Zagrożenieie dla wiary płynie z „racjonalizowania” jej poprzez zastępowanie porządku duchowego i moralnego porządkiem naukowym, szczególnie zaś psychologią, ewentualnie mieszanie obu tych porządków. Mamy wtedy do czynienia z tzw. psychologizacją religii, duchowości i moralności.
Psychologia jest narzędziem dla poznania wymiaru emocjonalnego i psychicznego, ale nie jest i nie może być źródłem doświadczenia duchowego i środkiem leczenia ludzkiej duszy.
Korzystanie z psychoterapii wymaga od wierzących szczególnej czujności moralnej, by postrzeganie problemów w kategoriach psychologicznych i racjonalnych nie stawało się powodem do swoistego wypłukiwania motywacji religijnej i duchowej. Psychologia i duchowość to dwie dziedziny ludzkiego życia, które – choć łączące się z sobą – nie mogą być jednak mieszane i zastępowane. O ile psychoterapia stawia sobie za cel jak najlepsze funkcjonowanie emocjonalne i psychiczne człowieka, o tyle celem doświadczenia duchowego jest powierzenie swojego życia Bogu i pełnienie Jego woli, także wtedy gdy człowiek doświadcza niepokojów, konfliktów i innych trudności natury psychicznej i uczuciowej.
Gdy ktoś korzysta z terapii psychologicznej, powinien więcej się modlić, szczerzej spowiadać, korzystać z kierownictwa duchowego, gorliwiej powierzać swoje życie Bogu. Człowiek nie leczy bowiem swojej duszy w relacji z bliźnim, ale z Bogiem.
(o. Józef Augustyn SJ)
Komentarz Poszukiwacza Prawdy;
Jeszcze jakiś czas po Freudzie uważano, przynajmniej w niektórych kręgach psychoanalitycznych, że jeśli pacjent w wyniku przeprowadzenia psychoanalizy nie wyzbył się “iluzji” religii, znaczy że terapia nie odniosła rezultatu. Wtedy rzeczywiście mogliśmy mówić o krypto-indoktrynacji ateistycznej.
Dzisiaj okazuje się, że nawet psychoanalitycy poszli jednak po rozum do głowy i zaczęli godzić się z religią, o czym świadczy m.in. poniższy tekst światowej sławy psychoanalityka amerykańsko-żydowskiego, specjalisty w dziedzinie psychoterapii zaburzeń osobowości – dr Ottona Kernberga:
“Historycznie patrząc psychoanaliza była szeroko postrzegana jako bezwzględnie kwestionująca wartości religijne oraz zorganizowane systemy religijne, głównie z powodu krytycznych pism Freuda na temat religii. Pomimo wkładu wybitnej grupy psychoanalityków (Chasseguet-Smirgel, Meissner, Ostow, Rizzuto, Zilboorg i innych), których to pisma zwracały uwagę na zgodność przekonań religijnych z psychoanalizą, myślę, że uzasadniona jest teza, że skłonność do ateistyczno-filozoficznego punktu widzenia dominowała wśród wielu czołowych psychoanalityków.
W dalszej części chciałbym podsumować moje własne poglądy w tej materii, opierając się na ściśle psychoanalitycznych rozważaniach na temat rozwoju jednostki i psychopatologii, a także na przełożeniu ujęcia psychoanalitycznego na zjawisko „psychologii tumu” i kształtowania się różnych ideologii.
To, co jest dla mnie najbardziej uderzające, w świetle doświadczeń XX wieku, to wiara Freuda w triumf racjonalizmu, i jego przekonanie, że uniwersalny system moralny może zostać wywiedziony z racjonalnych przesłanek i w świetle naszej błyskawicznie rozwijającej się wiedzy naukowej.
Jest to uderzające, ponieważ sam Freud , w swoim piśmie na temat religii, czy poprzez całość swoich sformułowań, podkreślał nieunikniony wpływ nieświadomych motywacji (szczególnie prymitywnych aspektów nieświadomej agresji) na naszą świadomość i racjonalność. On sam poprzez swoje późniejsze teorie został niejako zmuszony do sformułowania koncepcji „popędu śmierci” – jako znaczący czynnik destrukcji i autodestrukcji istot ludzkich i jako siłę popędową tak potężną jak „libido”.
W dodatku, jego uznanie natury konfliktu między ciemiężonymi, czy pokrzywdzonymi grupami społecznymi, i niebezpieczeństw płynących z „psychologii tłumu”, które sam tak zdecydowanie opisał, stoją w bezpośredniej sprzeczności do jego – można by rzec – irracjonalnej wiary w pewność ostatecznego triumfu racjonalizmu. Również, to co Freud opisuje jako psychologiczną genezę i rozwój religijności jako fundamentalnej ludzkiej skłonności, przemawia za głębokim uwzględnieniem natury przekonań religijnych jako istotnej części człowieczeństwa, aczkolwiek w rozważaniach psychoanalitycznych nie chodzi o kwestię obiektywności istnienia Boga, bądź słuszności religijnych systemów w ogóle. Sądzę, że w tej materii psychoanaliza dotyka granic filozofii i wchodzi na niebezpieczny teren, stając się światopoglądem samym w sobie, będącym w opozycji do „naukowego ducha” psychoanalitycznych badań.
Założenie Freuda o możliwości stworzenia uniwersalnego systemu etycznego na podstawie racjonalnych przesłanek jest wątpliwe nie tylko z powodu jego własnych odkryć dotyczących nieuniknionego przenikania racjonalnego myślenia przez nieświadome czynniki, ale także, na z powodu ogromnych społecznych, politycznych i kulturowych doświadczeń XX wieku.
Jak zauważył przekonująco Francois Furet, wiek ten znalazł się w cieniu dwóch głównych, konkurujących ze sobą systemów ideologicznych, które pretendowały do stworzenia racjonalnej, uniwersalnej podstawy etycznej, zakorzenionej w „naukowej” analizie wydarzeń historycznych w nowoczesnym zachodnim społeczeństwie. Narodowy Socjalizm i Marksistowski Komunizm rozwinęły systematyczne i uniwersalne systemy etyczne rzekomo na podstawie racjonalnej analizy współczesnego społeczeństwa. Obydwa systemy ideologiczne, w swoje najczystszej i nieograniczonej formie zdominowały nowoczesne narody, prowadząc do najbardziej przerażających zbrodni i masowych morderstw w historii ludzkości. „Racjonalna moralność” nazizmu i komunizmu zaprzęgła sobie do służby naukę, bez której jej grabieże zostałyby poważnie ukrócone.
Holokaust w nazistowskich Niemczech, rządy terroru z czasów Gułagu w Związku Radzieckim, Rewolucja Kulturalna w Chinach ilustrują praktyczne niepowodzenie „naukowego” racjonalizmu, ponownie potwierdzając we współczesnej historii, ostrzeżenia Freuda dotyczące uniwersalnego charakteru „popędu śmierci” oraz niebezpieczeństw związanych z „psychologią tłumu”. Freud, niemal niezauważalnie, uznawał autonomiczną egzystencję Sztuki i artystycznych wartości jako wartości niezależnych od racjonalizmu i nauki. W dalszej części będę argumentował na rzecz takiej samej niezależności uniwersalnych systemów etycznych względem rozumu i nauki.
[…]
Moje rozważania opierają się na systematycznych badaniach „ego idealnego” dokonanych przez Chasseguet-Smirgel, która dokonała, być może bardziej niż ktokolwiek inny, ponownego zbadania relacji pomiędzy psychoanalizą a religia. Wskazała ona na prawdziwe istnienie zła i na to, że funkcją religii jest kontrola zła poprzez ustanowienie granic i prawo.
Chasseguet-Smirgel zwraca uwagę na realność istnienia zła, reprezentowanego poprzez perwersyjną tendencję odtworzenia chaosu. Religijne przykazania i zakazy konstytuują uniwersalną, intuicyjną reakcję przeciwko, oraz protekcję przed, tym chaosem. Psychoanalityczka analizuje Dziesięć Przykazań w kwestii ich zasadniczej struktury, która wymaga szacunku dla autorytetu Boga i żąda poszanowania dla starszych pokoleń, zabrania kazirodztwa, morderstwa, a także destrukcyjnej inwazji innych ludzi na czyjeś prawa i czyjąś własność. Dziesięć Przykazań oraz powiązane z nimi nakazy i zakazy, jak te wyróżnione w Księdze Kapłańskiej (rozdziały 18-20), reprezentują zasadnicze prawo moralne skierowane przeciwko dominacji i triumfu zła.
Chasseguet-Smirgel konkluduje, że religia w sposób fundamentalny rozpoznaje i stanowi radykalną opozycję w stosunku do natury zła, jak i również do perwersji, jako jego psychologicznej reprezentacji.
[…]
Najnowsze psychoanalityczne obserwacje wpłynęły znacząco na nasze rozumienie religii ze wszystkimi jej komponentami takimi jak: współczucie, troska, poczucie winy, reparacja, solidny system zasad etycznych jako wskaźnika dojrzałości „superego” i dominacja miłości i zaangażowania, w przeciwieństwie do cech zła, odzwierciedlających się w najcięższych manifestacjach i pochodnych „popędu śmierci”. Fakt, że zło oddziałuje jako podstawowy komponent „regresji grupy” i „psychologii tłumu”, jak również jako aspekt psychopatologii jednostki, wskazuje na nieuniknioną, nadrzędną naturę zła jako elementu ludzkiego przeznaczenia.
[…]
Pisząc bardziej szczegółowo, dojrzała religijność zawiera zintegrowany system wartości, który wykracza ponad interes jednostki i posiada prawdziwie uniwersalną wartość, odnoszącą się do wszystkich ludzi. Jest kompleksowym i harmonijnym systemem, którego fundamentalnymi zasadami są miłość i poszanowanie innych i siebie samego. Obejmuje ona poczucie odpowiedzialności dla tych, którzy wyznają ten system wartości, przekraczający wszelkie konkretne prawa i oczekuje takiego samego poczucia odpowiedzialności również po stronie innych ludzi, ale robi to ze zrozumieniem, współczuciem i troską w powiązaniu z poczuciem uniwersalnej sprawiedliwości. Tak dojrzała religijność zdolna jest do pojednania, wybaczenia i reparacji, rozumiejąc nieuniknioną ambiwalencję wszystkich relacji międzyludzkich. Ten system wartości zawiera w sobie zakazy przeciwko morderstwie i kazirodztwu, a także regulacje życia seksualnego. Regulacje te oznaczają tolerancję i ochronę kochającej się pary małżonków i ich prywatności seksualnej. Tak dojrzała religijność obejmuje również tolerancję, nadzieję, wiarę w dobroć bez zaprzeczaniu istnienia zła oraz poczucie odpowiedzialności w stosunku do wyższej instancji moralnej, co odpowiada wspólnemu ideałowi człowieczeństwa. Dojrzała religijność obejmuje inwestycję w pracę i kreatywność jako wkład w tworzenie tego, co jest dobre, jak i również walkę przeciwko destrukcyjności. Wreszcie dojrzała religijność szanuje prawa innych i toleruje nieuniknione poczucie zawiści i chciwości, nie pozwalając im na przejęcie kontroli nad czyimś zachowaniem.
[…]
Wracając raz jeszcze do poglądów Freuda na religię: moim zdaniem jego idealizacja racjonalizmu pominęła nieredukowalną naturę dążenia do uniwersalnego systemu etycznego, który przekracza racjonalne potrzeby jednostki, mimo że z pewnością je rozpatruje. Zrównanie przez Freuda psychologicznej genezy religijności z iluzorycznym charakterem religii, wywłaszczyło niepotrzebnie podejście filozoficzne i teologiczne.
[…]
W przeciwieństwie do Freuda mógłbym uczynić konkluzję, że nauka i rozum nie mogą zastąpić religii, że religijność jako fundamentalna ludzka zdolność i funkcja musi zostać włączona do naszego pojmowania normalności i patologii i że uniwersalny system moralny jest koniecznym warunkiem wstępnym dla przetrwania ludzkości. Psychoanaliza dała nam znaczące informacje na temat genezy religijności, ale nie światopogląd, czy prawo do filozoficznego i teologicznego wyrokowania w kwestiach dotyczących Boga.”
Źródło:
http://diobeth.typepad.com/files/kernberg-religion.pdf
http://www.fronda.pl/forum/psychologia-nie-moze-byc-zrodlem-doswiadczenia-duchowego,59278.html
Ale ze mnie gupek.
Dzisiaj myłem garki i nie odniosłem się w tym działaniu do nałuk frojda.
Ciekawe, może być pomocne w dyskusjach z “racjonalistami” (mimo cudzysłowu – szacunek) – inspirujące dla obu stron .