“Zawieście zawieszenia broni”

W dniu 28.07.2014 pojawił się w sieci artykuł Thomasa Sowella “Cease the cease-fires”, czyli “Zawieście zawieszenia broni”.  Thomas Sowell jest mało znany w Polsce, choć to bardzo ciekawa postać.

Urodzony w 1930 roku, w biednej murzyńskiej rodzinie, był pierwszym ze swych krewnych, który ukończył więcej niż sześć klas.  Jego droga nie była łatwa, walczył w wojnie koreańskiej, a po jej zakończeniu pracował i studiował wieczorowo.  Został jednak wybitnym konserwatywnym ekonomistą, uczniem Stiglera i Miltona Friedmana.  Obecnie piastuje stanowisko nazywające się: Senior Fellow of the Hoover Institution at Stanford University.  Jego życiorys jest  /TUTAJ/.

Thomas Sowell pisze o bieżącej sytuacji w Gazie.  Jego tekst można przeczytać /TUTAJ/.  Na wstępie stwierdza on, iż jest zrozumiale, że wielu ludzi w wielu krajach pragnie wstrzymania walk między Izraelem a Palestyńczykami.  Do zawieszenia broni wzywają  ONZ i Waszyngton.  Potem zauważa jednak:

“If this was the first outbreak of violence between the Palestinians and the Israelis, such hopes might make sense. But where have the U.N., Kerry and Obama been during all these decades of endlessly repeated Middle East carnage?

The Middle East must lead the world in cease-fires. If cease-fires were the road to peace, the Middle East would easily be the most peaceful place on the planet.

”Cease-fire” and “negotiations” are magic words to “the international community.” But just what do cease-fires actually accomplish?

In the short run, they save some lives. But in the long run they cost far more lives, by lowering the cost of aggression.”.

To są słuszne uwagi.  Zawieszenia broni prowadzą w tym przypadku do coraz to nowych powtarząjacych się co parę lat walk, a nie do pokoju.  Sowell stwierdza, że dawniej agresor ryzykował unicestwienie, tak jak się to stało z Kartaginą, gdy zaatakowała Rzym.  Gdy Hamas atakuje Izrael, może zawsze liczyć na to, że opinia międzynarodowa wymusi kolejne zawieszenie broni.

Sowell mówi też, iż nie jest jasne, czego właściwie spodziewają się krytycy Izraela?  Co ma to państwo zrobić?  Ciepieć w milczeniu?  Poddać się?  Uciec z Bliskiego Wschodu?  A może prowadzić “ładną wojnę” bez cywilnych ofiar, co jest zupełnie nierealistyczne?

Sowell krytykuje nierealistyczną, jego zdaniem, politykę Zachodu, która już doprowadziła do klęsk w Egipcie, Libii oraz Iraku i grozi dalszymi katastrofami, które może spowodować Iran wyposażony w broń jądrową.  Kończy zaś pesymistycznie:

“As for the ever-elusive “solution” to the Arab-Israeli conflicts in the Middle East, there is nothing faintly resembling a solution anywhere on the horizon. Nor is it hard to see why.

Even if the Israelis were all saints — and sainthood is not common in any branch of the human race — the cold fact is that they are far more advanced than their neighbors, and groups that cannot tolerate even subordinate Christian minorities can hardly be expected to tolerate an independent, and more advanced, Jewish state that is a daily rebuke to their egos.”.

Jak widać, Sowell uważa konfliki izraelsko-palestyński, czy szerzej izraelsko-arabski za nierozwiązywalny, gdyż sąsiedzi Izraela nie są w stanie pogodzić się z jego istnieniem.  Nie proponuje jednak niczego konkretnego.  Jeśli nie zawieszenia broni – to co?

Aluzja do Rzymu i Kartaginy brzmi dość złowrogo.  Wojny punickie zakończyły się zagładą Kartaginy i wymordowaniem jej mieszkańców.  Czyżby Sowell uważał, że podobny los powinien spotkać Strefę Gazy?  Dobrze jest zdawać sobie sprawę z tego, iż Gazę zamieszkuje 1,8 miliona osób.  Powtarzający się cykl dość ograniczonych, mimo wszystko, walk oraz zawieszeń broni może być po prostu najlepszym wyjściem.  Inne możliwości są jeszcze gorsze.

O autorze: elig