wydarzenia”. Zastrzeżenia budził też nowy system oceniania występów uczestników. Jego współtwórcą był dr Krzysztof Kontek, ekonomista specjalizujący się w metodach głosowania w konkursach muzycznych. Podkreślał on, że dotychczasowy mechanizm oceny (tak/nie) premiował przeciętność i nie pozwalał pokazać siły preferencji jurorów. Wprowadzono system punktacji 1-25. System jednak przyniósł zadziwiające rezultaty. Wielu utalentowanych pianistów przepadło już w pierwszym etapie, co zdziwiło nawet samego przewodniczącego jury. To samo dotyczyło następnych etapów. Konkurs gubił indywidualności i być może nie wyłapał manipulacji – jeśli takie były. Warto pamiętać, że dr Kontek wsławił się po ostatnich wyborach prezydenckich tym, że powołując się na własne „opracowania badawcze”, przekonywał że wybory należy unieważnić.
Poważany krytyk muzyczny Adam Rozlach wyraził swoje rozczarowanie stanowczo: „Wierzyliśmy, że wygra ten, kto będzie najbliżej istoty chopinowskiej muzyki, ale niestety, tak się nie stało. (…) Przegrał Konkurs, przegrał Chopin, bo będące najbliżej istoty tej muzyki, panie: 17-letnia Tianyao Lyu i 30-letnia Shiori Kuwahara (laureatki IV nagrody ex æquo), znalazły się poza podium”.
W niniejszym tekście napiszę jednak o innych kontrowersjach.
Jakie jest pochodzenie Chopina?
Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu nadal szerzone są na portalach internetowych gołosłowne twierdzenia o rzekomo żydowskim pochodzeniu Chopina. Pochodzą one jeszcze z pierwszej połowy XX wieku. Ich źródło to publikacja Mateusza Miesesa, „Polacy-chrześcijanie pochodzenia żydowskiego”, 2 t., Warszawa 1938, żydowskiego historyka, językoznawcy i publicysty, który szeroko badał pozytywną rolę Żydów w historii Polski. Pisał on: „Genialny muzyk Fryderyk Chopin był nie tylko z ojca Francuza, ale i z matki neofitki. Znany poeta Antoni Lange pisze w swojej broszurce pt. O sprzecznościach sprawy żydowskiej (1911), że Fryderyk Chopin przez matkę swoją Justynę Krzyżanowską należy w połowie do plemienia żydowskiego. Nie wiadomo skąd Lange zaczerpnął tę wiadomość, faktem jednak jest, że „Krzyżanowski” to typowe nazwisko neofickie […], a Chopin swoim nosem i wyrazem oczu na swoim portrecie, przypomina mocno Żyda”.
Konkluzje te skrytykował jako „lekkomyślne i nonszalanckie” recenzent „Wiadomości Literackich” (1938, Nr 35) pisząc: „Pan Mieses chciałby bez większego nakładu pracy znaleźć jak największą ilość rodzin szlacheckich, w których żyłach płynie krew żydowska, stąd bezkrytycznie przyjmuje za dowód każdą najbłahszą plotkę i z najzawodniejszych poszlak wysuwa daleko idące wnioski”.
W tym miejscu z rozbawieniem trzeba zauważyć, że przywoływany przez Miesiesa jako dowód żydowskości Chopina pogląd żydowskiego poety, mistyka, tłumacza, jednego z pierwszych w Polsce spirytystów – Antoniego Langego, jest całkowicie gołosłowny, a twierdzenia o „żydowskim nosie” zostały podważone nawet przez żydowską badaczkę, późniejszą komunistkę Zofię Lissę, która wskazała na zawodność portretów i określiła Chopina na podstawie maski pośmiertnej jako typowego dynara z domieszką cech nordyckich. Typ dynarski, jest bardzo rozpowszechniony we Francji, zaś słabo w Polsce i nic nie wskazuje na to, iżby Chopin miał jakichkolwiek przodków pochodzenia żydowskiego.
Wszystkie te powyższe „ustalenia” o żydowskości Chopina rażą ignorancją. Rzetelne badania dotyczące pochodzenia kompozytora wykonał Narodowy Instytut Fryderyka Chopina (NIFC).
Mikołaj Chopin – Francuz czy Polak?
Ojciec Chopina Mikołaj urodził się w 1771 roku we Francji. Przodkowie Mikołaja od XV wieku mieszkali w wysokich Alpach w regionie Delfinatu i utrzymywali się z pasterstwa, drobnego rzemiosła i uprawy poletek. W końcu XVII wieku przenieśli się do Lotaryngii. Ojciec Mikołaja rzemieślnik-kołodziej oraz administrator gminy starał się swoim dzieciom zapewnić przyzwoite wykształcenie. Mikołaj uczył się renomowanym gimnazjum, dobrze rokował i został szybko spostrzeżony przez Polaka, Adama Weydlicha, administratora zamku w Marainville, należącego do magnata, przywódcy konfederacji barskiej na Litwie, emigranta we Francji, Michała Jana Paca. Rodzina Weydlichów zapewniła Mikołajowi Chopinowi dalszą edukację, a po śmierci Paca zabrała go ze sobą do Warszawy, uznając, że inteligentny siedemnastolatek będzie znakomitym pomocnikiem w interesach. Po wyjeździe do Polski Mikołaj nigdy już nie wrócił do Francji. Początkowo pracował na pensji u Weydlichów, potem przebywał w Szafarni w Ziemi Dobrzyńskiej u Jana Dziewanowskiego, jako wychowawca i nauczyciel m.in. jego syna. Później został nauczycielem Jana Dekerta–syna w Warszawie i uczestniczył w obronie Warszawy przed wojskami Suworowa – służył w milicji mieszczańskiej. Kolejne prace nauczyciela domowego miały miejsce u wdowy po staroście gostynińskim Macieju Łączyńskim, a następnie u Skarbków z Żelazowej Woli. Potem objął posadę nauczyciela w rządowym Liceum Warszawskim. Jego wychowankami były postacie, które w latach późniejszych osiągnęły w Królestwie Polskim wysoką pozycję: Jan Dekert biskup-sufragan warszawski, Maria z Łączyńskich Walewska ukochana Napoleona, Teodor Łączyński oficer napoleoński, Jan Nepomucen Dziewanowski słynny szwoleżer spod Somosierry; Fryderyk Skarbek wybitny ekonomista, historyk i pisarz.
W Żelazowej Woli Mikołaj poznał Justynę Krzyżanowską, niezamożną szlachciankę, z rodziny od kilkudziesięciu lat pracującej dla Skarbków i ożenił się z nią. Mieli czworo dzieci: Ludwikę, Fryderyka, Izabelę i Emilię. Rodzina Chopinów przeniosła się wraz ze Skarbkami do Warszawy, gdzie osiągnięcia wychowawcze, a także osobiste walory Mikołaja przyniosły mu uznanie w kręgach elity stołecznej i pracę tytularnego profesora języka francuskiego w Liceum Warszawskim. Wówczas Chopin wraz z żoną założył też pensję dla uczniów, która została uznana za jedną z najlepszych. Ponadto został mianowany profesorem najwyższej uczelni wojskowej – Szkoły Aplikacyjnej Artylerii i Inżynierii, a jego bezpośrednim przełożonym był ppłk Józef Sowiński, późniejszy generał i bohaterski obrońca Woli w wojnie polsko-rosyjskiej.
Na środowisko towarzyskie Mikołaja składali się, m.in. dawni jego uczniowie i pensjonariusze oraz ich rodziny: Dziewanowscy, Pruszakowie, Skarzyńscy czy Zboińscy, a przede wszystkim – Skarbkowie. Jego renoma zwiększyła się dzięki geniuszowi syna, który początkowo zapraszany na salony jako „cudowne dziecko”, wkrótce zyskał sławę prawdziwej znakomitości muzycznej. Rodzice Chopina w zdecydowany sposób przyczynili się do rozwoju talentu Fryderyka, zapewniając mu zarówno właściwy tok nauczania muzyki, jak i wykształcenie ogólne.
Mikołaj uniknął konfrontacji z rewolucją we Francji, ale w Polsce stanął wobec przełomowych dla kraju wydarzeń, m.in. Insurekcji Kościuszkowskiej, okupacji pruskiej, powstania Księstwa Warszawskiego, kampanii moskiewskiej Napoleona, nastania rządów carskich, Powstania Listopadowego i represji po jego upadku. Mikołaj wykazywał ogromne przywiązanie do nowej ojczyzny, żył sprawami polskimi, dbał o patriotyczne wychowanie swoich dzieci, wpajał im poczucie cnót obywatelskich. Sam zżył się z Polską do tego stopnia, że Francję traktował jako „zagranicę”. Czuł się członkiem narodu polskiego i takim chciał widzieć swego syna Fryderyka.
Justyna Chopin – matka Fryderyka
Justyna Chopin z domu Krzyżanowska urodziła się przed 14 września 1782 w Długiem, a została ochrzczona 14 września w kościele parafialnym w Izbicy Kujawskiej. Rodzicami Justyny byli Jakub Krzyżanowski i Antonina z domu Kołomińska. Oboje określani są w dokumentach jako Generosi (Urodzeni), co jednoznacznie sytuuje ich rodziny w stanie szlacheckim średniej zamożności. Ze względów chronologicznych i geograficznych nie może tu także chodzić o rodzinę neoficką, gdyż występowały one dużo później i na terenach dalekich kresów ukraińskich. Ustalone do tej pory życiorysy Krzyżanowskich można odnaleźć na stronach NIFC.
W tym miejscu warto podkreślić, że wakacje Fryderyk regularnie spędzał w wiejskich majątkach ustosunkowanych przyjaciół, gdzie z pasją folklorysty chłonął ludowe zwyczaje, obrzędy, a zwłaszcza muzykę. Szczególnie silne wrażenie na młodym kompozytorze wywarły letnie pobyty w Szafarni u rodziny Dziewanowskich. Potem wyjazdy do Dusznik, Torunia, Gdańska, Płocka i innych miejscowości Wielkopolski, Pomorza i Śląska. Pozwoliły one kilkunastoletniemu Chopinowi poznać skarby kultury polskiej i polską muzykę ludową, której nie zapomniał do końca życia. W czasie roku szkolnego bywał licealnym organistą w kościele ss. Wizytek, dzięki czemu poznawał repertuar muzyki organowej i polskiej pieśni kościelnej.
Jak napisał Norwid w nekrologu po śmierci Chopina: „(…) sercem Polak, a talentem świata obywatel”. A w poemacie „Fortepian Chopina”: „Ten!… co Polskę głosił, od zenitu”.

Zgadzam się, przegrał Chopin. Przegrała Polskość. Ale to jest aż nazbyt widoczne, ta brutalność, buta, arogancja, dyktat siły, rewolucji nad tradycją, wyzszosc wynikajaca tylko z siły. SIŁA chce żąda wszystkiego i musi to mieć,od konklawe- wyniku i papiestwa, od konkursu 1 nagrody. Te czarne maseczki antywirusowe już wcześniej nie wróżyły niczego dobrego, przypominały o minionym a jednak wciąż obecnym sanitaryzmie, tak promowanym przez te ciemne siły, które chcą zawładnąć absolutnie wszystkim !
O jego “zasklepieniu w katolicyzmie” – jak religijność Chopina nazywała w zirytowaniu George Sand – a także jego wierności swym korzeniom, mówi artykuł Grzegorza Wierzchołowskiego na Niezależnej.pl a w nim relacja ks. Jełowickiego o śmierci Chopina: “Początkowo Chopin, osłabiony i być może skrępowany, miał się wahać. Kapłan odwołał się wówczas do imienia Tej, która w polskiej duszy zajmuje miejsce szczególne. Powiedział: “W imię Matki Boskiej Częstochowskiej, idź do Niej po ratunek”. Te słowa przełamały ostatni opór. Kompozytor wyspowiadał się, a jego spowiedź, jak wspominał ksiądz, była przepełniona żalem i skruchą. Następnego dnia przyjął Wiatyk i sakrament ostatniego namaszczenia.
Świadkowie tych chwil byli wstrząśnięci. Artysta, którego znali jako człowieka powściągliwego i skrytego, w obliczu śmierci odnalazł pokój, jakiego dawno nie miał. Z jego ust płynęły słowa modlitwy. Całował krucyfiks i powtarzał imię Jezus. Ksiądz Jełowicki zapisał, że Chopin, przyjmując Komunię Świętą, powiedział: “Dziękuję ci, o Boże mój, żeś mnie nie potępił”. Jego śmierć, wbrew laickim biografiom próbującym ten fakt przemilczeć lub zbagatelizować, była śmiercią człowieka głęboko wierzącego. Zmarł, jak pisał Cyprian Kamil Norwid w słynnym nekrologu, „jak święty”.
Dopełnieniem tego duchowego testamentu była jego ostatnia wola. Prośba o to, by po śmierci otworzyć jego ciało, podyktowana była panicznym lękiem przed pogrzebaniem żywcem. Ale drugie życzenie miało wymiar symboliczny i narodowy: pragnął, by jego serce wróciło do Warszawy. Ten gest, tak często interpretowany wyłącznie w kategoriach patriotycznych, był w istocie aktem wiary. Serce Polaka-katolika miało spocząć w poświęconej ziemi, w sercu katolickiej Polski, w murach Kościoła świętego”.
https://niezalezna.pl/kultura-i-historia/uksztaltowala-go-wiara-fryderyk-chopin-polski-geniusz-zasklepiony-w-katolicyzmie/555569
przegrał Chopin. Przegrała Polskość
Gdzie? kiedy “przegrał Chopin”? To, że jacyś niewydarzeni pejsacze wrzucają mu bzdury do genealogii, jak wrzucają każdemu, kto osiągnął sukces (zaraz musi być “ich”) nie jest żadnym “przegraniem”. Proszę nie wypisywać takich rzeczy.
Dziękuję za ten ważny i poruszający komentarz. To bardzo cenne uzupełnienie do biografii Chopina, wskazujące jak głębokie były duchowe źródła jego kompozycji.
Nie oni jedni.
Pejsacze stepowi też sobie roszczą.
Bo to Szopenienko był.
Pejsacze mongolscy takoż , bo stara rodzina Szopenowów.
Zresztą jak wiadomo wybitni historycy stepowi wywodzą dziedzictwo ukraińskie i w Krakowie i w Zamościu.
Zaś my wysoką kulturę sowiecko-stepową obserwujemy w pełnym rozkwicie w Polsce (o czym znakomicie pisał i pisze p.Ewaryst Fedorowicz).
Przegrał Chopin, tak napisał krytyk muz.nie ja, po wyborze zwycięzcy 1 nagrody i w kontekście zmian w porządku konkursowym, w takim sensie, że zobaczycie jakie akrobacje będą teraz robić z twórczością za oceanem, stworzą pewnie “nowego Chopina” już pewnie jest plan jak to zdewastować jak z wszystkim, co dobre i piękne. Chopin jest bowiem najbardziej wpływową postacią w dziejach ludzkości ( po Panu Jezusie)
A jeszcze długi opis śmierci Chopina pióra ks.Jełowickiego w formie listu i kilka razy jak przychodził po dusze przycięła dla Pana Boga i dialogi oraz przekazy jak wyglądały ostatnie chwile Chopina, jak początkowo opierał się przed spowiedzią a później za nią dziękował i odmawiali litanię do wszystkich swietych nawet inowiercy w pokoju Chopina to najpiękniejsze świadectwo katolickiego umierania, które powinien poznać każdy katolik. Chopin to postać pozytywna o największym wpływie w historii na masy ludzi.
Dziwna organizacja tegorocznego Konkursu Chopinowskiego nie jest w stanie spowodować jakiejkolwiek “przegranej” Chopina. To ponadczasowy twórca, traktowany przez pianistów z najwyższym uznaniem. Niezwykle utalentowani młodzi ludzie z całego świata przyjeżdżają do Polski uczyć się “jak grać Chopina”, przykładowo zdobywczyni IV nagrody Chinka Tianyao Lyu, studentka profesor Popowej-Zydroń z Akademii Muzycznej w Poznaniu. Niektórzy wykonawcy posiadają polskie obywatelstwo mimo urodzin w innych krajach, jak np. Yehuda Prokopowicz. Koreańczycy – bracia Hyo i Hyuk Lee, nauczyli się z miłości do Chopina i Polski płynnie mówić po polsku. Zdecydowali się zamieszkać w Polsce, aby lepiej zrozumieć naszą kulturę i właściwie interpretować polską muzykę.
Chopin pozostanie w przekonaniu pianistów, dyrygentów i publiczności na całym świecie wielkim kompozytorem i wielkim Polakiem.
W latach 1990tych pokazywano mi w Kanadzie broszurę wydaną przez tamtejszą diasporę chachłacką (jak wiadomo, bardzo agresywną i wpływową) o dowodach na “ukraińskość Kopernika”!
Sami niezdolni do tworzenia własnego państwa i własnej kultury narodowej, nauczyli się od pejsów brać cudze i na tym żerować. Zresztą jedni i drudzy mają ten sam chazarski rodowód, więc trudno się dziwić.
Tegoroczny XIX Konkurs Chopinowski stał na wyjątkowo wysokim poziomie.
Obie laureatki – 4 miejsce w finale – Chinka i Japonka powinny uzyskać 1 miejsce. Już po przesłuchaniach w I turze marzyły mi się 3 pierwsze miejsca, bo to byłby precedens stosowny do tego co słyszeliśmy.
Amerykański przewodniczący jury to chyba była pomyłka, nawet jeśli jego zasługi dla muzyki Szopena są niepodważalne. Można było odnieść wrażenie, że amerykański pianista miał dodatkowe punkty… Zupełnie kompromitujące przewodniczącego jury jest opuszczenie konkursu przez zakończeniem imprezy. Organizatorzy nie powinni do tego dopuścić (ile kosztowało jego przewodniczenie – warto wiedzieć – ale nikt tego nie podaje).
Trzeba utrzymać polskie przewodnictwo w tym najbardziej polskim konkursie najwybitniejszego polskiego (i zapewne światowego) kompozytora, jako niepodważalną zasadę, wpisaną do regulaminu imprezy na zawsze. Jest to pilna sprawa, zanim w Chinach i Japonii pojawią się konkurencyjne konkursy.
Poziom był wysoki i bardzo wyrównany. Warto prześledzić tabele z wynikami:
https://storage.nifc.pl/web_files/_plik/file_manager_pmp/files/883961_Chopin_Competition_2025_results.pdf
Zgadzam się, że polskie przewodnictwo winno być utrzymane.
Ps. Znakomita była atmosfera podczas finału, co było dużą zasługą dyrygenta Andrzeja Boreyki. Widać było jak serdecznie, po przyjacielsku traktuje artystów, pomagając im pokonać stres. A to dyrygent światowej klasy. Rozpoczynał swoją karierę od stanowiska dyrektora artystycznego Filharmonii Poznańskiej. Organizowałam wówczas sponsoring dla Filharmonii i miałam okazję współpracować z nim przy organizacji ciekawych koncertów. To miłe wspomnienia.
“Kopernik była kobietą”!
Jeżeli nie dało się przerobić Chopina ani na Żyda, a nawet na Ukraińca, to może przynajmniej na jakiegoś zboczeńca? Czy naprawdę nie można nic z tym zrobić?! Czy prawica musi wszytko zawłaszczać?
Te wyniki są faktycznie zdumiewające. Różnice minimalne. Może zasady oceniania były mało precyzyjne?
Nieważne!
Mieliśmy przez 3 tygodnie koncerty muzyki Szopena w wykonaniu najlepszych młodych pianistów na świecie – za darmo w każdym domu!
Szkoda tylko tych dwóch dziewczyn z Dalekiego Wschodu, bo ich wykonania były najbardziej wzruszające, najbliższe sercu.
Na szczęście nasi pianiści też nie wypadli źle, chociaż cieszylibyśmy się bardziej, gdyby wypadli lepiej :)
Zachowanie Ohlssona można tylko nazwać ohydnym. Tak wobec organizatorów wydarzenia, jak i wobec samego Chopina. Znam dość dobrze Amerykanów, przynajmniej tych z pokolenia Ohlssona. Wprawdzie kładą oni nogi na stół, śmieją się za głośno i wciąż wszystkich klepią po plecach, jednak w stosunkach towarzyskich czy przyjacielskich są lojalni i przestrzegają kodeksu zachowań, nawet bardziej niż Polacy. Nie mówiąc o stosunkach służbowych, gdzie nawet nieprzestrzeganie tzw. dress code, czyli rodzaju butów czy marynarki, jaką zakładasz do oficjalnego spotkania, potrafi ciebie zdyskwalifikować na amen. To, że wyjechał sobie przed końcem konkursu – będąc jego przewodniczącym! – wyklucza go jako poważną osobę i kulturalnego człowieka. Powinno się publicznie podać, ile mu zapłacono za to prezesowanie jury – z czego się NIE wywiązał.
No ale na plus jest nowoczesny i inkluzywny i och ach, warty największych gaży i przede wszystkim niebanalny, czy jak sie to mowi? Że ma np. męża a nie jakiś tam zaścianek typu ciemnogrod, ech…powiało wielkim światem, hej!
Pod koniec lat osiemdziesiątych w Toronto w modnym pubie zagadała mnie jakaś kanadyjka dowiadując się że jestem Polakiem zadając pytanie jaki jest najwybitniejszy polski kompozytor.
Odpowiedziałem bez wahania – Chopin, strzeliła oczami, popatrzyła pogardliwie i odeszła. Od razu pomyślałem że pejsata.
Obdzierają nas z majątku, historii, kultury, godności a chwilach wzmożenia eksterminują.
A faktycznie wygrał Chopin,np. tym, że wyeliminowano wszelkie oznaki polskości, polskich kandydatów do nagród i jakiekolwiek zwiazki Chopina z Polską ( poza finansowaniem przez nas konkursu, rzecz jasna)oraz tak skompletowano jury w kraju katolickim wobec postaci tradycyjnego katolika, z ktorego za pomocą dziwacznych filmow robi sie już kogoś innego, niż znamy. Przepraszam za moje faux pas
off topic,
mam pytanie.juz gdzieś od ponad miesiąca inaczej są sformatowane teksty na Legionie. Dużo gorzej się czyta(telefon muszę w poprzek obracać), pełnych tekstów praktycznie nie da się już czytać. Ograniczam się do tytułòw i wybranych komentarzy. Z pisaniem jeszcze gorzej.
Czy to Redakcja coś zmieniła? Jaka jest tego przyczyna?
Zgadzam się ze wszystkimi uwagami dotyczącymi konkursu.
Jest jeszcze jeden aspekt przez nikogo nie poruszony, a na który chcę zwrócić uwagę.
Większość z Państwa z przyczyn zasadniczych nie może tego pamiętać, ale mija własnie 50 lat od tryumfu Krystiana Zimermana na Konkursie Chopinowskim.
Byłem w 1975 roku na II roku studiów i pamiętam doskonale atmosferę tego konkursu. Od pierwszego etapu było jasne, że jest tylko jeden faworyt, a w miarę trwania konkursu stawało się to coraz bardziej oczywiste.
Nastroje były takie, że było prawdopodobne iż jeśli Zimerman nie zwycięży (a były to czasy kiedy przedstawiciele przodującej demokracji świata wygrywali i to bez względu na to jaki poziom reprezentowali) to będą rozruchy.
Zwyciężył i to jak.
Nieskromnie napiszę ,że jako człowiek nieco bardziej umuzykalniony niż średnia krajowa powiem, że do dziś dnia jest to najwybitniejszy z żyjących pianistów.
Jest Zimerman, a potem długo, długo nikt.
Tak wybitny talent trafia się raz na sto lat, a może rzadziej.
Tak więc minęło od jego zwycięstwa w konkursie pół wieku i…nie zaproszono go do przewodniczenia jury, w żaden sposób też nie uhonorowano tego najwybitniejszego pianisty naszych czasów.
Człowieka o wielkich zasługach dla życia muzycznego w tym polskiego życia muzycznego, który przyjaźnił się z Leonardem Bernsteinem i Arturem Rubinsteinem.
Hańba !!!
Dodam, że człowieka o bardzo sprecyzowanych poglądach, który się z nimi nie kryje.
Przeciwnie !
Oświadczył ,że w ZSRR (Rosji) nigdy nie zagra, a w USA w trakcie recitalu :
Na zakończenie dodam też ,że od 1975 roku nie było wśród laureatów nikogo kto choćby zbliżył się do poziomu Zimermana.
Było za to wielu, którzy mimo laurów na Konkursie wielkich karier nie zrobili (vide p.Julia Awdiejewa, dość mierna pianistka, członkini jury w tegorocznym konkursie).
To było w 2010 roku i faworytem publiczności był Ingolf Wunder.
Młody ,brawurowo (i po chopinowsku…) grający Austriak.A zwyciężyła Awdiejewa w najlepszym razie poprawna. Zupełnie bez błysku.
Tegoroczne rezultaty konkursu nie są jak widać wypadkiem przy pracy, ale już pewną żałosną prawidłowością.
Dziękuję za to ważne przypomnienie i opinię.
Ja wśród ważnych laureatów zachowuję w pamięci jeszcze Marthę Argerich (laureatka I nagrody z 1965 roku, a więc 10 lat przed Zimermanem). Otrzymała też wówczas nagrodę Polskiego Radia za najlepsze wykonanie mazurków.
Nagrywała z takimi wybitnymi artystami jak: Claudio Abbado, Gidon Kremer, Mstisław Rostropowicz, Mischa Maisky.
Zgadzam sie z Panem Zapinio, Zimermana trzeba było prosić choćby 25 lat, a w roku jubileuszowym wysłać niech by nawet “karetę szczerozłotą”.
Byłam na jego koncercie w Nowym Yorku, ja, która “nie mam jednego ucha”, czułam jak moje serce unosi się do nieba.
Tegoroczny konkurs to “ohyda spustoszenia”,
powoli Polacy pozwalają odebrać sobie wszystko.
Nie wiem o czym pan pisze, bo ja czytam za pomocą telefonu i piszę przy pomocy czcionki w telefonie, więc to nie kwestia portalu. Czcionka jest bez zmian.
Sam pan sobie odpowiedział. Prawdopodobnie zaktualizowana została przeglądarka. Stąd te wygibasy. Problem nie leży po stronie Portalu.
Nie tylko Chopin. Z Kopernika kobiety nie zrobią, ale Niemca już tak.
Kiedyś już zamieszczałem to info datowane na 2016/17 rok.
Bohaterowie naszych czasów, sty 25, 2016
_____________
Kuria Skłodowska była Żydówką, mar 06, 2017