Ból fizyczny, który mnie trawił od 2 lat, był trudny do zniesienia. Po jakimś czasie doszła świadomość umierania – procesu potwierdzonego przez kilka niezależnych konsultacji lekarskich bazujących na parametrach wynikających z aktualnych wyników badań. Według tej oceny prawdopodobieństwo mojej śmierci w najbliższym czasie było bardzo wysokie.
W marcu tego roku sytuacja pogorszyła się z powodu wciągnięcia na maszt przez większość placówek medycznych flagi fałszywej pandemii, co w praktyce bardzo ograniczyło lub okresowo zamknęło pacjentom dostęp do diagnostyki i zabiegów medycznych. Byłem wśród osób, które bezskutecznie prosiły swoje placówki medyczne o doraźną pomoc: o obiecane zabiegi niwelujące skutki groźnych powikłań oraz o obiecane operacje ratujące życie.
Przełom
Do tego, aby się nie poddać i walczyć każdego dnia o swoje życie, wytrzymując ogrom cierpienia, potrzebna mi była SIŁA. Niestety, wraz z upływającym czasem czułem, że owa siła topnieje wraz z uchodzącym ze mnie życiem. Stało się wówczas to, co dzieje się zazwyczaj, gdy Bóg udziela swojej łaski. Dostałem siłę do dalszej walki. Nie zaczerpnąłem jej sam od siebie, lecz otrzymałem ją w darze od Boga, za wstawiennictwem Matki Bożej, Maryi. Dostałem również od poszczególnych ludzi, od rodziny jakże ważne słowa wsparcia i codzienną modlitwę w mojej intencji.
W kluczowym momencie pewna „dobra dusza” porozmawiała o mnie z naszym wspólnym znajomym, a On ułatwił mi stworzenie nowej możliwości. Rozpocząłem działania polegające na zmianie placówki medycznej. Byłem już pewien, że dotychczasowy szpital odmawiając mi kilkanaście razy(!) niezbędnych zabiegów przed oczekiwaną operacją, wrzucił mnie w chmurę – do grona osób skazanych na śmierć.
Zanim dotarłem do kluczowych osób, musiałem przedzierać się przez zasieki i wyważać drzwi bronione przez niewolników sytemu. Po zakończeniu konsultacji i wykonaniu ostatnich badań najlepsi specjaliści w Polsce, mistrzowie w swoim fachu, uratowali mi życie wykonując jeden z najtrudniejszych zabiegów operacyjnych w medycynie. Wracam jako Ocalony, rozpoczynając nowy etap w życiu. Każdy nowy dzień jest dla mnie ogromnym darem.
Podziękowania
W tej części pragnę zamieścić podziękowania – retrospektywne résume obejmujące ostatnie 4 lata mojej pracy związanej z portalem „Legion Św. Ekspedyta”
- Dziękuję Markowi Sas – Kulczyckiemu i Poruszycielowi, twórcom portalu za ich pracę i efekt końcowy. Za duży trud związany ze sprawami informatycznymi.
- Dziękuję Judycie za redagowanie Słowa Bożego przez długi początkowy okres istnienia portalu.
- Dziękuję Pokutującemu Łotrowi za bogaty całokształt obejmujący artykuły i felietony.
- Dziękuję Spac’owi za pomoc w administrowaniu dokonaną na miarę jego możliwości podczas mojej nieobecności.
- Dziękuję wszystkim blogerom zamieszczającym u nas swoje wpisy: Trybeusowi, Markowi P. Prokopowi, Ywzan Zeb’ owi, Migorrowi, Elig, Jam’owi, niezależnym felietonistom – Pani Izabeli Brodackiej Falzmann i Panu Ewarystowi Fedorowiczowi.
- Dziękuję komentatorom, dzięki którym nasz portal nie zamarł, dziękuję za niezwykle trafne komentarze – uzupełnienia: Białemu Kabrioletowi, Zapinio (zaczął zamieszczać wpisy), Alinie, “Miśkowi”, Fince, Jagnie, Turystce oraz pozostałym niewymienionym. Wybaczcie proszę brak waszych nicków.
- Dziękuję Joannie Serafińskiej, która przez ponad 2 lata skutecznie i niezłomnie promowała nasz portal na Facebooku. Robiła to, nie licząc mojej osoby, jako jedyna, w stopniu największym.
- Dziękuję Intix za wpisy zgodne z kanonem tradycyjnego katolicyzmu. Drogą wyjątku dołączam w tej części specjalne podziękowania dla Pani za modlitwę w mojej intencji.
- Dziękuję Rebeliantce, która się do mnie odezwała ze słowami wsparcia oraz innym, którzy wcześniej życzyli mi zdrowia w różnych komentarzach.
- Dziękuję wszystkim pozostałym osobom, którzy walczą o wolną Polskę, broniąc naszej Wiary na pokładzie naszego okrętu i naszej “arki”.
Odsłony: 1
Dzięki Bogu, że wszytko dobrze się skończyło.
Kiedyś przeczytałem, że sprawy rozwiązywane ‘po ludzku’ przynoszą szybsze efekty, ale rozwiązywane dzięki bożej pomocy – trwalsze skutki.
I oby tak pozostało. Powrotu do zdrowia!
Chwała Panu Bogu! Chwała dobrym ludziom, którzy pomogli! Znakomita to wiadomość. Do końca trzymałem kciuki i wierzyłem, że jednak będzie dobrze. Oby teraz było tylko lepiej, czego Ci z całego serca życzę :)
Trzymaj się…Bogu niech będą dzięki…
Witaj, Przyjacielu, znów w miejscu, do którego należysz. I w którym tak bardzo Ciebie brakowało przez te miesiące Twojej walki o życie. Niech Bogu będą dzięki i wszystkim, którzy modlili się za Ciebie.
Dzięki Bogu, że już wróciłeś Cz.L., a tak niedawno o Tobie myślałam. Ok. dwa tygodnie temu zadzwonił mój dobry kolega, mieszkający od lat w USA,długa historia kilku chorób w ostatnich latach,ostatnio przeszedł operację na otwartym sercu, czuje się jak nowonarodzony, głęboko wierzący zaufał Bogu, choć było krytycznie. I zajrzałam po rozmowie z nim na Ekspedyta, czy już wszystko z Twoim zdrowiem dobrze, no i dziś się doczekałam. Dbaj o siebie CZ.L. myślę, że wszyscy tu wspieramy się sercem i modlitwą.
Zaufanie Bogu i Jego planom
Daje wszystkim nadzieję na spełnienie
Że będzie szansą jeszcze jedną daną
By nieść Prawdę na chwałę i zbawienie
Modlitwy mają moc wielką i czystą
Gdy płyną z serca bezinteresownie
Czyńmy Je co dzień by rozwiać sieć mglistą
Żeby sprawić wszystkich ludzi zbawienie
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Oooo , jesteś , jak dobrze , zaglądałam tu czy już jesteś, wracaj do zdrowia.
Nieustajacej Opieki Bożej CzL do przodu , i z Panem Bogiem Jagna
. .
@ Bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia i modlitwę w mojej intencji. Bogu niech będą dzięki za całokształt i pierwszy tak spektakularny efekt końcowy na początku nowej drogi.
A teraz – spokojnej,starannej,cierpliwej rekonwalescencji!
Serdeczności z Ursynowa!
Ewaryst Fedorowicz
Nie ma nic niemożliwego do uproszenia przez wstawiennictwo Maryi Niepokalanej
Bogu niech będą dzięki!
Serdecznie dziękuję Panie Ewaryście, dziękuję za wytrwałe kibicowanie mojej sprawie i za modlitwę.
To prawda :-)
Po prostu – to dobrze, że jesteś – i tu, i w ogóle. Że się udało.
Pozdrawiam serdecznie – Rip van Winkle
Udało się…jak pisałem nie byłem w tym sam. Dziękuję i pozdrawiam równie serdecznie.
I z Bożą pomocą minął rok. Oby następne były tylko lepsze. Zdrowia i łask!
Dziękuję, wzajemnie: Panu i nam Wszystkim, bo czas jest wyjątkowo trudny.
Udało się z Bożą pomocą, a to oznacza m.in. w żywym i pozytywnym kontakcie z ludźmi.
Sądzę, że warto popatrzyć także na patronów dnia zabiegu i jubileusze mariackie.
Dziękuję :-)
Okazuje się, że nawet „pandemia” może się na coś przydać ,nie tylko autorowi świadectwa ale nam,wszystkim.
Współczesna medycyna objawowa leczy tylko skutki choroby. Profilaktyką i przyczynami mało się interesuje…bo wtedy zysk BigFarmy byłby minimalny.
Prawda jest taka, że organizm ludzki jest wielką tajemnicą. Najprostsza komórka nie jest zbadana do końca.
„W całym stworzeniu, drzewach, roślinach, zwierzętach, kamieniach,
minerałach są ukryte tajemnice Boże, których żaden człowiek
nie może poznać, ani zbadać, ani wynaleźć, ani doświadczyć,
jeśli Bóg ich sam nie objawi…” św. Hildegarda z Bingen
Może dzięki „Pandemii” ludzie przekonają się co lekarz wie i co może.
Afery szczepionkowe to nic nowego, przecież choroby onkologiczne ,psychiczne, transplantacje czy „śmierć mózgowa” to przekręty, jeden większy od drugiego.
Wg medycyny św. Hildegardy, każda choroba jest do wyleczenia …jeżeli Bóg zechce.
Opiera się głównie na profilaktyce, na właściwym odżywianiu , na wewnętrznej harmonii i własnej odporności organizmu.
Człowiek nie jest maszyną i nie leczy się poszczególnych części czy organów.
Zawsze choruje cały organizm, ciało ,dusza i duch…i tak się go leczy a nie odzielnie.
Tylko parę produktów jest całkowicie przyswajalnych i wykorzystanych przez organizm, tzn. nie pozostawiających resztek niestarawionych, na które niepotrzebnie traci się energię.
Orkisz, migdały, kasztany jadalne i koper włoski wystarczą aby żyć i cieszyć się życiem.
Mogę jeszcze tak długo…bo już sporo lat ją stosuję i zgłębiam.
Lekarz to rzemieślnik, może się przydać jak krawiec czy szewc…gdy ja mu powiem co mi dolega i czego sobie życzę.
Najlepiej unikać ich jak ognia…bo często nie wiedzą co czynią i czasami mordują ludzie, bardziej lub mniej świadomie.
Zajrzyj do koszyka św. Piotra Apostoła [Dz 11, 5-10a]: «Modliłem się – mówił – w mieście Jafie i w zachwyceniu ujrzałem jakiś spuszczający się przedmiot, podobny do wielkiego płótna czterema końcami opadającego z nieba. I dotarł aż do mnie. Przyglądając mu się uważnie, zobaczyłem czworonożne zwierzęta domowe i dzikie płazy i ptaki powietrzne. Usłyszałem też głos, który mówił do mnie: “Zabijaj, Piotrze, i jedz!” Odpowiedziałem: “O nie, Panie, bo nigdy nie wziąłem do ust niczego skażonego lub nieczystego”. Ale głos z nieba odezwał się po raz drugi: “Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił”.
Popatrz też na ten jadłospis [Iz 25, 6]: “Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.” Ewidentnie brakuje zakąski dla wegetarian.