7 LIPCA 2014
Poniedziałek
Dzisiejsze czytania: Oz 2,16.17b-18.21-22; Ps 145,2-9; 2 Tm 1,10b; Mt 9,18-26
Rozważania: Oremus · O. Gabriel od św. Marii Magdaleny OCD
(Oz 2,16.17b-18.21-22)
To mówi Pan: Chcę przynęcić niewierną oblubienicę, na pustynię ją wyprowadzić i mówić do jej serca i będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości, gdy wychodziła z egipskiego kraju. I stanie się w owym dniu – wyrocznia Pana – że nazwie Mnie: Mąż mój, a już nie powie: Mój Baal. I poślubię cię sobie [znowu] na wieki, poślubię przez sprawiedliwość i prawo, przez miłość i miłosierdzie. Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana.
(Ps 145,2-9)
REFREN: Pan jest łaskawy, pełen miłosierdzia
Każdego dnia będę Ciebie błogosławił
i na wieki wysławiał Twoje imię.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały,
a wielkość Jego niezgłębiona.
Pokolenie pokoleniu głosi Twoje dzieła
i zwiastuje Twoje potężne czyny.
Głoszą wspaniałą chwałę Twego majestatu
i rozpowiadają Twoje cuda.
Mówią o potędze Twoich dzieł straszliwych
i głoszą Twoją wielkość.
Przekazują pamięć o Twej wielkiej dobroci
i cieszą się Twą sprawiedliwością.
Pan jest łagodny i miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich,
a jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
(2 Tm 1,10b)
Naszego Zbawiciel, Jezus Chrystus śmierć zwyciężył, a na życie rzucił światło przez Ewangelię,
(Mt 9,18-26)
Gdy Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i, oddając pokłon, prosił: Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie . Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Jezus obrócił się, i widząc ją, rzekł: Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła. I od tej chwili kobieta była zdrowa. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
Prorok Ozeasz ukazuje bezgraniczną, przebaczającą miłość Boga do człowieka. Bóg kocha nas do tego stopnia, że – jak pisał papież Benedykt XVI – miłość obraca się przeciwko Niemu samemu w misterium Krzyża. Eucharystia, która włącza nas w akt ofiarniczy Jezusa, stanowi najwyższy wyraz zjednoczenia Boga i Jego ludu. To tutaj, uleczeni z niewierności przez naszego Pana, zaznajemy duchowej radości bycia ludźmi wolnymi, kochanymi i zdolnymi do odwzajemnienia Jego miłości.
ks. Jarosław Januszewski, „Oremus” lipiec 2006, s. 45
BÓG — NAJWYŻSZA PROSTOTA
Panie, naucz mnie szukać Cię w prostocie serca (Mdr 1, 1)
W Bogu byt nie różni się od działania, możność nie różni się od aktu. On jest aktem najczystszym, aktem nieskończonego rozumu, który zawsze istnieje i ogarnia wszelką prawdę, a równocześnie aktem woli, który zawsze istnieje i chce dobra. W wiecznej myśli Boga nie ma żadnej domieszki błędu, a w wiecznej Jego woli nie ma żadnego odchylenia ku złemu. W Bogu nie ma żadnego następstwa myśli, lecz jedna wieczna, niezmienna, samoistna myśl, obejmująca wszelką prawdę. W Bogu nie ma wielu aktów woli, które by następowały po sobie, lecz jedna wola najdoskonalsza, niezmienna, która zawsze chce dobra z najczystszą intencją, a jeśli dopuszcza zło, dopuszcza tylko ze względu na większe dobro.
Kto pragnie zbliżyć się w jakiś sposób do prostoty Boga, winien unikać wszelkiej formy dwoistości, unikać dwoistości umysłu, poszukując prawdy namiętnie, kochając i przyjmując tę prawdę nawet wtedy, gdy wymaga ofiary, gdy nie przynosi zaszczytu, ponieważ odsłania nasze braki i błędy. Będzie pielęgnował ponadto prawdziwą szczerość unikając wszelkiej formy kłamstwa: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; Nie, nie” (Mt 5, 37). Zanim ta prostota okaże się w słowach, powinna jaśnieć w myśli, w umyśle, ponieważ „jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności” (Mt 6, 23). Myśl jest okiem, które kieruje działaniem; jeśli myśli są proste, prawe, szczere, takie również będą czynności.
Trzeba na koniec unikać dwoistości woli przez prawość intencji, która pobudza do działania, jedynie by podobać się Bogu. Wówczas wielorakość czynności nie przeszkodzi prostocie, głębokiej jedności. Wówczas też człowiek nie będzie chromał pochylając się na dwie strony: ku miłości własnej i ku miłości Boga, ku stworzeniom i ku Stworzycielowi; lecz pójdzie jedną drogą, drogą obowiązku, woli Boga oraz Jego upodobania.
- O Boże, w swym jedynym i prostym bycie jesteś pełnią wszystkich doskonałości i przymiotów. Jesteś wszechmocny, mądry, dobry, miłosierny, sprawiedliwy, możny, miłujący, pełen również innych nieskończonych przymiotów, których my nie znamy. Jesteś tym wszystkim w swym prostym bycie…
O przepaści rozkoszy! Tym jesteś większa, im ściślej twe bogactwa są zespolone w jedności i nieskończonej prostocie twego jedynego bytu, w którym tak się poznaje jeden i w nim smakuje, że to nie przeszkadza doskonałemu poznaniu i smakowaniu drugiego. Owszem, każdy wdzięk i doskonałość w tobie staje się światłem wszelkiej innej wielkości twojej, bo przez twą czystość i mądrość Bożą, widząc jedną rzecz w tobie, widzi się ich wiele. Tyś bowiem jest skarbem bogactw Ojca Przedwiecznego, jasnością wiecznej światłości, obrazem bez zmazy i wyobrażeniem Jego dobroci (św. Jan od Krzyża: Żywy płomień miłości, III, 2. 17).
- Daj mi, o Panie, miłość czystą, doskonałą, która przemienia duszę… w Twoją prostotę i czystość. Wówczas będę widziała już tylko Ciebie i tylko Ciebie znajdywała wszędzie bez szukania Cię, gdyż będę Cię posiadała i będę stale zjednoczona z Tobą. Wówczas wszystkie niedoskonałości… pochłonie i uniesie ten strumień miłości i wszystko stanie się miłością. Nic już nie będzie mnie naprawdę mieszało i sprawiało cierpienia, bo we wszystkim znajdę rozkosz miłości i będę radowała się Tobą, o mój Boże… O, jak piękne jest to życie miłości!… Błagam Cię, o Duchu Święty, Duchu Miłości, Miłości istotowa wzajemna Ojca i Słowa… abyś rozpalił mnie całą, przekształcił zupełnie i dosięgnął swoim wpływem wszystkich najmniejszych cząstek mojego jestestwa!…
Naucz mnie wypowiadać tylko słowa natchnione przez Ciebie, aby były odblaskiem Słowa, skierowane ku chwale Ojca, bez żadnego oglądania się lub względu na ludzi, bez fałszywego współczucia i bez uległości tylko naturalnej, z dala od wszelkiego pochlebstwa i wszelkiego fałszu, lecz z wielką odwagą i szczerością, nie naruszając jednak miłości (s. Karmela od Ducha Świętego).
O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 368
Świętych obcowanie
7 lipca
Błogosławiony Benedykt XI, papież
Mikołaj Boccasini urodził się w 1240 r. w Trevisio. Według niektórych przekazów jego ojciec był notariuszem; inne hagiografie podają, że przyszedł na świat w bardzo ubogiej rodzinie – jego matka była praczką w klasztorze dominikanów. Młodzieniec w 1254 r. wstąpił do nich i wybił się rychło zaletami umysłu i ducha. Studiował teologię i filozofię w Wenecji i Mediolanie, a później przez kilka lat wykładał teologię. Następnie został przeorem klasztoru, a potem prowincjałem dominikanów w Lombardii (1282-1296). Bezpośrednio potem został wybrany generałem zakonu. W czasie kierowania zakonem dużą wagę przykładał do nauki – dbał o rozwój studium, a także o dobre kontakty z klerem diecezjalnym. Bonifacy VIII niebawem obdarzył go najwyższą godnością biskupa Ostii i kardynała. Ceniąc talent dyplomatyczny Mikołaja, powierzył mu trudne pośredniczenie w zawarciu pokoju między królem Francji, Filipem Pięknym, a królem Anglii, Edwardem I. Podobną misję szczęśliwie wypełnił na Węgrzech, gdzie rozegrały się właśnie walki o tron. W latach 1301-1302 był także z misją w Polsce, Serbii i Dalmacji.
Kiedy Nogaret i Collonowie napadli na papieża w Anagni, uciekli wówczas wszyscy kardynałowie. Pozostał jednak wiernie przy papieżu Bonifacym VIII kardynał Mikołaj. Kiedy Nogaret uderzył papieża tak silnie, że ten przewrócił się na ziemię, obecny kardynał Mikołaj interweniował w obronie papieża natychmiast, a w jego trzydniowym uwięzieniu niósł mu pociechę. Na szczęście także lud Anagni ujął się za papieżem i zmusił napastników do ucieczki. Kardynał towarzyszył papieżowi w jego triumfalnym powrocie do Rzymu.
W 1303 r. Mikołaj został wybrany papieżem. Niezbyt często się zdarza, żeby wybór został dokonany – jak w tym przypadku – już w pierwszym głosowaniu. Obrał sobie imię Benedykt ku czci papieża Bonifacego VIII, który na chrzcie to właśnie imię otrzymał. Postanowił wtedy doprowadzić do zgody między potężnym rodem Colonnów a nie mniej potężnym i ambitnym Filipem Pięknym. Odwołał wszystkie klątwy rzucone na Filipa przez poprzednika. Nie dopuścił jednak do zwołania soboru, którego domagał się Filip, aby zmarłego Bonifacego VIII napiętnować publicznie jako intruza na Stolicy Apostolskiej, a nawet jako heretyka. Jest duże podejrzenie, że Benedykt XI przypłacił tę decyzję życiem, gdyż został otruty (trucizna miała być w figach, ulubionych owocach papieża, które podał mu w Perugii ktoś przebrany za zakonnicę z klasztoru św. Petroneli). Gdyby to było prawda, do osobistej świętości wyznawcy dołączyłby Benedykt XI również palmę męczeństwa. Zdjął także ekskomunikę nałożoną przez Bonifacego VIII na dwóch kardynałów z rodu Colonna. Nie przywrócił im jednak godności kardynalskiej ani skonfiskowanych posiadłości, czego się spodziewali, co w konsekwencji doprowadziło do rozruchów w Rzymie. Rzym rozdzierany walkami między rodami nie zapewnił papieżowi bezpieczeństwa i spokoju. Benedykt XI w kwietniu 1304 r. przeniósł się więc do Perugii. W czasie swego pontyfikatu wzmocnił rolę kolegium kardynalskiego, którego rady zasięgał. Benedykt XI był autorem tomu kazań i komentarzy do Ewangelii według św. Mateusza, psalmów, Księgi Hioba i Apokalipsy, które napisał w okresie, kiedy wykładał teologię w Trewirze i Genewie.
Na Stolicy Apostolskiej zasiadał niecały rok (od 27 października 1303 roku do 7 lipca 1304 roku). Jego ciało znajduje się w pięknym grobowcu w kościele św. Dominika w Perugii. Kult publiczny Benedykta XI zatwierdził Klemens XII w roku 1736. Jego zaś imię wpisał do Martyrologium Rzymskiego pod dniem 7 lipca papież Benedykt XIV w 1748 roku.
7 lipca
Święci męczennicy Grzegorz Grassi, biskup,
Herminia, dziewica, i Towarzysze
Piotr Antoni urodził się w Castellazzo Bormida, niedaleko Alessandrii, we Włoszech, w dniu 13 grudnia 1833 r. W wieku 15 lat wstąpił do franciszkanów i przyjął imię Grzegorz. W siedem lat później otrzymał święcenia kapłańskie. W roku 1861 wysłano go na misje do Chin. Pracował w północnej prowincji Szensi. W roku 1876 otrzymał sakrę biskupią i został sufraganem wikariusza apostolskiego dla wymienionej prowincji. W roku 1891 sam objął urząd wikariusza.
Gdy w 1900 r. wybuchły niepokoje, nazywane powstaniem bokserów, aresztowano go w jego rezydencji, a potem skazano na śmierć. Zginął 9 lipca tego roku razem z dwoma biskupami z zakonu franciszkańskiego: Antoninem Fantosati i Franciszkiem Fagollą oraz innymi kapłanami, seminarzystami, siostrami i wiernymi świeckimi, związanymi na różne sposoby z franciszkanami. Beatyfikował ich 24 listopada 1946 r. papież Pius XII. W dniu 1 października 2000 r. ich kanonizacji dokonał św. Jan Paweł II, włączając ich wraz z Augustynem Zhao Rongiem do grona 120 męczenników, którzy ponieśli śmierć męczeńską w Chinach na przestrzeni 400 lat.
Jan Paweł II
WPATRUJMY SIĘ WE WZORY ŚWIĘTOŚCI
Msza św. kanonizacyjna
W niedzielę 1 października 2000 r. Jan Paweł II kanonizował na placu św. Piotra 123 błogosławionych. Do grona świętych włączeni zostali: bł. Augustyn Zhao Rong i 119 towarzyszy — męczennicy, którzy ponieśli śmierć za wiarę w Chinach w ciągu minionych czterech stuleci; bł. Maria Józefa od Serca Jezusa Sancho de Guerra (1842-1912), Hiszpanka, założycielka Zgromadzenia Sióstr Służebnic Jezusa Miłosiernego; bł. Katarzyna Maria Drexel (1858-1955), Amerykanka, założycielka Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Sakramentu, opiekującego się Indianami i Afroamerykanami; bł. Józefina Bakhita (1869-1947) z Sudanu, ze Zgromadzenia Córek Miłości. Uroczystość kanonizacyjna zgromadziła na placu św. Piotra tysiące pielgrzymów z Afryki, Ameryki, Azji i Europy. Z Ojcem Świętym koncelebrowało Eucharystię czterech kardynałów, liczni arcybiskupi i biskupi, przełożeni generalni zgromadzeń zakonnych. Uczestniczyli w liturgii także kardynałowie, biskupi i księża z Kurii Rzymskiej oraz oficjalna delegacja władz francuskich, hiszpańskich i włoskich.
Na początku Mszy św. abp José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych wraz z postulatorami przedstawili Papieżowi prośbę o kanonizację błogosławionych, a następnie zostały odczytane ich krótkie biografie. Jan Paweł II wypowiedział słowa formuły kanonizacyjnej, na co wierni odpowiedzieli śpiewem «Amen» i «Alleluja» oraz długimi oklaskami. Abp Saraiva Martins podziękował Papieżowi za kanonizację. W liturgii słowa fragmenty Pisma Świętego zostały odczytane w języku chińskim i angielskim, łacińskim i greckim. Udział wiernych z Chin i Sudanu, ubranych w tradycyjne stroje, podkreślał międzynarodowy i powszechny charakter uroczystości. Na zakończenie Eucharystii Ojciec Święty odmówił ze zgromadzonymi «Anioł Pański» oraz przywitał się osobiście z członkami delegacji oficjalnych. Następnego dnia, w poniedziałek 2 października, spotkał się ponownie na placu św. Piotra z pielgrzymami przybyłymi na kanonizację. Poniżej zamieszczamy tekst papieskiej homilii, rozważanie przed modlitwą maryjną oraz słowa Ojca Świętego skierowane do pielgrzymów — uczestników kanonizacji męczenników chińskich, wypowiedziane podczas audiencji 2 października.
1. «Słowo Twoje jest prawdą: uświęć nas w Twojej miłości» (śpiew przed Ewangelią: por. J 17, 17). Takie wezwanie, będące echem modlitwy, jaką Chrystus skierował do Ojca w czasie Ostatniej Wieczerzy, zdaje się zanosić do Boga rzesza świętych i błogosławionych, których Duch Boży wzbudza w Kościele w kolejnych pokoleniach.
Dzisiaj, po dwóch tysiącach lat dziejów odkupienia, i my powtarzamy te słowa, wpatrując się we wzory świętości, jakimi są św. Augustyn Zhao Rong i 119 towarzyszy — męczennicy, którzy ponieśli śmierć w Chinach, Maria Józefa od Serca Jezusa Sancho de Guerra, Katarzyna Maria Drexel i Józefina Bakhita. Bóg Ojciec «uświęcił ich w swojej miłości», spełniając prośbę Syna, który wyciągnął ręce na krzyżu, aby nabyć Mu lud święty, a umierając pokonał śmierć i objawił moc zmartwychwstania (por. II Modlitwa Eucharystyczna, Prefacja).
Witam serdecznie was wszystkich, drodzy bracia i siostry, którzy zgromadziliście się tutaj bardzo licznie, aby złożyć hołd tym świetlanym świadkom Ewangelii.
2. «Nakazy Pana są radością serca» (Psalm responsoryjny). Te słowa psalmu responsoryjnego trafnie wyrażają doświadczenie Augustyna Zhao Ronga i 119 towarzyszy, umęczonych w Chinach. Świadectwa, jakie do nas dotarły, pozwalają nam dostrzec, że byli to ludzie zachowujący głęboki spokój ducha i radość.
Kościół okazuje dziś wdzięczność swemu Panu, który go błogosławi i obficie obdarza światłem, jakim promieniuje świętość tych synów i córek Chin. Czyż Rok Święty nie jest najwłaściwszym momentem, aby ukazać w pełni blask ich heroicznego świadectwa? Młodziutka, czternastoletnia Anna Wang, nie lęka się gróźb oprawcy, który nakłania ją do apostazji, i na chwilę przed ścięciem oświadcza z promienną twarzą: «Brama niebios jest otwarta dla wszystkich», a po cichu wypowiada trzykroć imię «Jezus». Zaś osiemnastoletni Chi Zhuzi woła nieustraszenie do tych, którzy właśnie odcięli mu prawe ramię i zamierzają obedrzeć go żywcem ze skóry: «Każdy kawałek mego ciała, każda kropla mojej krwi będą wam powtarzać, że jestem chrześcijaninem».
Podobną moc przekonania i radość okazało pozostałych 85 Chińczyków, mężczyzn i kobiet w różnym wieku i różnego stanu — kapłanów, zakonnic i świeckich, którzy przypieczętowali swoją niezłomną wierność Chrystusowi i Kościołowi oddając życie. Działo się to w różnych stuleciach, w złożonych i trudnych epokach historii Chin. Dzisiejsza uroczystość nie jest właściwym momentem, aby formułować opinie o tych epokach historycznych: będzie można i będzie trzeba uczynić to w innym miejscu. Dzisiaj, poprzez to uroczyste uznanie świętości, Kościół pragnie jedynie ukazać, że ci męczennicy są przykładem odwagi i wierności dla nas wszystkich i przynoszą zaszczyt szlachetnemu narodowi chińskiemu.
Do tej rzeszy męczenników należą także świetlane postaci 33 misjonarzy i misjonarek, którzy opuściwszy ojczyznę starali się wejść w chińską rzeczywistość i z miłością przyswajali ją sobie, pragnęli bowiem głosić Chrystusa i służyć temu narodowi. Ich groby znajdują się w Chinach, jak gdyby na świadectwo ich nieodwołalnej przynależności do tego kraju, który oni — mimo ludzkich ograniczeń — szczerze kochali, oddając mu wszystkie siły. «Nigdy nikomu nie uczyniliśmy nic złego — odpowiada bp Franciszek Fogolla gubernatorowi, który zamierza się, aby zadać mu cios mieczem. — Przeciwnie, wielu wyświadczyliśmy dobro».
po chińsku:
Niech Bóg obdarzy was szczęściem.
3. Zarówno pierwsze czytanie, jak i Ewangelia dzisiejszej liturgii ukazują nam, że Duch tchnie tam, gdzie chce, i że Bóg w każdej epoce wybiera sobie pewne osoby, aby objawiały Jego miłość do ludzi, oraz powołuje instytucje, które mają być szczególnie skutecznymi narzędziami Jego działania. Tak stało się w życiu św. Marii Józefy od Serca Jezusa Sancho de Guerry, założycielki Zgromadzenia Sióstr Służebnic Jezusa Miłosiernego.
W życiu nowej świętej, pierwszej kanonizowanej Baskijki, w szczególny sposób ujawnia się działanie Ducha. To On wskazywał jej drogę służby chorym i przygotował ją, by stała się matką nowej rodziny zakonnej.
Św. Maria Józefa przeżywała swoje powołanie jako autentyczny apostolat w dziedzinie ochrony zdrowia, jako że niosąc pomoc starała się łączyć troskę o sprawy materialne z opieką duchową i wszelkimi środkami zabiegała o zbawienie dusz. Choć sama była chora przez ostatnie 12 lat swego życia, nie unikała wysiłków ani cierpień, ale poświęcała się całkowicie służbie miłosierdzia wśród chorych, zachowując ducha kontemplacyjnego i pamiętając, że «pomoc nie polega jedynie na dawaniu choremu lekarstw i pożywienia; jest inny jeszcze rodzaj pomocy, (…) pomoc serca, która każe wczuwać się w położenie cierpiącego człowieka».
Niech przykład i wstawiennictwo św. Marii Józefy od Serca Jezusa pomogą narodowi baskijskiemu na zawsze położyć kres przemocy, tak aby Euskadi stała się błogosławioną ziemią pokojowego i braterskiego współistnienia, by prawa wszystkich ludzi były w niej zawsze szanowane i nigdy już nie lała się tam krew niewinnych.
4. «Zebraliście w dniach ostatecznych skarby» (Jk 5, 3). W drugim czytaniu dzisiejszej liturgii apostoł Jakub karci bogatych, którzy pokładają ufność w swojej majętności i niesprawiedliwie traktują ubogich. M. Katarzyna Drexel urodziła się w bogatej rodzinie w Filadelfii w Stanach Zjednoczonych. Od swoich rodziców nauczyła się jednak, że majątek rodziny nie był przeznaczony tylko dla niej, ale należało dzielić się nim z ludźmi mniej zamożnymi. Jako młoda kobieta głęboko ubolewała nad ubóstwem i beznadziejnym położeniem wielu Indian i Afroamerykanów. Zaczęła wykorzystywać swój majątek w pracy misyjnej i oświatowej pośród najuboższych członków społeczeństwa. Później zrozumiała, że potrzeba czegoś więcej. Z wielką odwagą i ufnością w łaskę Bożą postanowiła oddać bez reszty Panu nie tylko swoje dobra materialne, ale całe swe życie.
W swojej wspólnocie zakonnej — Zgromadzeniu Sióstr Najświętszego Sakramentu — krzewiła duchowość opartą na modlitewnym zjednoczeniu z Chrystusem Eucharystycznym oraz na gorliwej służbie ubogim i ofiarom dyskryminacji rasowej. Jej apostolat przyczynił się do tego, że coraz żywiej uświadamiano sobie potrzebę walki z wszelkimi formami rasizmu poprzez wychowanie oraz działalność socjalną. Katarzyna Drexel jest znakomitym przykładem praktycznego miłosierdzia i wielkodusznej solidarności z mniej zamożnymi — postaw, które od dawna charakteryzują amerykańskich katolików.
Niech jej przykład pomaga zwłaszcza ludziom młodym uświadomić sobie, że na tym świecie największy skarb można znaleźć przez naśladowanie Chrystusa niepodzielnym sercem i wielkoduszne korzystanie z darów, które otrzymaliśmy, tak aby służyły one innym i przyczyniały się do budowania świata bardziej sprawiedliwego i braterskiego.
5. «Prawo Pana doskonałe — (…) poucza prostaczka» (Ps 19 [18], 8).
Słowa z dzisiejszego psalmu responsoryjnego rozbrzmiewają doniosłym echem w życiu s. Józefiny Bakhity. Uprowadzona i sprzedana w niewolę, gdy miała zaledwie siedem lat, wiele wycierpiała z rąk okrutnych panów. Zyskała jednak zrozumienie głębokiej prawdy, że to Bóg, a nie człowiek jest prawdziwym Panem każdej ludzkiej istoty, każdego ludzkiego życia. To doświadczenie stało się źródłem wielkiej mądrości dla tej pokornej córy Afryki.
W dzisiejszym świecie tysiące kobiet nadal pada ofiarą niesprawiedliwości, nawet w rozwiniętych, nowoczesnych społeczeństwach. W św. Józefinie Bakhicie dostrzegamy wspaniałą rzeczniczkę prawdziwej emancypacji. Historia jej życia nie skłania do biernego oporu, ale budzi zdecydowaną wolę skutecznego działania w celu uwolnienia dziewcząt i kobiet od ucisku i przemocy oraz przywrócenia im godności, tak aby mogły w pełni korzystać ze swoich praw.
Myślę w tej chwili o ojczystym kraju nowej świętej, nękanym od 17 lat przez okrutną wojnę domową, której końca nie widać. W imieniu cierpiącej ludzkości raz jeszcze apeluję do osób sprawujących odpowiedzialne funkcje: otwórzcie serca na wołanie milionów niewinnych ofiar i wejdźcie na drogę dialogu. Wzywam społeczność międzynarodową, aby przestała ignorować tę ogromną ludzką tragedię. Zachęcam cały Kościół, aby prosił św. Józefinę Bakhitę o wstawiennictwo w intencji wszystkich naszych prześladowanych i zniewolonych braci i sióstr, zwłaszcza w Afryce i w jej ojczystym Sudanie, tak aby mogli oni zaznać pojednania i pokoju.
Słowa serdecznego pozdrowienia kieruję na koniec do kanosjańskich Córek Miłości, które dzisiaj radują się z wyniesienia swojej współsiostry do chwały ołtarzy. Oby umiały czerpać z przykładu św. Józefiny Bakhity nowe bodźce do ofiarnej służby Bogu i bliźniemu.
6. Drodzy bracia i siostry! Poddając się działaniu jubileuszowej łaski przyzwólmy ponownie Duchowi Świętemu, aby dokonał w nas głębokiego oczyszczenia i uświęcenia. Na tę drogę wprowadza nas także święta, której wspomnienie dzisiaj obchodzimy: Teresa od Dzieciątka Jezus. Jej to, patronce misji, oraz nowym świętym zawierzamy dziś misję Kościoła na początku trzeciego tysiąclecia.
Maryja, Królowa Wszystkich Świętych, niech wspomaga w drodze chrześcijan i wszystkich, którzy poddają się działaniu Ducha Świętego, aby na całym świecie szerzyło się światło Chrystusa Zbawiciela.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/kanonizacja_01102000.html#
7 lipca
Błogosławiona
Maria Romero Meneses, zakonnica
Maria urodziła się 13 stycznia 1902 roku w Granadzie w Nikaragui. Była jedenastym z trzynaściorga rodzeństwa. Pierwsze lata dzieciństwa spędziła w pięknym domu, odizolowanym od ubogich przedmieść. Od ojca, Feliksa Romero Menesesa, który był ministrem rządu, a równocześnie człowiekiem wrażliwym na ludzką nędzę, Maria nauczyła się miłości do potrzebujących. Rodzice starali się zapewnić swoim dzieciom dostatnie życie i dobre wykształcenie. Liczyli na to, że córka wybierze drogę kariery. Ona jednak odkryła w sobie powołanie do życia zakonnego i w 1923 r. wstąpiła do zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki, popularnie zwanych salezjankami. Po odbyciu nowicjatu złożyła czasowe śluby zakonne w San Salwador, a profesję wieczystą w Nikaragui.
Pierwszą placówką, na której przyszło jej pracować, była szkoła żeńska w San Jose, w Kostaryce. Maria łączyła pracę wychowawczą w szkole z działalnością charytatywną. Idąc za przykładem św. Jana Bosko, zajmowała się biednymi i opuszczonymi dziewczętami w mieście i w okolicznych wioskach. Gromadziła je w oratorium, a do pomocy angażowała uczennice. Grupę tych pomocnic nazwała “małymi misjonarkami”. Razem z nimi modliła się i sprawowała opiekę nad ubogimi dziewczętami. Praca przynosiła wspaniałe owoce. Wkrótce Maria zrezygnowała z posady nauczycielki i poświęciła się katechizowaniu dzieci i dorosłych oraz opiece nad potrzebującymi. Założyła specjalną wioskę dla najuboższych rodzin, zapewniając każdej z nich własny dom. Siłę do pracy charytatywnej czerpała z nabożeństwa do Najświętszego Sakramentu i do Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. W 1939 roku, gdy wybuchła II wojna światowa, wraz ze swymi siostrami otworzyła “małą misję”. Zachęcała je słowami: “Pójdziemy do domów, pomożemy je wyczyścić, wymyć, uporządkować. Zaniesiemy tam ubrania i coś do zjedzenia. Pamiętajmy jednak, że jeżeli zaniesiemy tym biednym tylko mleko i ubrania, a nie zaniesiemy im Jezusa – staną się jeszcze biedniejsi niż przedtem”.
Dzięki jej staraniom w centrum San Jose został zbudowany kościół poświęcony Najświętszej Maryi Pannie. Z czasem powstało 36 oratoriów, w których zbierały się dziewczęta, dzieląc się z siostrami troskami i marzeniami. Pod kierunkiem s. Marii uczyły się katechizmu i otrzymywały pomoc materialną. W 1955 roku około sto rodzin otrzymywało regularnie pomoc, a ponad pięć tysięcy dzieci uczęszczało na katechezę. Widząc tłumy chorych i cierpiących, Maria poprosiła Matkę Bożą o łaskę cudownej wody: “Daj mi tę łaskę i uzdrów chorych biedaków także i tą wodą. Jest zbyt daleko, by pielgrzymować do Lourdes. Chorych na to nie stać”. Wtedy zaczęły się dokonywać cudowne uzdrowienia. Woda z kranu w jej domu cudownie leczyła potrzebujących. Biedacy przychodzili do s. Marii po “wodę Madonny”. Jednak za radą przełożonej, kierowana roztropnością, s. Maria zaprzestała jej rozdawania.
Zmarła na zawał serca 7 lipca 1977 roku w Nikaragui. Rząd Kostaryki ogłosił ją honorową obywatelką swego kraju, a rada miasta San Jose jej imieniem nazwała jedną z ulic. Do grona błogosławionych zaliczył ją papież św. Jan Paweł II w dniu 14 kwietnia 2002 roku. Jak mówił wówczas: “Córka Maryi Wspomożycielki, potrafiła ukazywać oblicze Chrystusa, który daje się rozpoznać przy łamaniu chleba (…). Kochając Boga żarliwą miłością i bezgranicznie ufając w pomoc Maryi Panny, (…) była wzorową zakonnicą, apostołem i matką ubogich, którym okazywała szczególną troskę, nie wykluczając nikogo”.
http://brewiarz.pl/vii_14/0707p/index.php3?l=i
Szczęść Boże i błogosławionego dnia i tygodnia wszystkim. Talitha kum.
Tak młodzi dziś odczytują to Słowo Boże na dziś:
Love Story – Talitha kum
Widziałam dziewczynę stała i płakała,
w ręku trzymała taniego papierosa,
słyszałam jej kłamstwa i przekleństwa ludzi:
“to ta mała szmata sprzedaje się wieczorem”
Widziałam dziewczynę krótka bluzka, mini,
mówiła, że musi, inaczej dziś nie można,
wzrok pieszych ją hańbił przecież bez przesady,
nie trzeba od razu lądować na ulicy.
Talitha kum,
Mówię Ci dziewczynko wstań,
Ona nie umarła,
lecz śpi,
jeszcze życie wyjdzie Ci /x2
Widziałam chłopaka stał przy dyskotece,
miał w kieszeni prezerwatywy,
płakał nie wiedział jak z tym skończyć,
nie dotknął miłości, jego ojciec pije.
Widziałam chłopaka stał gdzieś przy bloku,
wzrok dziewczyn jego nęcił,
wzrok siebie oszpecał,
to nie są miłości,
wołał do przechodniów,
nie żyje naprawdę, umieram powoli.
Talitha kum,
Mówię Ci chłopcze wstań,
wcale nie umarłeś,
lecz śpisz,
jeszcze życie wyjdzie Ci. /x2
Talitha kum
jeszcze życie wyjdzie Ci /x3